od siebie? Czy ten dzień Cię wyniósł pod niebiosa, czy zrównał z glebą, przyczynił się do twego upadku...Upadku, upadku... jak te słowa wybrzmiewają... upadku, upadku... jakaś wzniosłość od nich bije, jakiś kunszt, hiperbola, apostrofa: O, Upadku!... tak dostojne słowo, które oznacza zwykłe spotkanie z ziemią, z pospolitością, z końcem czegoś ważnego, ale lotnego... Dla mnie to koniec staczania się i początek marności, a dla umarłego trawa ponad ziemią to ten inny świat, który dla niego był tak cenny. I choć umarli przebywają ponad naszym światem, to zadaję sobie pytanie: czy można zapomnieć to, co ziemskie? Czy możliwe jest to, aby zapomnieć ten okres doczesności? Czy w obliczu Wieczności można wyprzeć się cząstki swego ziemskiego bytu, obecnego w historii ludzkiej wędrówki ku Niebu? Nie wiem, nie wiem... za dużo tych myśli... nie wiem!
Dariusz Okoń
- Nie za wcześnie na nachodzenie ludzi? - Kordian spojrzał na zegarek.
- To wioska. Tu ludzie wstają, jak zapieje pierwszy kur.
- To część miasta.
- Poważnie?
- Tak, od siedemdziesiątego trzeciego weszli w skład Augustowa. Powiedział mi o tym wczoraj jeden z mieszkańców. I dodał, że miasto to w większości lasy i jeziora, nie budynki.
- Ależ ty mnie potrafisz zainteresować, Zordon.
Stanęli przed drzwiami i Joanna szybko wdusiła przycisk po prawej stronie. Rozległo się mechaniczne dzwonienie, a zaraz potem w progu pojawiła się babinka opatulona kolorową chustą. Miasto jak nic, skwitowała w duchu Chyłka, a potem powiedziała:
- Niech będzie pochwalony.
Remigiusz Mróz
Wybuchnęłam cichym, drwiącym śmiechem. - O tak, być sobą. Przewracanie kolesiów, taplanie się w błocie, zdobywanie przyłożeń, to naprawdę działa na facetów.
- Na niektórych działa.- Serio, Braden? Na jakich? No powiedz. Bo przez pięć ostatnich lat mojego życia uprawiam sport z wciąż tą samą dziesiątką facetów i żaden z nich do mnie nie wystartował ani tym bardziej nie chciał się ze mną umówić. Ani jeden! Czy uważasz, że któryś z nich widzi we mnie kogoś, z kim wybrałby się na randkę? Oczywiście, że nie. Widzą we mnie... [...] A, prawda, wielką, krzepką dziewuchę. A jeśli będą chcieli się z kimś umówić, wybiorą się do galerii handlowej lub do klubu i poszukają tam dziewczyny w obcisłych ciuchach, która ma zrobione paznokcie i chichocze z ich żartów.
Kasie West
Dariusz Okoń
- Nie za wcześnie na nachodzenie ludzi? - Kordian spojrzał na zegarek.
- To wioska. Tu ludzie wstają, jak zapieje pierwszy kur.
- To część miasta.
- Poważnie?
- Tak, od siedemdziesiątego trzeciego weszli w skład Augustowa. Powiedział mi o tym wczoraj jeden z mieszkańców. I dodał, że miasto to w większości lasy i jeziora, nie budynki.
- Ależ ty mnie potrafisz zainteresować, Zordon.
Stanęli przed drzwiami i Joanna szybko wdusiła przycisk po prawej stronie. Rozległo się mechaniczne dzwonienie, a zaraz potem w progu pojawiła się babinka opatulona kolorową chustą. Miasto jak nic, skwitowała w duchu Chyłka, a potem powiedziała:
- Niech będzie pochwalony.
Remigiusz Mróz
Wybuchnęłam cichym, drwiącym śmiechem. - O tak, być sobą. Przewracanie kolesiów, taplanie się w błocie, zdobywanie przyłożeń, to naprawdę działa na facetów.
- Na niektórych działa.- Serio, Braden? Na jakich? No powiedz. Bo przez pięć ostatnich lat mojego życia uprawiam sport z wciąż tą samą dziesiątką facetów i żaden z nich do mnie nie wystartował ani tym bardziej nie chciał się ze mną umówić. Ani jeden! Czy uważasz, że któryś z nich widzi we mnie kogoś, z kim wybrałby się na randkę? Oczywiście, że nie. Widzą we mnie... [...] A, prawda, wielką, krzepką dziewuchę. A jeśli będą chcieli się z kimś umówić, wybiorą się do galerii handlowej lub do klubu i poszukają tam dziewczyny w obcisłych ciuchach, która ma zrobione paznokcie i chichocze z ich żartów.
Kasie West