motywuje nas do walki o drugą osobę. To ona pozwala uświadomić sobie, ile ktoś dla nas znaczy! I w końcu to dzięki niej wiemy, że w ogóle kogoś kochamy! Że chcemy mieć go dla siebie i zrobimy wszystko, by ktoś inny nas nie uprzedził. Ale musimy z nią uważać, bo to bardzo pikantna przyprawa. Wlejemy ciut za dużo i posiłek będzie nie do przełknięcia! Kropla. Kropla zazdrości wystarczy. Bo nie ma miłości bez zazdrości... […] Przede wszystkim zaś trzeba pamiętać, by ta zazdrość nie doprowadziła do obłędu. Bo zaślepiony zazdrością człowiek zaczyna postępować nieracjonalnie i chcąc zrobić na złość drugiej osobie, może w ten sposób wszystko zaprzepaścić. Umiar, drogie dzieci, umiar we wszystkim jest najważniejszy. A w miłości przede wszystkim.
Natalia Sońska
- Słońce chowało się przed nami przez cały dzień - powiedział. - Ale teraz przynajmniej dane nam jest obejrzeć, jak zachodzi.
Odwróciła głowę, żeby spojrzeć na cienką linię czerwieni i fioletu, widoczną nad horyzontem. Popatrzyła na pociemniałe niebo nad nimi, na którym już pojawiły się gwiazdy i księżyc, prawie w pełni.
- Przepiękne - westchnęła. Głos jej się zmienił. Był teraz jakby cieplejszy, bardziej kobiecy, pełen niewypowiedzianej tęsknoty. - A ja przez cały czas mówiłam do pana i nawet nie zwróciłam na to uwagi. Ileż cudów przegapimy w ten sposób codziennie.
- To prawda - przyznał, spoglądając na nią.
Mary Balogh
Czytelnik – to znaczy prawdziwy czytelnik – jest prawie zawsze przyjacielem.
Poszedł wybrać książkę, wziął ją do rąk, zaprosił do siebie.
Będzie ją czytał w ciszy, siedząc w ulubionym kącie, w swoim domowym otoczeniu.
Będzie ją czytał sam i nie zniesie, żeby ktoś inny wtedy podczytywał, zaglądając mu przez ramię. Na pewno jest w domowym stroju albo w piżamie, w ręku trzyma fajkę. Ma do ciebie całkowite zaufanie.
Nie znaczy to, że polubi tę książkę. Być może przy trzydziestej stronie wzruszy ramionami i powie ze złością: „Ciekaw jestem, po co drukują podobne głupoty!”.
Ale autora tam nie będzie i nie dowie się o tym. Jego rodzina i kilku wiernych przyjaciół rozwinie przed jego oczyma zasłonę pochwał, która złagodzi wrażenie „klapy”.
[Marcel Pagnol, Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki, Kraków, Wydawnictwo Esprit, 2010, s. 11.]
Marcel Pagnol
Natalia Sońska
- Słońce chowało się przed nami przez cały dzień - powiedział. - Ale teraz przynajmniej dane nam jest obejrzeć, jak zachodzi.
Odwróciła głowę, żeby spojrzeć na cienką linię czerwieni i fioletu, widoczną nad horyzontem. Popatrzyła na pociemniałe niebo nad nimi, na którym już pojawiły się gwiazdy i księżyc, prawie w pełni.
- Przepiękne - westchnęła. Głos jej się zmienił. Był teraz jakby cieplejszy, bardziej kobiecy, pełen niewypowiedzianej tęsknoty. - A ja przez cały czas mówiłam do pana i nawet nie zwróciłam na to uwagi. Ileż cudów przegapimy w ten sposób codziennie.
- To prawda - przyznał, spoglądając na nią.
Mary Balogh
Czytelnik – to znaczy prawdziwy czytelnik – jest prawie zawsze przyjacielem.
Poszedł wybrać książkę, wziął ją do rąk, zaprosił do siebie.
Będzie ją czytał w ciszy, siedząc w ulubionym kącie, w swoim domowym otoczeniu.
Będzie ją czytał sam i nie zniesie, żeby ktoś inny wtedy podczytywał, zaglądając mu przez ramię. Na pewno jest w domowym stroju albo w piżamie, w ręku trzyma fajkę. Ma do ciebie całkowite zaufanie.
Nie znaczy to, że polubi tę książkę. Być może przy trzydziestej stronie wzruszy ramionami i powie ze złością: „Ciekaw jestem, po co drukują podobne głupoty!”.
Ale autora tam nie będzie i nie dowie się o tym. Jego rodzina i kilku wiernych przyjaciół rozwinie przed jego oczyma zasłonę pochwał, która złagodzi wrażenie „klapy”.
[Marcel Pagnol, Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki, Kraków, Wydawnictwo Esprit, 2010, s. 11.]
Marcel Pagnol