gdzieś w Nebrasce, a ich najlepszego przyjaciela nie zastrzelił uśmiechnięty iracki nastolatek z torbą jabłek w ręku. Nastolatek, którego ojca tydzień wcześniej rozerwał na strzępy operator działka w przejeżdżającym humvee, kiedy ojciec poprawiał antenę telewizyjną. Operator działka, którego przyjacielowi zaledwie dzień wcześniej snajper na dachu strzelił w szyję pociskiem dum-dum. Snajper, którego siostra była w samochodzie zatrzymanym na skrzyżowaniu, bo akurat przejeżdżał konwój z attaché wojskowym, a ochrona attaché przezornie ostrzelała samochód z karabinów automatycznych, wiedząc, że jeśli się nie pomylili, uratowali konwój przed zamachowcem-samobójcą, a jeśli się pomylili, i tak nie podlegają irackiemu prawu. I tak właśnie wojny eskalują, zjadając własne gówno, wysrywając jeszcze większe, i jeszcze większe znowu zjadając.
David Mitchell
Patrząc na tę głupią, sztuczną twarz, zrozumiałem, że po raz pierwszy dostrzegam, że ta kretyńska parodia człowieka jest całkowicie pozbawiona znaczenia. Roboty wymyślono ze ślepej miłości do technologii, która pozwoliła na ich skonstruowanie. Stworzono je i podarowano ludzkości na tej samej zasadzie co broń, która kiedyś niemal zniszczyła świat, jako "konieczność". A pod tym pustym obliczem pozbawionym wyrazu, identycznym z tysiącami innych przedstawicieli tej samej marki, wyczuwam pogardę - pogardę dla zwyczajnego życia mężczyzn i kobiet, którą odczuwali technicy budujący roboty. Podarowali światu swoje dzieło, kłamiąc, że uchroni nas przed pracą lub uwolni od harówki, żebyśmy mogli wzrastać i rozwijać się wewnętrznie. Ktoś musiał bardzo nienawidzić ludzi, skoro stworzył coś takiego - taką obrzydliwość w oczach Pana.
Walter Tevis
(...) pierwsze zwrócenie uwagi na kobietę i olśnienie nią, to jedna z największych tajemnic obcowania płci. Że obiektem fascynacji może być wtedy jedno usłyszane słowo albo tylko brzmienie głosu, nawet milczenie. Jedno przelotne spojrzenie. Czasem może to być wykrój ust, ich kolor, ich połysk pod błyskawicznym, nawilżającym dotknięciem koniuszka języka, kształt nosa, osadzenie szyi, czasem noga, biodro, pierś, ruch dłoni, jakiś pozornie nic nie mówiący gest, kanciasty albo łagodny, okrągły, a także niekiedy wydłużony szelest jedwabnych pończoch, kiedy łydka raptem otrze się o łydkę, zapach włosów, albo widok kropli deszczu zatrzymanej we włosach lub na brzegu małżowiny usznej i tej kropli krótki w promieniu światła błysk.
Włodzimierz Odojewski
David Mitchell
Patrząc na tę głupią, sztuczną twarz, zrozumiałem, że po raz pierwszy dostrzegam, że ta kretyńska parodia człowieka jest całkowicie pozbawiona znaczenia. Roboty wymyślono ze ślepej miłości do technologii, która pozwoliła na ich skonstruowanie. Stworzono je i podarowano ludzkości na tej samej zasadzie co broń, która kiedyś niemal zniszczyła świat, jako "konieczność". A pod tym pustym obliczem pozbawionym wyrazu, identycznym z tysiącami innych przedstawicieli tej samej marki, wyczuwam pogardę - pogardę dla zwyczajnego życia mężczyzn i kobiet, którą odczuwali technicy budujący roboty. Podarowali światu swoje dzieło, kłamiąc, że uchroni nas przed pracą lub uwolni od harówki, żebyśmy mogli wzrastać i rozwijać się wewnętrznie. Ktoś musiał bardzo nienawidzić ludzi, skoro stworzył coś takiego - taką obrzydliwość w oczach Pana.
Walter Tevis
(...) pierwsze zwrócenie uwagi na kobietę i olśnienie nią, to jedna z największych tajemnic obcowania płci. Że obiektem fascynacji może być wtedy jedno usłyszane słowo albo tylko brzmienie głosu, nawet milczenie. Jedno przelotne spojrzenie. Czasem może to być wykrój ust, ich kolor, ich połysk pod błyskawicznym, nawilżającym dotknięciem koniuszka języka, kształt nosa, osadzenie szyi, czasem noga, biodro, pierś, ruch dłoni, jakiś pozornie nic nie mówiący gest, kanciasty albo łagodny, okrągły, a także niekiedy wydłużony szelest jedwabnych pończoch, kiedy łydka raptem otrze się o łydkę, zapach włosów, albo widok kropli deszczu zatrzymanej we włosach lub na brzegu małżowiny usznej i tej kropli krótki w promieniu światła błysk.
Włodzimierz Odojewski