której nie ma się bladego pojęcia. I rzeczywiście partyjny światopogląd najłatwiej dawał się wpoić ludziom o zbyt ograniczonej inteligencji, aby go mogli pojąć. Bez protestu akceptowali nawet najjaskrawsze wypaczenia rzeczywistości, bo nie rozumieli w pełni potworności tego, czego od nich żądano, a ponadto zbyt mało interesowali się aktualnymi wydarzeniami, aby zdawać sobie sprawę z grozy sytuacji. Niewiedza pozwalała im zachować zdrowe zmysły. Przełykali wszystkie kłamstwa, i to bez najmniejszego dla siebie uszczerbku, bo przelatywały przez nich - nie strawione - niczym kamyki przez układ pokarmowy ptaka.
George Orwell
Jezus siedział na skraju studni, szukając wzrokiem Maitrejadżny, gdy Awa napełniał skórzany bukłak. Po raz kolejny Jezus rozstanie się z Józefem i zerwie kontakt z rodziną. W żołądku odczuwał pustkę, przez co zaczynał powątpiewać w słuszność decyzji o podróży z Maitrejadżną.
- Skąd mam wiedzieć, że tę drogę wybrałeś dla mnie, Ojcze? - pytał.
Czy boskie wskazówki nie powinny być wyrazistsze. Miotały nim emocje, skakały od pewności do zwątpienia, od niepokoju do determinacji. Nie kwestionował tego, czy chce zrealizować plan Wszechmogącego. Tego Jezus był pewien. Lecz czy dokonywał właściwego wyboru, wyruszając w towarzystwie Maitrejadżny?
Józef wyczuwał niepokój swego bratanka.
- Czasami wolą Ojca jest, abyśmy porzucili to, co znajome i poczynili krok w nieznane, stąpając w wierze - powiedział. - Zawsze kieruj się rozsądkiem, a odnajdziesz wolę Ojca.
Lois Drake
- No, nareszcie! - zawołał radośnie ktoś za drzwiami. Otworzyła im Ida - rozpromieniona gościnnie i zarazem zdenerwowana tak, że żal było patrzeć. Na ich widok przejawiła zawód. - A, to tylko wy - powiedziała.
- Tak, to zaledwie my - rzekł Tomcio. - A co, myślałaś, że przyjdzie sam Archanioł Gabriel?
Na korytarz wyjrzała mama Borejko, bardzo wytworna i także zdenerwowana. Na widok przebierańców odprężyła się widocznie.
- A, to tylko wy - uśmiechnęła się.
- Zaczyna mnie to denerwować - oświadczył Tomcio. - My z Aniołkiem nie przywykliśmy do takiego traktowania, prawda, Aniołku? Już nas ludność rozpieściła. Ludność wznosi, kiedy przyjdziemy, radosne okrzyki, i nawet całuje nas po rękach.
- To daj rękę - mruknęła Ida.
Małgorzata Musierowicz
George Orwell
Jezus siedział na skraju studni, szukając wzrokiem Maitrejadżny, gdy Awa napełniał skórzany bukłak. Po raz kolejny Jezus rozstanie się z Józefem i zerwie kontakt z rodziną. W żołądku odczuwał pustkę, przez co zaczynał powątpiewać w słuszność decyzji o podróży z Maitrejadżną.
- Skąd mam wiedzieć, że tę drogę wybrałeś dla mnie, Ojcze? - pytał.
Czy boskie wskazówki nie powinny być wyrazistsze. Miotały nim emocje, skakały od pewności do zwątpienia, od niepokoju do determinacji. Nie kwestionował tego, czy chce zrealizować plan Wszechmogącego. Tego Jezus był pewien. Lecz czy dokonywał właściwego wyboru, wyruszając w towarzystwie Maitrejadżny?
Józef wyczuwał niepokój swego bratanka.
- Czasami wolą Ojca jest, abyśmy porzucili to, co znajome i poczynili krok w nieznane, stąpając w wierze - powiedział. - Zawsze kieruj się rozsądkiem, a odnajdziesz wolę Ojca.
Lois Drake
- No, nareszcie! - zawołał radośnie ktoś za drzwiami. Otworzyła im Ida - rozpromieniona gościnnie i zarazem zdenerwowana tak, że żal było patrzeć. Na ich widok przejawiła zawód. - A, to tylko wy - powiedziała.
- Tak, to zaledwie my - rzekł Tomcio. - A co, myślałaś, że przyjdzie sam Archanioł Gabriel?
Na korytarz wyjrzała mama Borejko, bardzo wytworna i także zdenerwowana. Na widok przebierańców odprężyła się widocznie.
- A, to tylko wy - uśmiechnęła się.
- Zaczyna mnie to denerwować - oświadczył Tomcio. - My z Aniołkiem nie przywykliśmy do takiego traktowania, prawda, Aniołku? Już nas ludność rozpieściła. Ludność wznosi, kiedy przyjdziemy, radosne okrzyki, i nawet całuje nas po rękach.
- To daj rękę - mruknęła Ida.
Małgorzata Musierowicz