nie łączyło z Europą. Wstąpiłem do nieznanego królestwa jako człowiek wolny i wszystko współdziałało, by uczynić to przeżycie niepowtarzalnym i owocnym. Boże, jakiż ja byłem szczęśliwy! I po raz pierwszy w życiu będąc szczęśliwy doskonale sobie to szczęście uświadamiałem. Dobrze jest być po prostu szczęśliwym, trochę lepiej jest wiedzieć o swoim szczęściu, lecz rozumieć, że się jest szczęśliwym, wiedzieć dlaczego i jak, w jaki sposób, z powodu jakiego splotu wydarzeń i wypadków jest się szczęśliwym podczas przeżywania i rozumienia tego stanu, to już przekracza szczęście, to błogość, a człowiek obdarzony odrobiną rozsądku powinien natychmiast się zabić, i sprawa załatwiona.
Henry Miller
- Ciężko jest stracić matkę, ja to wiem - powiedziała babcia. - A na ciebie za wcześnie to przyszło. Ale co robić, stało się - i teraz musisz sobie poradzić.
- Jak, babciu?
- To się jeszcze okaże. Najlepiej jest człowiekowi wtedy, kiedy nie myśli o sobie.
- Nie o sobie? Więc o kim?
- O tym, kto go najbardziej potrzebuje.
- Mnie nikt nie potrzebuje.
- Nieprawda. Twój tata cię potrzebuje.
- Nieprawda, babciu!
- A ja ci mówię, że tak. On tego sam nie wie. Ale ja to wiem.
- Nie, babciu. Nie potrzebuje. Zostawił mamusię i mnie.
- Bo mu się zdawało, że będzie miał lepiej. A nie ma. Jak się chce zmieniać swoje życie, to nie trzeba zmieniać tego, co jest naokoło, tylko to, co się ma w środku. Rozumiesz?
- Nie bardzo.
- No, to patrz: jak cię boli ząb, a ty pojedziesz nad morze, to czy ząb wtedy przestanie cię boleć?
- Nie.
- A kiedy przestanie?
- Jak go wyleczę.
- No, więc, widzisz. To o to chodzi. [...]
Małgorzata Musierowicz
Za to nigdy nie omijałam wielkiego prania w domu. Już zawczasu Mama ustalał z sąsiadkami termin, kiedy będzie potrzebowała zająć strych, na którym wisiały sznury na bieliznę. Jedna strona klatki budynku miała swoją suszarnię po jednej stronie, a druga po drugiej, tak aby lokatorzy nie wchodzili sobie w paradę. Przysłuchiwałam się nieraz sąsiadkom, które nie mogły dojść do porozumienia, kto ma kupić i założyć nowe sznury, bo stare już się do niczego nie nadawały - oczywiście nikt nie chciał wyłożyć pieniędzy. Mama zawsze ostentacyjnie odmawiała udziału w tych handryczeniach; jej własne, prywatne grube sznury zawsze wisiały przy wejściu na strych - tak więc jedynie mówiła sąsiadkom, kiedy chce mieć górę dla siebie, ale gdy sznury były wolne, pozwalała innym wieszać na nich pranie. Oczywiście, z naszych sznurów milcząco korzystała też cała reszta kamienicy, czemu Mama nigdy się nie sprzeciwiała.
Henryka Anna Chalupec
Henry Miller
- Ciężko jest stracić matkę, ja to wiem - powiedziała babcia. - A na ciebie za wcześnie to przyszło. Ale co robić, stało się - i teraz musisz sobie poradzić.
- Jak, babciu?
- To się jeszcze okaże. Najlepiej jest człowiekowi wtedy, kiedy nie myśli o sobie.
- Nie o sobie? Więc o kim?
- O tym, kto go najbardziej potrzebuje.
- Mnie nikt nie potrzebuje.
- Nieprawda. Twój tata cię potrzebuje.
- Nieprawda, babciu!
- A ja ci mówię, że tak. On tego sam nie wie. Ale ja to wiem.
- Nie, babciu. Nie potrzebuje. Zostawił mamusię i mnie.
- Bo mu się zdawało, że będzie miał lepiej. A nie ma. Jak się chce zmieniać swoje życie, to nie trzeba zmieniać tego, co jest naokoło, tylko to, co się ma w środku. Rozumiesz?
- Nie bardzo.
- No, to patrz: jak cię boli ząb, a ty pojedziesz nad morze, to czy ząb wtedy przestanie cię boleć?
- Nie.
- A kiedy przestanie?
- Jak go wyleczę.
- No, więc, widzisz. To o to chodzi. [...]
Małgorzata Musierowicz
Za to nigdy nie omijałam wielkiego prania w domu. Już zawczasu Mama ustalał z sąsiadkami termin, kiedy będzie potrzebowała zająć strych, na którym wisiały sznury na bieliznę. Jedna strona klatki budynku miała swoją suszarnię po jednej stronie, a druga po drugiej, tak aby lokatorzy nie wchodzili sobie w paradę. Przysłuchiwałam się nieraz sąsiadkom, które nie mogły dojść do porozumienia, kto ma kupić i założyć nowe sznury, bo stare już się do niczego nie nadawały - oczywiście nikt nie chciał wyłożyć pieniędzy. Mama zawsze ostentacyjnie odmawiała udziału w tych handryczeniach; jej własne, prywatne grube sznury zawsze wisiały przy wejściu na strych - tak więc jedynie mówiła sąsiadkom, kiedy chce mieć górę dla siebie, ale gdy sznury były wolne, pozwalała innym wieszać na nich pranie. Oczywiście, z naszych sznurów milcząco korzystała też cała reszta kamienicy, czemu Mama nigdy się nie sprzeciwiała.
Henryka Anna Chalupec