do pracy. Ale wczoraj coś mnie podkusiło (a może nie "coś", tylko ja sam siebie) i wszedłem do miejscowej rest. III kat., gdzie wraz z obywatelami tutejszymi wypiłem 100 g żytniówki pod śledzia w oliwie - czyn ten tak osłabiająco wpłynął na moją "wolę", że nic przez cały dzień nie robiłem - łaziłem po miasteczku, czytałem gazety i widać miałem wygląd człowieka słabego i pokusom ulegającego - bo dziewczyna podająca obiad (duża dziewczyna z grubym nosem i niezbyt sympatyczna) pochyliła się poufnie i spytała, czy wolę nogę czy pierś (kaczki), trochę zmieszany odrzekłem, że wystarczy mi "pół piersi" - dziewucha podając te pół piersi, mrugnęła do mnie (mrugała? może) - więc rozejrzałem się bacznie, czy szanowne grono pań i panów (ZAIKS!) nie zauważyło tego mrugnięcia: a na noc na wszelki wypadek przekręciłem klucz w drzwiach, he he he! [str. 83]
Krystyna Czerni
Przypomniałem sobie starą północną legendę o Bogu, który był jeszcze dzieckiem, gdy stwarzał Tajge. Barw było w niej niewiele, ale były one po dziecinnemu czyste, rysunek prosty i jasny, a tematy niewyszukane.
Póżniej, kiedy Bóg wyrósł i stał się dorosłym, nauczył się wycinać dziwaczne wzory liści, wymyślił mnostwo postaci różnobarwnych ptaków. Dziecięcy świat sprzykrzył mu się jednak i zasypawszy śniegiem swoje tajgowe dzieło, odszedł na południe.
Warłam Szałamow
Moja córka zadzwoniła kiedyś do mnie nad ranem i zapytała: Tato, co to jest miłość?
Opisuję to w "Niezawinionych śmierciach". A moja odpowiedź była mniej więcej taka: Na miłość składają się trzy rzeczy. Po pierwsze szacunek. Po drugie podziw – a to nie jest to samo, co szacunek, bo można kogoś podziwiać, a wcale go nie szanować. I po trzecie namiętność. Bo w miłości musi być namiętność. To jest najlepsza definicja miłości, na jaką mnie stać.
Joanna Podolska
Wszystkie głupie myśli ulatują,
gdy w końcu całuje mnie w usta. Namiętnie, mocno i czule. Jego dłoń puszcza szyję i chwyta delikatnie moją twarz. Nadal mnie całuje, jakby przepraszał. Ja go przepraszam za to, że przez swoją popieprzoną przeszłość wkładam go do jednego worka z Filipem. Muszę sama poradzić sobie z tym, jak się wtedy czułam, i zrobić wszystko, by nie czuć się tak nigdy więcej.
K.N. Haner
Krystyna Czerni
Przypomniałem sobie starą północną legendę o Bogu, który był jeszcze dzieckiem, gdy stwarzał Tajge. Barw było w niej niewiele, ale były one po dziecinnemu czyste, rysunek prosty i jasny, a tematy niewyszukane.
Póżniej, kiedy Bóg wyrósł i stał się dorosłym, nauczył się wycinać dziwaczne wzory liści, wymyślił mnostwo postaci różnobarwnych ptaków. Dziecięcy świat sprzykrzył mu się jednak i zasypawszy śniegiem swoje tajgowe dzieło, odszedł na południe.
Warłam Szałamow
Moja córka zadzwoniła kiedyś do mnie nad ranem i zapytała: Tato, co to jest miłość?
Opisuję to w "Niezawinionych śmierciach". A moja odpowiedź była mniej więcej taka: Na miłość składają się trzy rzeczy. Po pierwsze szacunek. Po drugie podziw – a to nie jest to samo, co szacunek, bo można kogoś podziwiać, a wcale go nie szanować. I po trzecie namiętność. Bo w miłości musi być namiętność. To jest najlepsza definicja miłości, na jaką mnie stać.
Joanna Podolska
Wszystkie głupie myśli ulatują,
gdy w końcu całuje mnie w usta. Namiętnie, mocno i czule. Jego dłoń puszcza szyję i chwyta delikatnie moją twarz. Nadal mnie całuje, jakby przepraszał. Ja go przepraszam za to, że przez swoją popieprzoną przeszłość wkładam go do jednego worka z Filipem. Muszę sama poradzić sobie z tym, jak się wtedy czułam, i zrobić wszystko, by nie czuć się tak nigdy więcej.
K.N. Haner