konkurentem komunizmu, największym dla niego zagrożeniem. (Być może nastał czas, by przypomnieć, że socjaldemokracja przez cały XX wiek była narzędziem wykorzystywanym przez kapitalizm do walki z zagrożeniem komunistycznym).
Slavoj Žižek
- Zaczęło się od tego papieskiego orzeczenia w sprawie Wodników z Rosy. Roma locuta, causa finita, okay; ale sprawa nie była bynajmniej zakończona, bo po Wodnikach przyszli następni Obcy, a wówczas nie było już powodów do czynienia wyjątków i teraz oto mamy jedenaście różnych gatunków posiadających dusze, łącznie z ludźmi i Świerszczami. [...] A już dzisiaj ludzie stanowią zaledwie trzy piąte składu elekcyjnego.
- Jak to możliwe...?
- Bardzo prosto. - Blackwood wydmuchnął dym, zaraz zassany przez klimatyzację szalupy. - Dziewięćdziesiąt osiem procent katolików nie należy do gatunku homo sapiens. [...] Kościół nigdy się nie uchylał. A poczynione przed wiekami wykładnie nijak się mają do świata dzisiejszego, to są rzeczywistości niekompatybilne, wzajemnie nieprzystające; tradycja — ona też podlega ewolucji. Cóż święty Paweł powiedziałby na widok Świerszcza? Diabeł, powiedziałby; potwór, apage, apage. I cóż dzisiejszy katolik rzekłby na tradycję średniowieczną? Też nie lepiej. A wszak nie ma tu mowy o żadnym odstępstwie, herezji. To po prostu postęp; wszystkiego: nauki, kultury, polityki, religii. Jest ciągłość — ale nie ma tożsamości.
- No ale ten panekumenizm prowadzi przecież donikąd! To znaczy...
- Dokąd prowadzi, to ja dobrze wiem. Schizma jest nieunikniona. Pomimo wszystko większość ludzi nie zaakceptuje papieża, który oddycha chlorem, znosi jaja, żyje tysiąc lat, zjada własne odchody, nie ma twarzy ani rąk i nie potrafi mówić po angielsku - a tym to się skończy, to tylko kwestia czasu.
- Rany boskie...
- Aha.
Jacek Dukaj
Slavoj Žižek
- Zaczęło się od tego papieskiego orzeczenia w sprawie Wodników z Rosy. Roma locuta, causa finita, okay; ale sprawa nie była bynajmniej zakończona, bo po Wodnikach przyszli następni Obcy, a wówczas nie było już powodów do czynienia wyjątków i teraz oto mamy jedenaście różnych gatunków posiadających dusze, łącznie z ludźmi i Świerszczami. [...] A już dzisiaj ludzie stanowią zaledwie trzy piąte składu elekcyjnego.
- Jak to możliwe...?
- Bardzo prosto. - Blackwood wydmuchnął dym, zaraz zassany przez klimatyzację szalupy. - Dziewięćdziesiąt osiem procent katolików nie należy do gatunku homo sapiens. [...] Kościół nigdy się nie uchylał. A poczynione przed wiekami wykładnie nijak się mają do świata dzisiejszego, to są rzeczywistości niekompatybilne, wzajemnie nieprzystające; tradycja — ona też podlega ewolucji. Cóż święty Paweł powiedziałby na widok Świerszcza? Diabeł, powiedziałby; potwór, apage, apage. I cóż dzisiejszy katolik rzekłby na tradycję średniowieczną? Też nie lepiej. A wszak nie ma tu mowy o żadnym odstępstwie, herezji. To po prostu postęp; wszystkiego: nauki, kultury, polityki, religii. Jest ciągłość — ale nie ma tożsamości.
- No ale ten panekumenizm prowadzi przecież donikąd! To znaczy...
- Dokąd prowadzi, to ja dobrze wiem. Schizma jest nieunikniona. Pomimo wszystko większość ludzi nie zaakceptuje papieża, który oddycha chlorem, znosi jaja, żyje tysiąc lat, zjada własne odchody, nie ma twarzy ani rąk i nie potrafi mówić po angielsku - a tym to się skończy, to tylko kwestia czasu.
- Rany boskie...
- Aha.
Jacek Dukaj