zębów, pochylam się nad umywalką i rozpoczynam codzienny, bezmyślny rytuał higieny ku czci błyszczących chromowanych kurków i biegającego po nich światła. Ciepła-zimna, czystość w pachnących, zielonych kostkach; włosy wiją się jakby narysowane na białej emalii; kolorowe etykietki na buteleczkach i słoiczkach, niezawodne buteleczki na przeziębienie, niezawodne buteleczki na sen. A potem do łózka, potencjalna płodność w powietrzu, zapach lawendy, zasłonki i ciepły, koci, piżmowy zapach, czekający by cię przyjąć. Wszędzie odrętwiałe czekanie. A ty jesteś chodzącym przykładem tego wszystkiego. Z ciebie, przez ciebie, dla ciebie. Boże, czy to już wszystko, co jest? Mam tak zawsze lecieć korytarzem śmiechu i łez obijając się o ściany? Uwielbienia i nienawiści do siebie? Chwały i obrzydzenia?
Sylvia Plath
W życiu niektórych przychodzi godzina, / gdy trzeba wielkie Tak wyrzec albo wielkie Nie, / i jest już jasne, w kim skrywało się / Tak gotowe od dawna. Ten odtąd się wspina / coraz wyżej – syt honorów, satysfakcji, chwały, / Ten drugi nie żałuje. Jeszcze raz by wyrzekł / swoje „nie”. A przecież ściąga go wciąż niżej / to „nie” - słuszne – przez lata, jakie mu zostały.
Konstandinos Kawafis
[...] Słońce jest aroganckie, odwraca się do nas plecami, kiedy tylko się nami zmęczy.
Księżyc jest lojalnym towarzyszem.
Nigdy nie odchodzi. Zawsze jest na miejscu, przygląda się, oddany, widzi nas w naszych jasnych i ciemnych chwilach, nieustannie się zmienia, zupełnie jak my. Każdego dnia jest nową wersją siebie. Czasami słaby i wątły, innym razem silny i pełen światła. Księżyc rozumie, co to znaczy być człowiekiem.
Niepewny. Samotny. Poorany kraterami niedoskonałości.
Tahereh Mafi
-Czemu to robimy? Czemu w dzień zachowujemy się, jak gdyby nigdy nic? [...]
-Ponieważ to tutaj jest jak sen. Nie musi być prawdziwe. Wydaje się niemal, że unosimy się tuż nad granicą świadomości, mogąc mówić wszytko, cokolwiek zechcemy, z rankiem, jak to bywa ze snami, ten stan się powoli rozwiewa.
Kasie West
Sylvia Plath
W życiu niektórych przychodzi godzina, / gdy trzeba wielkie Tak wyrzec albo wielkie Nie, / i jest już jasne, w kim skrywało się / Tak gotowe od dawna. Ten odtąd się wspina / coraz wyżej – syt honorów, satysfakcji, chwały, / Ten drugi nie żałuje. Jeszcze raz by wyrzekł / swoje „nie”. A przecież ściąga go wciąż niżej / to „nie” - słuszne – przez lata, jakie mu zostały.
Konstandinos Kawafis
[...] Słońce jest aroganckie, odwraca się do nas plecami, kiedy tylko się nami zmęczy.
Księżyc jest lojalnym towarzyszem.
Nigdy nie odchodzi. Zawsze jest na miejscu, przygląda się, oddany, widzi nas w naszych jasnych i ciemnych chwilach, nieustannie się zmienia, zupełnie jak my. Każdego dnia jest nową wersją siebie. Czasami słaby i wątły, innym razem silny i pełen światła. Księżyc rozumie, co to znaczy być człowiekiem.
Niepewny. Samotny. Poorany kraterami niedoskonałości.
Tahereh Mafi
-Czemu to robimy? Czemu w dzień zachowujemy się, jak gdyby nigdy nic? [...]
-Ponieważ to tutaj jest jak sen. Nie musi być prawdziwe. Wydaje się niemal, że unosimy się tuż nad granicą świadomości, mogąc mówić wszytko, cokolwiek zechcemy, z rankiem, jak to bywa ze snami, ten stan się powoli rozwiewa.
Kasie West