Czy mógł nadejść kres procesu stopniowego ulepszania technik i wybiegów stosowanych przez replikatory
dla zapewnienia swojego trwania w świecie? Miały przecież tak wiele czasu na udoskonalenia. Jakie jeszcze przedziwne machiny do utrzymania się przy życiu wydały na świat kolejne milenia? Jak potoczyły się losy przedwiecznych replikatorów przez te ostatnie cztery miliardy lat? Ci dawni mistrzowie w sztuce przetrwania nie wymarli. Ale nie szukajcie ich pływających swobodnie w morzu; dawno już porzucili kawalerską swobodę. Roją się teraz w wielkich koloniach, bezpieczne wewnątrz gigantycznych, ociężałych robotów. Odizolowane od zewnętrznego świata, komunikują się z nim przedziwnymi, pośrednimi drogami, kierują nim za pomocą zdalnego sterowania. Są w tobie i we mnie; stworzyły nas, nasze ciała i umysły, a ochranianie ich jest podstawowym sensem naszego istnienia. Mają za sobą długą drogę. Noszą teraz nazwę genów, a ich maszyny przetrwania to my.
Richard Dawkins
- Nie, pytam, czy powinniśmy zrobić to teraz. -Uniósł się lekko, podparł na łokciach. - Może wtedy w sobotę będzie łatwiej.
- A ty jak myślisz? - Ja także usiadłam. - Chcesz?
- Czuję się jak w trzeciej klasie podstawówki -mruknął i otrzepał śnieg ze spodni. - Ale zostaniesz moją żoną. Będziemy musieli się pocałować.
- Fakt.
- No dobra, zróbmy to. - Uśmiechnął się blado. -To tylko pocałunek.
- Dobrze.
Z trudem przełknęłam ślinę i pochyliłam się do przodu. Zamknęłam oczy - to mniej krepujące, jeśli nie będę go widziała. Miał zimne usta. To był niewinny pocałunek, trwał zaledwie chwilę. Mój żołądek fiknął salto, ale nie z radości czy podnie-cenia.
- No i co? - Tove się wyprostował.
- Było w porządku. - Bardziej chciałam przekonać siebie niż jego.
- Tak, było dobrze.
Amanda Hocking
Muzyka mauretańska jest niesamowita. Słucham muzyki z całego świata, nie ma właściwie kraju, którego muzyki bym nie znał, ale dźwięki, które powstają w tym wypalonym, pustynnym kraju zawsze sprawiają, że popadam w jakiś hipnotyczny stan.
To jest niewypowiedziana transcendentalna rozpacz i radość jednocześnie. Rozdzierający powietrze krzyk, w którym czuć tęsknotę za Bogiem i błaganie o jego litość. Te dźwięki przeszywają mnie na wskroś i wyzwalają w mojej duszy lęk i ekstazę. Ta muzyka jest organicznie, nierozerwalnie przypisana temu miejscu, tej nieurodzajnej, rozpalonej ziemi. Tej biedzie i dumie. Dumie, którą Mauretańczycy mają w sobie od urodzenia, i biedzie, z jaką muszą się zmagać przez całe swoje życie.
Piotr Ibrahim Kalwas
Richard Dawkins
- Nie, pytam, czy powinniśmy zrobić to teraz. -Uniósł się lekko, podparł na łokciach. - Może wtedy w sobotę będzie łatwiej.
- A ty jak myślisz? - Ja także usiadłam. - Chcesz?
- Czuję się jak w trzeciej klasie podstawówki -mruknął i otrzepał śnieg ze spodni. - Ale zostaniesz moją żoną. Będziemy musieli się pocałować.
- Fakt.
- No dobra, zróbmy to. - Uśmiechnął się blado. -To tylko pocałunek.
- Dobrze.
Z trudem przełknęłam ślinę i pochyliłam się do przodu. Zamknęłam oczy - to mniej krepujące, jeśli nie będę go widziała. Miał zimne usta. To był niewinny pocałunek, trwał zaledwie chwilę. Mój żołądek fiknął salto, ale nie z radości czy podnie-cenia.
- No i co? - Tove się wyprostował.
- Było w porządku. - Bardziej chciałam przekonać siebie niż jego.
- Tak, było dobrze.
Amanda Hocking
Muzyka mauretańska jest niesamowita. Słucham muzyki z całego świata, nie ma właściwie kraju, którego muzyki bym nie znał, ale dźwięki, które powstają w tym wypalonym, pustynnym kraju zawsze sprawiają, że popadam w jakiś hipnotyczny stan.
To jest niewypowiedziana transcendentalna rozpacz i radość jednocześnie. Rozdzierający powietrze krzyk, w którym czuć tęsknotę za Bogiem i błaganie o jego litość. Te dźwięki przeszywają mnie na wskroś i wyzwalają w mojej duszy lęk i ekstazę. Ta muzyka jest organicznie, nierozerwalnie przypisana temu miejscu, tej nieurodzajnej, rozpalonej ziemi. Tej biedzie i dumie. Dumie, którą Mauretańczycy mają w sobie od urodzenia, i biedzie, z jaką muszą się zmagać przez całe swoje życie.
Piotr Ibrahim Kalwas