okazało? Że dorastanie wygląda dokładnie tak, jak się tego obawiała. Człowiek budzi się pewnego dnia, wstaje i nagle dociera do niego, że ma głowę pełną obcych myśli.. a być może wcale nie obcych, tylko swoich, z tym że już bez nadziei.
Jodi Picoult
*Co w panu jest?*
Nie raz o tym myślę, czyniąc rachunek sumienia.
*I jakie wnioski?*
Wciąż uważam, że mam rację. I że muszę się jej trzymać. Nie chcę pouczać innych. Ja po prostu wiem, że nie pójdę w określonym kierunku, z określonymi ludźmi. Nie i już! Znam podstawową miarę. Więc mam rację.
*A reszta przychodzi sama?*
Nie lubię o nic prosić. Nigdy nie prosiłem. Uważam się za dziecko przeznaczenia. Szczególne warunki, w których przyszło mi spędzić całą młodość, od matury do trzydziestego trzeciego roku życia, pozbawiły mnie możliwości wahań. Jedyny wybór przed, którym stałem, był taki: albo zaakceptuję coś, co uważam za zło, albo odmówię akceptacji. Nic więcej.
Nie mogłem wybrać środowiska, znajomych, kolegów, bo nie decydowałem, w której celi więziennej zostanę osadzony. Otrzymałem dar od losu, dar od Boga. Bo w Auschwitz, w konspiracji i w więzieniach widziałem wyraźną granicę między “nami” i “nimi”. To mi dało przewagę.
A gdybym był skazany na konieczność ciągłych wyborów? Jak bym się zachował, gdyby nie kraty X pawilony? Czy poszedłbym na ugodę? Na kolejne kompromisy? Dziś wydaje mi się, że znalazłbym wystarczająco dużo siły, aby niczego nie podpisać, nie napisać, nie powiedzieć – tak mi się wydaje, ale w żadnej mierze nie potrafię tego udowodnić.
*Więc co w panu jest?*
Uważam, że mam rację. Nie, że mam ją z góry! Nie! W gruncie rzeczy jestem człowiekiem niepewnym, nieśmiałym – aż do chwili, gdy podejmę decyzję. Potem zaś zachowuję się jak skoczek stojący na trampolinie. Wykonuję ruch, od którego już nie ma odwrotu.
*A źródła decyzji?*
Wie pan, uważam, jestem pewien, że każdy z nas nosi w sobie rodzaj busoli, no, nazwijmy to sumieniem albo zdolnością do pytania: czy postąpiłem właściwie? czy stać mnie na skruchę? czy stać mnie na odnowę? Chodzi o to, by nie zapomnieć, że takie pytania są ważne. Wciąż je sobie przypominać.
Michał Komar
Jodi Picoult
*Co w panu jest?*
Nie raz o tym myślę, czyniąc rachunek sumienia.
*I jakie wnioski?*
Wciąż uważam, że mam rację. I że muszę się jej trzymać. Nie chcę pouczać innych. Ja po prostu wiem, że nie pójdę w określonym kierunku, z określonymi ludźmi. Nie i już! Znam podstawową miarę. Więc mam rację.
*A reszta przychodzi sama?*
Nie lubię o nic prosić. Nigdy nie prosiłem. Uważam się za dziecko przeznaczenia. Szczególne warunki, w których przyszło mi spędzić całą młodość, od matury do trzydziestego trzeciego roku życia, pozbawiły mnie możliwości wahań. Jedyny wybór przed, którym stałem, był taki: albo zaakceptuję coś, co uważam za zło, albo odmówię akceptacji. Nic więcej.
Nie mogłem wybrać środowiska, znajomych, kolegów, bo nie decydowałem, w której celi więziennej zostanę osadzony. Otrzymałem dar od losu, dar od Boga. Bo w Auschwitz, w konspiracji i w więzieniach widziałem wyraźną granicę między “nami” i “nimi”. To mi dało przewagę.
A gdybym był skazany na konieczność ciągłych wyborów? Jak bym się zachował, gdyby nie kraty X pawilony? Czy poszedłbym na ugodę? Na kolejne kompromisy? Dziś wydaje mi się, że znalazłbym wystarczająco dużo siły, aby niczego nie podpisać, nie napisać, nie powiedzieć – tak mi się wydaje, ale w żadnej mierze nie potrafię tego udowodnić.
*Więc co w panu jest?*
Uważam, że mam rację. Nie, że mam ją z góry! Nie! W gruncie rzeczy jestem człowiekiem niepewnym, nieśmiałym – aż do chwili, gdy podejmę decyzję. Potem zaś zachowuję się jak skoczek stojący na trampolinie. Wykonuję ruch, od którego już nie ma odwrotu.
*A źródła decyzji?*
Wie pan, uważam, jestem pewien, że każdy z nas nosi w sobie rodzaj busoli, no, nazwijmy to sumieniem albo zdolnością do pytania: czy postąpiłem właściwie? czy stać mnie na skruchę? czy stać mnie na odnowę? Chodzi o to, by nie zapomnieć, że takie pytania są ważne. Wciąż je sobie przypominać.
Michał Komar