ulegały przypływom nieuchwytnej, lecz niemniej wstrząsającej do rdzenia, połowicznej wiary w rzeczy nadprzyrodzone, gdy jakiś zbieg okoliczności przybierze tak osobliwy na pozór charakter, że intelekt nie może pogodzić się z wnioskiem, jakoby to był tylko zbieg okoliczności." - "Tajemnica Marii Roget
Edgar Allan Poe
A więc, co jest sensem naszego życia? Co nadaje naszemu krótkiemu i nieznaczącemu życiu istotną jakość? Odpowiedź może brzmieć tylko tak: bycie w pełni człowiekiem. Ta prarzeczywistość, którą my, ludzie Zachodu, nazwaliśmy Bogiem, chce we mnie (czy jeszcze lepiej: jako ta struktura, w tym czasie i w tym miejscu) iść przez tę ziemię. Na Wschodzie mówi się: "Poprosiłem drzewo migdałowe, żeby opowiedziało mi o Bogu. Wtedy ono zakwitło". Poprosiłem jakiegoś człowieka, żeby mi opowiedział o Bogu. Wtedy on stał się w pełni człowiekiem; człowiekiem ze wszystkimi swoimi możliwościami, które mu zostały dane. Ta myśl pobrzmiewa też u Pawła z Tarsu, gdy powiada: "Chwalcie Boga w waszym ciele" (1 Kor 6,19).
W tej świętej czci wobec samego siebie jest też zawarta święta cześć wobec wszystkiego widzialnego, wobec każdego źdźbła trawy i każdego owada. To doświadczenie przychodzi razem z niesłychaną pokorą i głębokim poznaniem, że tutaj leży właściwa jakość życia jednostki i gatunku homo sapiens. Wszyscy służą jednemu. "Jak cudownie – noszę wodę, rąbię drewno!" (zen). "Rozłupcie kawałek drewna, a ja tam jestem. Podnieście kamień, a mnie znajdziecie" (Jezus, ewangelia Tomasza). Frère Lorenz, francuski braciszek, formułuje to jeszcze konkretniej: "Nie odwrócę ani jednego naleśnika, nie pomyślawszy o Bogu". Nie chodzi przy tym o myślenie o Bogu, lecz o egzystencjalne uświadomienie sobie tego, co boskie, co manifestuje się jako ta właśnie struktura i jako ta właśnie praca.
Tak rozumiana duchowość prowadzi poza wszelkie wyznania wiary i konfesje. Jest transkonfesyjna. Religia jest codziennością, a codzienność jest religią. Religia nie jest czymś oderwanym od życia, jest jego spełnianiem. Trzeba to odkryć na nowo (s. 61-62).
Willigis Jäger
Edgar Allan Poe
A więc, co jest sensem naszego życia? Co nadaje naszemu krótkiemu i nieznaczącemu życiu istotną jakość? Odpowiedź może brzmieć tylko tak: bycie w pełni człowiekiem. Ta prarzeczywistość, którą my, ludzie Zachodu, nazwaliśmy Bogiem, chce we mnie (czy jeszcze lepiej: jako ta struktura, w tym czasie i w tym miejscu) iść przez tę ziemię. Na Wschodzie mówi się: "Poprosiłem drzewo migdałowe, żeby opowiedziało mi o Bogu. Wtedy ono zakwitło". Poprosiłem jakiegoś człowieka, żeby mi opowiedział o Bogu. Wtedy on stał się w pełni człowiekiem; człowiekiem ze wszystkimi swoimi możliwościami, które mu zostały dane. Ta myśl pobrzmiewa też u Pawła z Tarsu, gdy powiada: "Chwalcie Boga w waszym ciele" (1 Kor 6,19).
W tej świętej czci wobec samego siebie jest też zawarta święta cześć wobec wszystkiego widzialnego, wobec każdego źdźbła trawy i każdego owada. To doświadczenie przychodzi razem z niesłychaną pokorą i głębokim poznaniem, że tutaj leży właściwa jakość życia jednostki i gatunku homo sapiens. Wszyscy służą jednemu. "Jak cudownie – noszę wodę, rąbię drewno!" (zen). "Rozłupcie kawałek drewna, a ja tam jestem. Podnieście kamień, a mnie znajdziecie" (Jezus, ewangelia Tomasza). Frère Lorenz, francuski braciszek, formułuje to jeszcze konkretniej: "Nie odwrócę ani jednego naleśnika, nie pomyślawszy o Bogu". Nie chodzi przy tym o myślenie o Bogu, lecz o egzystencjalne uświadomienie sobie tego, co boskie, co manifestuje się jako ta właśnie struktura i jako ta właśnie praca.
Tak rozumiana duchowość prowadzi poza wszelkie wyznania wiary i konfesje. Jest transkonfesyjna. Religia jest codziennością, a codzienność jest religią. Religia nie jest czymś oderwanym od życia, jest jego spełnianiem. Trzeba to odkryć na nowo (s. 61-62).
Willigis Jäger