Kiedy zobaczyła soczystą zieleń wzgórz porośniętych sosnami, kontrastującą z głęboką morską tonią majaczącą
w dole, wstrzymała na moment oddech. Nawet teraz, w ostatnich minutach dnia, miała wrażenie, że znalazła się w namiastce raju, o którym śni każdy, kto gdzieś zgubił lub zatracił swoją duszę.
Monika Hołyk-Arora
Zwątpiały Woszczew uchylił oczy światłu nowego dnia. Wczorajsi śpiący ożyli i stali nad nim, obserwując jego bezsilne położenie.
- A ty po co tu chodzisz i istniejesz? – spytał jeden z rzadką, zmęczoną bródką.
- Ja tu nie istnieję – wymamrotał Woszczew, zawstydzony tym, że sam jeden stał się przedmiotwem tylu ludzi. – Ja tu tylko myślę.
- A w jakim celu myślisz i zadręczasz się?
- Bez prawdy ciało mi słabnie. A z pracy się nie utrzymam. Zamyślałem się w fabryce i zredukowali mnie…
Wszyscy robotnicy skierowali swe milczenie przeciw Woszczewowi. Ich twarze były obojętne i nieciekawe, a cierpliwe oczy podświetlała rozrzedzona i znużona myśl.
- Jaka tam ta twoja prawda! – powiedział ten sam co przedtem. – Przecież nie pracujesz i nie przeżywasz substancji istnienia, to skąd ma ci przyjść do głowy myśl!
- A po co ci prawda? – spytał inny, rozchyliwszy spieczone od milczenia usta. – W głowie ci wtedy będzie dobrze, a na zewnątrz parszywie”.
Andriej Płatonow
Monika Hołyk-Arora
Zwątpiały Woszczew uchylił oczy światłu nowego dnia. Wczorajsi śpiący ożyli i stali nad nim, obserwując jego bezsilne położenie.
- A ty po co tu chodzisz i istniejesz? – spytał jeden z rzadką, zmęczoną bródką.
- Ja tu nie istnieję – wymamrotał Woszczew, zawstydzony tym, że sam jeden stał się przedmiotwem tylu ludzi. – Ja tu tylko myślę.
- A w jakim celu myślisz i zadręczasz się?
- Bez prawdy ciało mi słabnie. A z pracy się nie utrzymam. Zamyślałem się w fabryce i zredukowali mnie…
Wszyscy robotnicy skierowali swe milczenie przeciw Woszczewowi. Ich twarze były obojętne i nieciekawe, a cierpliwe oczy podświetlała rozrzedzona i znużona myśl.
- Jaka tam ta twoja prawda! – powiedział ten sam co przedtem. – Przecież nie pracujesz i nie przeżywasz substancji istnienia, to skąd ma ci przyjść do głowy myśl!
- A po co ci prawda? – spytał inny, rozchyliwszy spieczone od milczenia usta. – W głowie ci wtedy będzie dobrze, a na zewnątrz parszywie”.
Andriej Płatonow