ma postać książki. Korzystałem z owego dobrodziejstwa łapczywie, póki wierzyłem w te cienie. Może trafiłem na złe książki? Wyłapywałem wszystko, co zachwalano jako arcydzieła indywidualności. Czułem się jak Dante w piekle. Książki zanieczyściły moją wyobraźnię i podały w wątpliwość wszystko, w co mogłem jeszcze wierzyć. Przeżywałem je jak maglinę. Po co mi maglina innych, kiedy mam własnej pod dostatkiem? Wreszcie zatraciłem zdolność do bezpośrednich uczuć. Wszystko, co spotykałem, nasuwało mi skojarzenie z przeczytanych książek. Każe zjawisko miało już nalepioną etykietkę. Przekonałem się, że książka to najskuteczniejsza trucizna, która działa na umysł i duszę jak kwas solny. Wypala indywidualność, pozostawiając pustą powłokę ciała.
Leon Gomolicki
- Co życie wykazuje?
- Zdolności adaptacyjne. Dostosowuje się. Reaguje. Zmienia! Przy odpowiedniej presji warunków naturalnych i odpowiedniej liczbie pokoleń zaczyna dominować forma o korzystniejszych zmianach przystosowawczych. Czy promieniowanie słoneczne może na dłuższą metę działać w kierunku dopasowania struktur biochemicznych do miejscowej normy? W takim razie wszystkie poronienia i martwe porody niekoniecznie byłyby wynikiem niezgodności między matką, a przystosowanym płodem, ale też efektem adaptacji... - Przestał wymachiwać nożycami do cięcia bandaży i ponownie pochylił się nad robotą, ale już po chwili podniósł głowę i wpatrując się na powrót gdzieś przed siebie niewidzącym spojrzeniem, mruknął: - Dziwne, dziwne, bardzo dziwne... Czy wiesz, co z tego wszystkiego wynika? Że krzyżowe zapładnianie może być jednak możliwe.
- Słucham cię jeszcze raz - szepnęła Rolery.
- Że ludzie i wify mogą mieć razem dzieci!
Ursula K. Le Guin
Głód mnie dręczył przez tyle lat -
Aż czas nadszedł - obiadową godziną
Z drżeniem przysunęłam stół -
Sięgnęłam po niezwykłe wino -
Ten posiłek widywałam na stołach -
Gdy wracając do domu głodna -
Zaglądałam w okna, bez nadziei -
Że mogą być moje te dobra -
Nie zaznałam do syta chleba -
Jakże inne były okruchy,
Które dzieliłam z ptakami -
W jadalnej sali natury -
Ta obfitość raniła - zbyt świeża -
Czułam się chora - nieswoja -
Niby - z górskiego krzewu -
Przesadzona na drogę jagoda -
I nie byłam głodna - odkryłam -
Że głód może tylko spotkać
Tych, którzy stoją za oknem -
Znika - gdy wejść do środka.
Emily Dickinson
Leon Gomolicki
- Co życie wykazuje?
- Zdolności adaptacyjne. Dostosowuje się. Reaguje. Zmienia! Przy odpowiedniej presji warunków naturalnych i odpowiedniej liczbie pokoleń zaczyna dominować forma o korzystniejszych zmianach przystosowawczych. Czy promieniowanie słoneczne może na dłuższą metę działać w kierunku dopasowania struktur biochemicznych do miejscowej normy? W takim razie wszystkie poronienia i martwe porody niekoniecznie byłyby wynikiem niezgodności między matką, a przystosowanym płodem, ale też efektem adaptacji... - Przestał wymachiwać nożycami do cięcia bandaży i ponownie pochylił się nad robotą, ale już po chwili podniósł głowę i wpatrując się na powrót gdzieś przed siebie niewidzącym spojrzeniem, mruknął: - Dziwne, dziwne, bardzo dziwne... Czy wiesz, co z tego wszystkiego wynika? Że krzyżowe zapładnianie może być jednak możliwe.
- Słucham cię jeszcze raz - szepnęła Rolery.
- Że ludzie i wify mogą mieć razem dzieci!
Ursula K. Le Guin
Głód mnie dręczył przez tyle lat -
Aż czas nadszedł - obiadową godziną
Z drżeniem przysunęłam stół -
Sięgnęłam po niezwykłe wino -
Ten posiłek widywałam na stołach -
Gdy wracając do domu głodna -
Zaglądałam w okna, bez nadziei -
Że mogą być moje te dobra -
Nie zaznałam do syta chleba -
Jakże inne były okruchy,
Które dzieliłam z ptakami -
W jadalnej sali natury -
Ta obfitość raniła - zbyt świeża -
Czułam się chora - nieswoja -
Niby - z górskiego krzewu -
Przesadzona na drogę jagoda -
I nie byłam głodna - odkryłam -
Że głód może tylko spotkać
Tych, którzy stoją za oknem -
Znika - gdy wejść do środka.
Emily Dickinson