Letni deszcz. Ach, te krople, które padają na suchy, rozgrzany asfalt i początkowo wyparowują albo wchłania
je kurz, ale mimo wszystko wykonują swoją część zadania, bo kiedy spada następna kropla, asfalt jest już chłodniejszy, kurz bardziej nasiąknięty wilgocią, pojawiają się mokre plamy, które łączą się ze sobą, i asfalt robi się mokry i czarny. Gorące letnie powietrze nagle się schładza, a deszcz padający na twarz staje się od niego cieplejszy; człowiek odchyla głowę do tyłu, napawając się tym wyjątkowym wrażeniem. Liście na drzewach drżą pod lekkim dotykiem kropli, ledwie słychać ciche bębnienie deszczu uderzającego o wszystko co na ziemi: o pokrytą bliznami skałę przy drodze, o źdźbła trawy w rowie, o dach domu po drugiej stronie i o siodełko roweru przypiętego do płotu, o hamak w ogrodzie i o znaki drogowe, o rynny, maski i dachy zaparkowanych samochodów.
Karl Ove Knausgård
Powiedziała mu, co właśnie czyta. Koran.
Milczał.
A ona: Myślałam, że to będą historie, jakiś tekst. Ale to są raczej pieśni, strzępy wciąż tych samych melodii, wszystko pourywane, zagmatwane. Śpiewane wskazówki na temat współżycia płciowego, kto jest wrogiem, kiedy powinno się walczyć, a kiedy nie. Kiedy zabijać. [tłum. zanzara]
[Sie sagte, was sie gerade las. Den Koran.
Er sagte nichts.
Und sie: Seltsam: Ich dachte, es wären Geschichten, ein Text. Aber es sind eher Songs, Fetzen den immer gleichen Melodien, alles sehr sprunghaft, verworren. Gesungene Anweisungen für den Beischlaf, wer ein Feind ist, wann man kämpft und wann nicht. Wann man tötet.] s.159.
Michael Kumpfmüller
Rozebrałem ją, co nie było zbyt czasochłonne, gdyż pod szlafrokiem nie miała na sobie niczego. Położyłem się obok niej podpierając głowę lewą ręką, prawą natomiast począłem gładzić jej skórę. Urzekła mnie aksamitna delikatność. Była niczym dzieło sztuki. Jej ciało posiadało wszelkie proporcje uniwersalnego piękna. Z każdą chwilą dłoń moja nabierała śmiałości. Pieszczoty, którymi ją obdarzałem, stawały się
intensywniejsze, a ekspresja jej twarzy była dla mnie drogowskazem. Wolno, bez pośpiechu, poznawałem kolejne terytoria jej królestwa. A kiedy ukradkiem, raz po raz muskałem najwrażliwsze jego zakątki, w palącej rozkoszy przygryzała dolną wargę i wyginała pokryte gęsią skórką
ciało.
Adrian Adamczyk
Karl Ove Knausgård
Powiedziała mu, co właśnie czyta. Koran.
Milczał.
A ona: Myślałam, że to będą historie, jakiś tekst. Ale to są raczej pieśni, strzępy wciąż tych samych melodii, wszystko pourywane, zagmatwane. Śpiewane wskazówki na temat współżycia płciowego, kto jest wrogiem, kiedy powinno się walczyć, a kiedy nie. Kiedy zabijać. [tłum. zanzara]
[Sie sagte, was sie gerade las. Den Koran.
Er sagte nichts.
Und sie: Seltsam: Ich dachte, es wären Geschichten, ein Text. Aber es sind eher Songs, Fetzen den immer gleichen Melodien, alles sehr sprunghaft, verworren. Gesungene Anweisungen für den Beischlaf, wer ein Feind ist, wann man kämpft und wann nicht. Wann man tötet.] s.159.
Michael Kumpfmüller
Rozebrałem ją, co nie było zbyt czasochłonne, gdyż pod szlafrokiem nie miała na sobie niczego. Położyłem się obok niej podpierając głowę lewą ręką, prawą natomiast począłem gładzić jej skórę. Urzekła mnie aksamitna delikatność. Była niczym dzieło sztuki. Jej ciało posiadało wszelkie proporcje uniwersalnego piękna. Z każdą chwilą dłoń moja nabierała śmiałości. Pieszczoty, którymi ją obdarzałem, stawały się
intensywniejsze, a ekspresja jej twarzy była dla mnie drogowskazem. Wolno, bez pośpiechu, poznawałem kolejne terytoria jej królestwa. A kiedy ukradkiem, raz po raz muskałem najwrażliwsze jego zakątki, w palącej rozkoszy przygryzała dolną wargę i wyginała pokryte gęsią skórką
ciało.
Adrian Adamczyk