sobie książki jak starych mędrców, żeby z nimi pod drzewami, w cieniu, porozmawiać o wszystkim, co człowieka ciekawi. Nawet ci powiem, że z książkami masz wiekszą wygodę. Stary człowiek gromadzi, co prawda, latami mądrość, ale w tym samym czasie gromadzi też złość. Nie lubi, żeby brać od niego więcej, niż sam chce dać. (...) U ciebie jest inaczej. Nic ci nie przeszkadza wygarniać z książek tyle słodyczy, ile tylko zapragniesz.
Bohdan Korzeniewski
Nagłym, konwulsyjnym szarpnięciem pająkokształtne monstrum zerwało głowę Boggsa z ramion równie łatwo, jak Golic wyrwałby poluzowaną śrubę.(...) Z upiorną obojętnością maszkaron cisnął na podłogę zerwaną z tułowia czaszkę Boggsa i zwrócił się powoli w stronę ostatniej z dwunogich form życia.Jego zęby błyszczały jak sztabki platyny wyrwane z wnętrzności Fioriny.
Alan Dean Foster
Karmię się ciszą zrujnowanych świątyń, wyjałowionych pól, zgasłych uśmiechów i wyschniętych łez - buduję od nowa cały mój świat w mrocznej pieczarze pamięci, gdzie wspomnienia śpią jak nietoperze pod kopułą mózgu i gdy któregoś dotykam, zaczyna krążyć w nagłych skrętach między ścianami, wypełniając je tylko bólem, bo przypomina, że coś pięknego już minęło, lub, że coś złego się zdarzyło.
Waldemar Łysiak
Mitrofaniusz zawsze powtarzał, że mężczyznę żona czyni, i myśl swoją objaśniał obrazowo z pomocą matematycznej alegorii. Mężczyzna to niby jedynka, a kobieta - zero. Kiedy każde żyje z osobna, to on wart jest niewiele, ona zaś w ogóle nic, ale wystarczy, by wzięli ślub, i powstaje pewna nowa liczba. Jeśli żona jest udana, to staje za jedynką i jej siłę powiększa dziesięciokrotnie. A jeśli kiepska, to pcha się naprzód i tyleż razy mężczyznę osłabia, zamieniając go w zero i jedną dziesiątą.
Boris Akunin
Bohdan Korzeniewski
Nagłym, konwulsyjnym szarpnięciem pająkokształtne monstrum zerwało głowę Boggsa z ramion równie łatwo, jak Golic wyrwałby poluzowaną śrubę.(...) Z upiorną obojętnością maszkaron cisnął na podłogę zerwaną z tułowia czaszkę Boggsa i zwrócił się powoli w stronę ostatniej z dwunogich form życia.Jego zęby błyszczały jak sztabki platyny wyrwane z wnętrzności Fioriny.
Alan Dean Foster
Karmię się ciszą zrujnowanych świątyń, wyjałowionych pól, zgasłych uśmiechów i wyschniętych łez - buduję od nowa cały mój świat w mrocznej pieczarze pamięci, gdzie wspomnienia śpią jak nietoperze pod kopułą mózgu i gdy któregoś dotykam, zaczyna krążyć w nagłych skrętach między ścianami, wypełniając je tylko bólem, bo przypomina, że coś pięknego już minęło, lub, że coś złego się zdarzyło.
Waldemar Łysiak
Mitrofaniusz zawsze powtarzał, że mężczyznę żona czyni, i myśl swoją objaśniał obrazowo z pomocą matematycznej alegorii. Mężczyzna to niby jedynka, a kobieta - zero. Kiedy każde żyje z osobna, to on wart jest niewiele, ona zaś w ogóle nic, ale wystarczy, by wzięli ślub, i powstaje pewna nowa liczba. Jeśli żona jest udana, to staje za jedynką i jej siłę powiększa dziesięciokrotnie. A jeśli kiepska, to pcha się naprzód i tyleż razy mężczyznę osłabia, zamieniając go w zero i jedną dziesiątą.
Boris Akunin