swoje dzieło. Na tę dolinę wypełnioną łagodnym blaskiem. Nad tym się zastanawiałem. Czy jesteśmy sami. I dlatego musimy wznosić totemy na wzgórzach, by zostało po nas potłuczone szkło i zardzewiała blacha. Musimy to wszystko robić, ponieważ nie wierzymy, że On jeszcze kiedykolwiek spojrzy na miejsca, w których żyjemy. Czy kiedykolwiek wskrzesi zrujnowane domy z drewna, wyschnięte, zasypane studnie i to wszystko, nad czym nie mieliśmy litości? Czy kiedykolwiek da nam jeszcze znak? Czy po prostu zamknie oczy i pozwoli nam stawiać rtęciowe, zimne jak lód znaki samotności, aż pokryjemy nimi wszystkie pagórki tego kraju, wszystkie wzniesienia i równiny.
Andrzej Stasiuk
Siedziała na balkonie, dokładnie tak jak sobie po przebudzeniu wymarzyła, popijając herbatę i delektując się domowym sernikiem - był pyszny! - i patrzyła w zamyśleniu na zapuszczony ogródek. ... Posadzi róże, najpiękniejsze, najśliczniej pachnące, oprócz nich kolorowe, wdzięczne niecierpki i wyniosłe, ale pięknie kwitnące azalie tam, pod ogrodzeniem, gdzie będą miały dużo słońca.
Katarzyna Michalak
- Boi się pan? - spytał kapral Anderson.
- Do cholery! Pewnie, że tak. Nie wiem co mnie bardziej przeraża: Turuschowie, myśl, że zostanę porzucony na tej trującej skale, czy oni. - Wskazał palcem buntowników znajdujących się na zewnątrz. - Ale niech tam, składałem przysięgę przed Bogiem, że będę służył w lokalnej Obronie i udzielał pomocy siłom Konfederacji. Tak więc... jestem tutaj.
Ian Douglas
Powojenne trwanie. Krótki oddech. Brak rodziny i rzeczy. Szukanie. Nie przetrwały żaden z batystowych kołnierzyków, srebra po matce, gramofon. Wszystkiemu brakowało dźwięku - nie było gwaru ulicy, nocnego zawodzenia pijaków (godzina policyjna), ludzie odzywali się do siebie z trudem. Nie płakało się też za wiele, zwykle nie starczało już łez. Zakasała rękawy, jak inni, pod pozorem budowania nowego. Zapomnieć, co było, co miała, co mieli, serca, ciała, groby, kredensy, stoły, obrazy...
Mamy nic. Mamy nowe.
Agata Tuszyńska
Andrzej Stasiuk
Siedziała na balkonie, dokładnie tak jak sobie po przebudzeniu wymarzyła, popijając herbatę i delektując się domowym sernikiem - był pyszny! - i patrzyła w zamyśleniu na zapuszczony ogródek. ... Posadzi róże, najpiękniejsze, najśliczniej pachnące, oprócz nich kolorowe, wdzięczne niecierpki i wyniosłe, ale pięknie kwitnące azalie tam, pod ogrodzeniem, gdzie będą miały dużo słońca.
Katarzyna Michalak
- Boi się pan? - spytał kapral Anderson.
- Do cholery! Pewnie, że tak. Nie wiem co mnie bardziej przeraża: Turuschowie, myśl, że zostanę porzucony na tej trującej skale, czy oni. - Wskazał palcem buntowników znajdujących się na zewnątrz. - Ale niech tam, składałem przysięgę przed Bogiem, że będę służył w lokalnej Obronie i udzielał pomocy siłom Konfederacji. Tak więc... jestem tutaj.
Ian Douglas
Powojenne trwanie. Krótki oddech. Brak rodziny i rzeczy. Szukanie. Nie przetrwały żaden z batystowych kołnierzyków, srebra po matce, gramofon. Wszystkiemu brakowało dźwięku - nie było gwaru ulicy, nocnego zawodzenia pijaków (godzina policyjna), ludzie odzywali się do siebie z trudem. Nie płakało się też za wiele, zwykle nie starczało już łez. Zakasała rękawy, jak inni, pod pozorem budowania nowego. Zapomnieć, co było, co miała, co mieli, serca, ciała, groby, kredensy, stoły, obrazy...
Mamy nic. Mamy nowe.
Agata Tuszyńska