a nawet rodzina z dnia na dzień stają się obcy? Wkoło rośnie mur nie wiadomo dlaczego ani przez kogo wzniesiony i możesz w niego uderzać pięściami, walić aż do krwi, możesz wrzeszczeć, aż utracisz głos, a oni stoją i patrzą, ale nie widzą, nie słyszą. I wtedy czujesz się najsamotniejszą osobą na świecie. (...) Czujesz się winna i odpowiedzialna i z czasem wyrasta ci garb, ciężki, twardy, i ciśnie cię do ziemi. Miażdży ciebie i twoje skrzydła. Już nie możesz latać, ale wciąż próbujesz i wszyscy się dziwią. (...) Ale nikt nie poda ręki, nie pomoże ci się podnieść, a najbardziej boli brak pomocy ze strony tych, których kochasz.
Adrianna Rozbicka
- Spróbuj pomyśleć o mnie. O tym, jaki jestem przystojny, jaki utalentowany...
- Jaki zarozumiały.
- O tym też.
Skrzyżował ramiona na nagim torsie. Od tego ruchu mięśnie brzucha zalśniły w słońcu.
- Tak przy okazji założyłbyś koszulę - rzuciłam z przekąsem.
Uśmiechnął się miękko i drapieżnie.
- Czy wprawiam cię w zakłopotanie?
- Dziwię się, że w tym domu nie ma więcej luster, skoro zdajesz się tak kochać podziwiać swój wygląd.
Azriel dostał napadu kaszlu. Kasjan tylko się odwrócił, zasłaniając usta ręką.
Wargi Rhysa drgnęły.
— Oto Feyra, którą uwielbiam.
Sarah J. Maas
Dość szybko zamiast poszczególnych postaci zrobiłem coś w rodzaju »zrostu« bez wyliczania, czyja ręka czy noga do kogo należy — czułem, że tak jest lepiej, problemy zaczęły pojawiać się w trakcie zmęczenia tematem — jak zwykle zacząłem czuć się ograniczony tym, co sobie założyłem, i wydawało mi się, że porzucając założenie, zrobię lepszy obraz. Jest to zresztą moja normalna reguła postępowania, której nieco się wstydzę, stąd nigdy nie przyjąłbym zamówienia nawet od samego siebie, bo obraz, rozrastając się, zaczyna dyktować prawa dotyczące tego, czym ma być, i trzymanie się na siłę koncepcji pierwotnej mija się z celem. W trakcie pracy czuję się raczej sługą obrazu, który rozrasta się godnie ze swymi prawami, niż sługą koncepcji, która stała u jego poczęcia.
Magdalena Grzebałkowska
Adrianna Rozbicka
- Spróbuj pomyśleć o mnie. O tym, jaki jestem przystojny, jaki utalentowany...
- Jaki zarozumiały.
- O tym też.
Skrzyżował ramiona na nagim torsie. Od tego ruchu mięśnie brzucha zalśniły w słońcu.
- Tak przy okazji założyłbyś koszulę - rzuciłam z przekąsem.
Uśmiechnął się miękko i drapieżnie.
- Czy wprawiam cię w zakłopotanie?
- Dziwię się, że w tym domu nie ma więcej luster, skoro zdajesz się tak kochać podziwiać swój wygląd.
Azriel dostał napadu kaszlu. Kasjan tylko się odwrócił, zasłaniając usta ręką.
Wargi Rhysa drgnęły.
— Oto Feyra, którą uwielbiam.
Sarah J. Maas
Dość szybko zamiast poszczególnych postaci zrobiłem coś w rodzaju »zrostu« bez wyliczania, czyja ręka czy noga do kogo należy — czułem, że tak jest lepiej, problemy zaczęły pojawiać się w trakcie zmęczenia tematem — jak zwykle zacząłem czuć się ograniczony tym, co sobie założyłem, i wydawało mi się, że porzucając założenie, zrobię lepszy obraz. Jest to zresztą moja normalna reguła postępowania, której nieco się wstydzę, stąd nigdy nie przyjąłbym zamówienia nawet od samego siebie, bo obraz, rozrastając się, zaczyna dyktować prawa dotyczące tego, czym ma być, i trzymanie się na siłę koncepcji pierwotnej mija się z celem. W trakcie pracy czuję się raczej sługą obrazu, który rozrasta się godnie ze swymi prawami, niż sługą koncepcji, która stała u jego poczęcia.
Magdalena Grzebałkowska