utrzymaniem. Według nich najważniejsze w dzierżeniu władzy jest trzymanie ludzi w niewiedzy, by żyli w ignorancji prawdy, łącznie z prawdą własnego życia. Otacza nas ogromna materia kłamstw, nią się żywimy...
Harold Pinter
Skradają się cicho, groźnie niczym detektywi Pinkertona, biorą mnie między siebie - Przygnębienie z lewej, Samotność z prawej. Nie muszą mi pokazywać odznak. Dobrze znam tych agentów. Od lat gramy sobie w kotka i myszkę. [...] "Jak mnie tutaj znaleźliście?" - pytam. [...] Przygnębienie, mądrala jak zawsze, rzuca:"A co... Nie cieszysz się?" "odejdź", mówię mu. Samotność, ta wrażliwa agentka, mówi:"Przykro mi, proszę pani. Możliwe, że będę musiała panią śledzić podczas całej tej podróży. Takie przydzielono mi zadanie". "wolałabym nie", mówię do niej, a ona wzrusza ramionami, niemalże przepraszająco, jednocześnie jednak przysuwa się coraz bliżej. Potem mnie obszukują. Opróżniają mi kieszenie z wszelakiej radości, którą tam nosiłam. Przygnębienie konfiskuje mi nawet tożsamość, ale on tak zawsze robi." Samotność zaczyna mnie przesłuchiwać, co mnie przeraża, bo to zawsze ciągnie się godzinami. Jest uprzejma, ale jest nieustępliwa i ostatecznie zawsze mnie złapie na nieścisłości." [...] Wracam do domu z nadzieją, że uda mi się ich zgubić po drodze, ale mnie nie opuszczają, dranie. Przygnębienie trzyma mnie mocno za ramie, a Samotność zamęcza pytaniami.
Elizabeth Gilbert
Harold Pinter
Skradają się cicho, groźnie niczym detektywi Pinkertona, biorą mnie między siebie - Przygnębienie z lewej, Samotność z prawej. Nie muszą mi pokazywać odznak. Dobrze znam tych agentów. Od lat gramy sobie w kotka i myszkę. [...] "Jak mnie tutaj znaleźliście?" - pytam. [...] Przygnębienie, mądrala jak zawsze, rzuca:"A co... Nie cieszysz się?" "odejdź", mówię mu. Samotność, ta wrażliwa agentka, mówi:"Przykro mi, proszę pani. Możliwe, że będę musiała panią śledzić podczas całej tej podróży. Takie przydzielono mi zadanie". "wolałabym nie", mówię do niej, a ona wzrusza ramionami, niemalże przepraszająco, jednocześnie jednak przysuwa się coraz bliżej. Potem mnie obszukują. Opróżniają mi kieszenie z wszelakiej radości, którą tam nosiłam. Przygnębienie konfiskuje mi nawet tożsamość, ale on tak zawsze robi." Samotność zaczyna mnie przesłuchiwać, co mnie przeraża, bo to zawsze ciągnie się godzinami. Jest uprzejma, ale jest nieustępliwa i ostatecznie zawsze mnie złapie na nieścisłości." [...] Wracam do domu z nadzieją, że uda mi się ich zgubić po drodze, ale mnie nie opuszczają, dranie. Przygnębienie trzyma mnie mocno za ramie, a Samotność zamęcza pytaniami.
Elizabeth Gilbert