wiedzą, że jeśli odejdziemy, to dostaną się w okrutne łapy bolszewizmu.
Joseph Goebbels
Wierność jest cnotą.
Magdalena Kozak
Gdy jednak słońce wsiało nisko nad horyzontem, ptaki wracały, opadając z nieba na czarnych jak noc skrzydłach, aż wreszcie w promieniu wielu jardów wszystkie gałęzie wszystkich drzew uginały się od nich. Niektóre podlatywały do zwiadowcy, kracząc i skrzecząc. Bran odnosił wrażenie, że rozumie ich głosy. Są jego oczami i uszami. Badają dla niego okolicę i szepczą mu o niebezpieczeństwach czających się z przodu albo podążających za nami. str 85.
George R.R. Martin
Nagle piroga zwolniła. Wpływali w korytarz z liści. Warczeniu silnika zawtórowały krzyki małp i śpiew ptaków. Z wyciągniętego ramienia Boga przemieszczali się teraz do jego domu, do katedry. Strzelista architektura, witraże na sklepieniach, zapachy wydzielane przez rozkładającą się korę. Potęga Afryki, kiedy przechodziła od bezkresu do skromnych rozmiarów intymności, otchłań nieba kuszącego jak konfesjonał- to wszystko chwytało za gardło.
Jean-Christophe Grangé
Otóż w punkcie przecięcia miłości z rozumem, w miejscu gdzie światło zstępujące spotyka się z tym co powraca ku górze, na styku tego, co stworzone, z tym co przedwieczne, natury z tym co nadnaturalne, wieczności z historią staje Chrystus, Bóg-Człowiek, "światłość ze światłości", a mimo to cielesny.
Georges Duby
Wścibscy sąsiedzi zauważają jednak, że ktoś obcy wchodzi do Twojego domu i dzwonią na policję, która pewnego popołudnia urządza zasadzkę wykopując przed drzwiami trzymetrowy dół i nakrywając go gałęziami.
Przyjaciel wpada w zasadzkę. Policja zaciera ręce, że złapała złodzieja. Co prawda, przyjaciel z dna dołu krzyczy coś o przyjaźni, ale nikt go nie słucha. I słusznie, prawdziwy złodziej też to samo by krzyczał.
Nadjeżdża specjalnym wozem nadinspektor. Ocenia sytuację i mówi: "-Chwileczkę: oto mam w ręce definicję klasy pod tytułem Dom_czytelnika i widzę, że na liście składników jest deklaracja, iż pana X uznaje się za przyjaciela Domu_Czytelnika. Ma on, zatem, prawo zrobić wszystko ze składnikami tej klasy. Proszę go więc wyciągnąć z dołu, bo jeszcze kwiatki zwiędną".
Jerzy Grębosz
Joseph Goebbels
Wierność jest cnotą.
Magdalena Kozak
Gdy jednak słońce wsiało nisko nad horyzontem, ptaki wracały, opadając z nieba na czarnych jak noc skrzydłach, aż wreszcie w promieniu wielu jardów wszystkie gałęzie wszystkich drzew uginały się od nich. Niektóre podlatywały do zwiadowcy, kracząc i skrzecząc. Bran odnosił wrażenie, że rozumie ich głosy. Są jego oczami i uszami. Badają dla niego okolicę i szepczą mu o niebezpieczeństwach czających się z przodu albo podążających za nami. str 85.
George R.R. Martin
Nagle piroga zwolniła. Wpływali w korytarz z liści. Warczeniu silnika zawtórowały krzyki małp i śpiew ptaków. Z wyciągniętego ramienia Boga przemieszczali się teraz do jego domu, do katedry. Strzelista architektura, witraże na sklepieniach, zapachy wydzielane przez rozkładającą się korę. Potęga Afryki, kiedy przechodziła od bezkresu do skromnych rozmiarów intymności, otchłań nieba kuszącego jak konfesjonał- to wszystko chwytało za gardło.
Jean-Christophe Grangé
Otóż w punkcie przecięcia miłości z rozumem, w miejscu gdzie światło zstępujące spotyka się z tym co powraca ku górze, na styku tego, co stworzone, z tym co przedwieczne, natury z tym co nadnaturalne, wieczności z historią staje Chrystus, Bóg-Człowiek, "światłość ze światłości", a mimo to cielesny.
Georges Duby
Wścibscy sąsiedzi zauważają jednak, że ktoś obcy wchodzi do Twojego domu i dzwonią na policję, która pewnego popołudnia urządza zasadzkę wykopując przed drzwiami trzymetrowy dół i nakrywając go gałęziami.
Przyjaciel wpada w zasadzkę. Policja zaciera ręce, że złapała złodzieja. Co prawda, przyjaciel z dna dołu krzyczy coś o przyjaźni, ale nikt go nie słucha. I słusznie, prawdziwy złodziej też to samo by krzyczał.
Nadjeżdża specjalnym wozem nadinspektor. Ocenia sytuację i mówi: "-Chwileczkę: oto mam w ręce definicję klasy pod tytułem Dom_czytelnika i widzę, że na liście składników jest deklaracja, iż pana X uznaje się za przyjaciela Domu_Czytelnika. Ma on, zatem, prawo zrobić wszystko ze składnikami tej klasy. Proszę go więc wyciągnąć z dołu, bo jeszcze kwiatki zwiędną".
Jerzy Grębosz