Ci krzywdę, zadać ci ból – uprzedź je, najlepiej wtedy, gdy Zło się nie spodziewa. Jeśli zaś nie zdołałeś zła uprzedzić, jeśli zostałeś przez Zło skrzywdzony, odpłać mu! Dopadnij, najlepiej wtedy, gdy już zapomniało, gdy czuje się bezpieczne. Odpłać mu w dwójnasób. W trójnasób. Oko za oko? Nie! Oboje oczu za oko! Ząb za ząb? Nie! Wszystkie zęby za ząb! Odpłać Złu! Spraw, by wyło z bólu, by od tego wycia pękły mu gałki oczne. I wtedy, popatrzywszy na podłogę, możesz śmiało i pewnie powiedzieć: to, co tutaj leży, już nie skrzywdzi nikogo, nikomu nie zagrozi. Bo jak może komuś zagrozić, nie mając oczu? Nie mając obu rąk? Jak może skrzywdzić, gdy jego flaki włóczą się po piachu, a juch w ten piach wsiąka?
Andrzej Sapkowski
I z jabłka cudownego co złotem połyska,
Złocistych nasion czworo ku górze wypryska...
Jedno ogniem rozpala niebiosów przestwory,
Śląc w niepamięci otchłań zwady, kłótnie, spory...
Ziarno drugie wzbudziło wichrów wir szalony,
Co woń ziół, traw i kwiatów rozniósł w świata strony...
Trzecie ziemską skorupę, trzęsąc i kołysząc
Tchnęło całą moc życia w białych ptaków tysiąc...
Ostatnie ziarno padło w wody przezroczyste,
I napełniło życiem ich tonie przejrzyste...
I niesnaski umknęły kędyś na kraj świata,
A nad krainą zefir pokoju ulata!...
Oto jasnym się staje ów sekret wszechrzeczy,
Który to jabłko złote miało w swojej pieczy.
Ziarenka w twojej myśli istnieją uśpione,
I wyborem twym w cud lub zło będą obrócone!!
Bernard Dumont
Więc właśnie trzymacie je w dłoniach. Moje cztery historie. Część kolekcji. Żywioły. Wiatry. Pory roku. Każda inna. Do wyboru podług gustu. To nie są żadne klejnoty, przyznaję. Nawet nie półszlachetne gemy. Ot, zwykłe otoczaki. Tyle że ładne.
Ale wysłuchaliście ich. Teraz nie macie już odwrotu. Bo właśnie spotkaliście upiora południa i pozostajecie w jego mocy. W mocy opowieści, upału, gorąca i słońca palącego na wiór.
Wiec nie dziwcie się, gdy pewnego dnia przyjdę po was. Och, rozpoznacie mnie, jestem pewien. Przybędę w środku dnia z uśmiechem na ustach i duszą pełną płomieni. I wiecie co? Wcale nie sądzę, żebyście się ucieszyli na mój widok.
Maja Lidia Kossakowska
Andrzej Sapkowski
I z jabłka cudownego co złotem połyska,
Złocistych nasion czworo ku górze wypryska...
Jedno ogniem rozpala niebiosów przestwory,
Śląc w niepamięci otchłań zwady, kłótnie, spory...
Ziarno drugie wzbudziło wichrów wir szalony,
Co woń ziół, traw i kwiatów rozniósł w świata strony...
Trzecie ziemską skorupę, trzęsąc i kołysząc
Tchnęło całą moc życia w białych ptaków tysiąc...
Ostatnie ziarno padło w wody przezroczyste,
I napełniło życiem ich tonie przejrzyste...
I niesnaski umknęły kędyś na kraj świata,
A nad krainą zefir pokoju ulata!...
Oto jasnym się staje ów sekret wszechrzeczy,
Który to jabłko złote miało w swojej pieczy.
Ziarenka w twojej myśli istnieją uśpione,
I wyborem twym w cud lub zło będą obrócone!!
Bernard Dumont
Więc właśnie trzymacie je w dłoniach. Moje cztery historie. Część kolekcji. Żywioły. Wiatry. Pory roku. Każda inna. Do wyboru podług gustu. To nie są żadne klejnoty, przyznaję. Nawet nie półszlachetne gemy. Ot, zwykłe otoczaki. Tyle że ładne.
Ale wysłuchaliście ich. Teraz nie macie już odwrotu. Bo właśnie spotkaliście upiora południa i pozostajecie w jego mocy. W mocy opowieści, upału, gorąca i słońca palącego na wiór.
Wiec nie dziwcie się, gdy pewnego dnia przyjdę po was. Och, rozpoznacie mnie, jestem pewien. Przybędę w środku dnia z uśmiechem na ustach i duszą pełną płomieni. I wiecie co? Wcale nie sądzę, żebyście się ucieszyli na mój widok.
Maja Lidia Kossakowska