wprost na to na co patrzyła, ale - co było drażniące - szło prawie niedostrzegalnie, ale niewątpliwie gdzieś w bok. Chyba nie słabość ani zażenowanie czy też brak uczciwości to powodowały, ale nieustanna, silniejsza od wszelkich innych uczuć żądza samotności, którą przypuszczalnie ona tylko sama w pełni sobie uświadomiła. K. wydawało się, że pamięta, iż to spojrzenie już pierwszego wieczora go zainteresowało, ba, nawet prawdopodobnie całe przykre wrażenie jakie ta rodzina na nim wywarła, sprowadzało się właśnie do tego spojrzenia, które samo w sobie nie było nawet obrzydliwe, lecz harde i w swej skrytości szczere.
Franz Kafka
Umieć mówić "nie" to zaakceptować myśl, ze nie wszystkim się
podobamy. Często się zgadzamy, żeby się przypodobać. Nie
odwołujemy się do rozsądku, ale do obawy, ze zostaniemy źle
osadzeni. Nie zastanawiamy się, czy przysługa, której się od nas oczekuje, jest uzasadniona. Zastanawiamy się, jak będziemy ocenieni w przypadku odmowy. Nie mówię, ze masz wszystkiego odmawiać, mówię, ze powinieneś dokonywać selekcji. Mamy mózg, a zapominamy się nim posługiwać. Unikanie odmawiania z obawy, ze się nie spodobamy, nie tylko nie jest rozsądne, jest daremnym trudem: i tak w końcu zostaniesz źle osadzony, będziesz brany za kogos, komu brakuje osobowości... albo za fagasa. Tak czy inaczej będziesz cierpiał.
Isabelle Minière
Chodząc ulicami Paryża, Georges spotykał czasem któregoś ze swoich uleczonych pacjentów. (…) Mowa ich nie różniła się od mowy pierwszego lepszego przechodnia. Handlowali albo siedzieli w jakimś okienku. W najlepszym razie stali przy maszynie. Kiedy nazywał ich jeszcze swymi przyjaciółmi i gośćmi, zadręczali się jakąś ogromną winą, którą ponosili za wszystkich, może swoją małością, będącą w śmiesznej dysproporcji z wielkością zwyczajnych ludzi, zdobywaniem świata, śmiercią, którą teraz nagle uważali znowu za zjawisko normalne. Ich zagadki wygasły, dawniej żyli dla zagadek, obecnie żyli dla wszystkiego, co dawno zostało rozwiązane.
Elias Canetti
Franz Kafka
Umieć mówić "nie" to zaakceptować myśl, ze nie wszystkim się
podobamy. Często się zgadzamy, żeby się przypodobać. Nie
odwołujemy się do rozsądku, ale do obawy, ze zostaniemy źle
osadzeni. Nie zastanawiamy się, czy przysługa, której się od nas oczekuje, jest uzasadniona. Zastanawiamy się, jak będziemy ocenieni w przypadku odmowy. Nie mówię, ze masz wszystkiego odmawiać, mówię, ze powinieneś dokonywać selekcji. Mamy mózg, a zapominamy się nim posługiwać. Unikanie odmawiania z obawy, ze się nie spodobamy, nie tylko nie jest rozsądne, jest daremnym trudem: i tak w końcu zostaniesz źle osadzony, będziesz brany za kogos, komu brakuje osobowości... albo za fagasa. Tak czy inaczej będziesz cierpiał.
Isabelle Minière
Chodząc ulicami Paryża, Georges spotykał czasem któregoś ze swoich uleczonych pacjentów. (…) Mowa ich nie różniła się od mowy pierwszego lepszego przechodnia. Handlowali albo siedzieli w jakimś okienku. W najlepszym razie stali przy maszynie. Kiedy nazywał ich jeszcze swymi przyjaciółmi i gośćmi, zadręczali się jakąś ogromną winą, którą ponosili za wszystkich, może swoją małością, będącą w śmiesznej dysproporcji z wielkością zwyczajnych ludzi, zdobywaniem świata, śmiercią, którą teraz nagle uważali znowu za zjawisko normalne. Ich zagadki wygasły, dawniej żyli dla zagadek, obecnie żyli dla wszystkiego, co dawno zostało rozwiązane.
Elias Canetti