jedno z najczęściej słyszanych w Ameryce słów. Dawny purytanin daje w ten sposób do zrozumienia, że on także zna smak życia, że się nie nudzi, mimo że tak często się nudzi, nudzi się potężnie, na skalę tego ogromnego kontynentu, którego rozmiary uprzytamniam sobie co dzień, patrząc na dziennik telewizyjny, czytając prognozę pogody dla stanu Karolina i dla stanu Maine, od upału po śnieżne zamiecie. I z tych nudów tyje - nigdzie chyba na świecie nie ma tylu ludzi z nadwagą wśród starych i młodych - jedząc swoje hamburgery i hot dogi, opróżniając dziesiątki, setki i tysiące blaszanek piwa i bezsensownych słodzonych napojów z lodu.
Julia Hartwig
- Nie odchodź - poprosiła po raz ostatni modląc się, by tym razem jej posłuchał.
- Nie mam wyboru.
- Właśnie, że masz. Niech cię diabli, ty uparciuchu. Właśnie, że masz wybór! Nie zostawiaj mnie.
Potarł oczy.
- Dlaczego chcesz, żebym został?
- Bo cię kocham.
(...)
Czekał całą wieczność, żeby usłyszeć te słowa z ust kobiety, która wypowiedziałaby je z pełnym przekonaniem.
Teraz jednak było już za późno.
- Ostatnim razem, kiedy uwierzyłem, że kobieta mnie kocha, porzuciłem dla niej cesarstwo, a potem patrzyłem, jak się śmieje, kiedy mnie krzyżowano. Nie bądź głupia, Amando. Miłość nie istnieje, to tylko iluzja. Nie kochasz mnie. Nie możesz.
Sherrilyn Kenyon
Teofil zerknął na dokumenty leżące przed nim – to było silniejsze od niego. Zaraz też zrobiło mu się najpierw słabo, a potem niespodziewanie dla samego siebie odczuł ulgę, że wszystko wyszło na jaw. Może to i dno, ale przynajmniej poczuł je pod nogami.
Podniósł wzrok na Budrysia, który opierał brodę na zwiniętych pięściach i milczał z nieprzeniknioną miną.
– Co… khm! – odchrząknął Teofil, bo jakoś zaschło mu w gardle. – Co teraz?
Budryś wyprostował się, sięgnął do kieszeni kurtki i wyjął z niej paczkę papierosów. Wytrząsnął jednego i zapalił.
– Teraz, panie Kwaśny – powiedział, zaciągając się – to pan nam wszystko ładnie opowie o tym waszym przekręcie.
Teofil łypnął na niego okiem.
– Tu się nie pali – rzucił.
Budryś w odpowiedzi dmuchnął na niego dymem.
– Tu się też nie zabija, a jednak mamy trupa.
Anna Bińkowska
Julia Hartwig
- Nie odchodź - poprosiła po raz ostatni modląc się, by tym razem jej posłuchał.
- Nie mam wyboru.
- Właśnie, że masz. Niech cię diabli, ty uparciuchu. Właśnie, że masz wybór! Nie zostawiaj mnie.
Potarł oczy.
- Dlaczego chcesz, żebym został?
- Bo cię kocham.
(...)
Czekał całą wieczność, żeby usłyszeć te słowa z ust kobiety, która wypowiedziałaby je z pełnym przekonaniem.
Teraz jednak było już za późno.
- Ostatnim razem, kiedy uwierzyłem, że kobieta mnie kocha, porzuciłem dla niej cesarstwo, a potem patrzyłem, jak się śmieje, kiedy mnie krzyżowano. Nie bądź głupia, Amando. Miłość nie istnieje, to tylko iluzja. Nie kochasz mnie. Nie możesz.
Sherrilyn Kenyon
Teofil zerknął na dokumenty leżące przed nim – to było silniejsze od niego. Zaraz też zrobiło mu się najpierw słabo, a potem niespodziewanie dla samego siebie odczuł ulgę, że wszystko wyszło na jaw. Może to i dno, ale przynajmniej poczuł je pod nogami.
Podniósł wzrok na Budrysia, który opierał brodę na zwiniętych pięściach i milczał z nieprzeniknioną miną.
– Co… khm! – odchrząknął Teofil, bo jakoś zaschło mu w gardle. – Co teraz?
Budryś wyprostował się, sięgnął do kieszeni kurtki i wyjął z niej paczkę papierosów. Wytrząsnął jednego i zapalił.
– Teraz, panie Kwaśny – powiedział, zaciągając się – to pan nam wszystko ładnie opowie o tym waszym przekręcie.
Teofil łypnął na niego okiem.
– Tu się nie pali – rzucił.
Budryś w odpowiedzi dmuchnął na niego dymem.
– Tu się też nie zabija, a jednak mamy trupa.
Anna Bińkowska