jest ideologią, uczuciem, kolorem, tonem, głębią, atmosferą, opowiadaniem. Światło oddaje i usuwa, pomniejsza i wywyższa, wzbogaca, cieniuje, podkreśla, przemienia rzeczywiste w fantastyczne, daje blask najbardziej szarej codzienności, wnosi przejrzystość, sugeruje napięcia, wibracje. Światło wydobywa jakąś twarz, albo ją zaciera, stwarza wyraz tam, gdzie go nie ma, obdarza inteligencją mętniactwo, urokiem głupotę. Światło zarysowuje elegancję postaci, upiększa pejzaż, wyczarowuje go z niczego, tworzy magiczność tła. [...] Film pisze się światłem, styl wyraża się poprzez światło.
Giovanni Grazzini
- Kiedy powiedziałeś mi że mnie kochasz... Jak się wtedy czułeś?
- Tak serio?
- Serio, serio.
- ... Usiłowałem wypaść naturalnie, ale prawda jest taka, że trząsłem się jak galareta. No bo przecież wyznajesz miłość ukochanej osobie, ale nie wiesz, jaka będzie jej reakcja. Myśl, że cię odepchnie, jest przerażająca. A ja w dodatku nie wiem, co ty naprawdę myślisz...
- Ach... (...) (Nawet faceci tak mają. Co naprawdę myśli drugi człowiek - tego nie wie nikt. Ani kobieta, ani mężczyzna. Każdy boi się wyznać swoje uczucia ale trzeba zebrać się na odwagę i jakoś ten strach pokonać. To właśnie jest prawdziwa miłość. Chyba trochę to rozumiem.)
- Ale wiesz... Takie wyznanie ma też dużo plusów. Serce wali, czujesz motylki w brzuchu... Bez takich rzeczy człowiek nie czuje, że żyje. Nudno by było!
Sadanatsu Anda
- Bez obaw - parsknął Yarpen. - Nasze mięsko nie z tych, co szczeka, miauczy lub woła: "Litości!" Nasze mięsko jest całkiem inne. Godne królów!
- Zdradź wreszcie, krasnoludzie!
- Gdyśmy dostali wasz list i jasne się stało, że spotkamy się właśnie w Rivii, kombinowaliśmy z Zoltanem, czym by tu was podjąć. Kombinowaliśmy, kombinowaliśmy, aż nam się od tego kombinowania sikać zachciało, zaszliśmy tedy do nadjeziornej olszynki. Patrzymy, a tam zatrzęsienie wręcz ślimaków winniczków. Wzięliśmy więc wór i nałapaliśmy milutkich mięczaków, ile tylko w ten wór wlazło...
- Dużo nam uciekło - pokiwał głową Zoltan Chivay. - Myśmy byli krzynkę pijani, a one diablo szybkie. Oba krasnoludy znowu popłakały się ze śmiechu z kolejnego niemłodego dowcipu. - Wirsing - Yarpen wskazał krzątającego się przy piecu karczmarza - zna się na przyrządzaniu
Andrzej Sapkowski
Giovanni Grazzini
- Kiedy powiedziałeś mi że mnie kochasz... Jak się wtedy czułeś?
- Tak serio?
- Serio, serio.
- ... Usiłowałem wypaść naturalnie, ale prawda jest taka, że trząsłem się jak galareta. No bo przecież wyznajesz miłość ukochanej osobie, ale nie wiesz, jaka będzie jej reakcja. Myśl, że cię odepchnie, jest przerażająca. A ja w dodatku nie wiem, co ty naprawdę myślisz...
- Ach... (...) (Nawet faceci tak mają. Co naprawdę myśli drugi człowiek - tego nie wie nikt. Ani kobieta, ani mężczyzna. Każdy boi się wyznać swoje uczucia ale trzeba zebrać się na odwagę i jakoś ten strach pokonać. To właśnie jest prawdziwa miłość. Chyba trochę to rozumiem.)
- Ale wiesz... Takie wyznanie ma też dużo plusów. Serce wali, czujesz motylki w brzuchu... Bez takich rzeczy człowiek nie czuje, że żyje. Nudno by było!
Sadanatsu Anda
- Bez obaw - parsknął Yarpen. - Nasze mięsko nie z tych, co szczeka, miauczy lub woła: "Litości!" Nasze mięsko jest całkiem inne. Godne królów!
- Zdradź wreszcie, krasnoludzie!
- Gdyśmy dostali wasz list i jasne się stało, że spotkamy się właśnie w Rivii, kombinowaliśmy z Zoltanem, czym by tu was podjąć. Kombinowaliśmy, kombinowaliśmy, aż nam się od tego kombinowania sikać zachciało, zaszliśmy tedy do nadjeziornej olszynki. Patrzymy, a tam zatrzęsienie wręcz ślimaków winniczków. Wzięliśmy więc wór i nałapaliśmy milutkich mięczaków, ile tylko w ten wór wlazło...
- Dużo nam uciekło - pokiwał głową Zoltan Chivay. - Myśmy byli krzynkę pijani, a one diablo szybkie. Oba krasnoludy znowu popłakały się ze śmiechu z kolejnego niemłodego dowcipu. - Wirsing - Yarpen wskazał krzątającego się przy piecu karczmarza - zna się na przyrządzaniu
Andrzej Sapkowski