co mnie najbardziej zdumiało nazajutrz po jej odejściu? To, że domy ciągle stały na swoim miejscu, po dwóch stronach ulic, że po tych ulicach jak dawniej jeździły samochody, po chodnikach chodzili ludzie i wcale nie zdawali sobie sprawy, że właśnie zawalił się cały mój świat. Ja o tym dobrze wiedziałem, bo moje życie zmieniło się w pustkę, niczym prześwietlona klisza. Nagle miasto stało się ciche, nie słychać było żadnego dźwięku, jakby wszystkie gwiazdy spadły na łeb na szyję albo po prostu zgasły. W dzień jej śmierci, przysięgam ci, pszczoły nie wyleciały z ula, ani jedna z nich nie fruwała na rozarium, zupełnie jakby i one wiedziały
Marc Levy
Upiorne dziewczynki, potworne dziewczynki, upiorne dziewczynki. Kto je ocali od tego świata? Od tego świata?
Rzeka szeroka, rzeka się wije, rzeka woła, rzeka się wije...
Brodzą w wodzie, by je uleczyła, by ich rany zagoiła, uleczyła
Utonęły, ich cała skóra się złuszczyła, ich skóra się perliła, ich skóra się złuszczyła.
Maszerują na oślep, ich głosy śpiewają, głosy lamentują, głosy śpiewają. Słyszymy je, aż dzwoni nam w uszach, krzyczy nam w uszach, dzwoni nam w uszach.
Potrzebują świętego i wybawcy, świętego i żeglarza, świętego i wybawcy. Będą wiecznie szukać i błąkać się po tym brzegu,wiecznie szukać i błąkać sie po tym brzegu
Julianna Baggott
...Ściegienny bardzo wolno ruszył przed siebie i wkrótce zbliżył się do Krakowskiego Przedmieścia. Myśli jego były pełne wspomnień. Tak, to już siedemnaście lat upłynie we wrześniu, jak stopa jego po raz pierwszy stanęła na bruku stolicy. Przybył tu wprost z wioski rodzinnej w Kielecczyźnie, z zawsze miłej sercu Bilczy, w ubraniu połatanym i w zdartych butach, z pustą sakiewką, ażeby zakołatać do bram Kolegium oo. pijarów. Dlaczego to zrobił? Stanęły mu przed oczami lata szkolne w Kieleckiej Szkole Wojewódzkiej, którą ukończył chlubnie mimo szykan i drwin kolegów pochodzących ze szlacheckich domów, potem daremne starania o posadę urzędniczą. ...
Stefan Wolski
Marc Levy
Upiorne dziewczynki, potworne dziewczynki, upiorne dziewczynki. Kto je ocali od tego świata? Od tego świata?
Rzeka szeroka, rzeka się wije, rzeka woła, rzeka się wije...
Brodzą w wodzie, by je uleczyła, by ich rany zagoiła, uleczyła
Utonęły, ich cała skóra się złuszczyła, ich skóra się perliła, ich skóra się złuszczyła.
Maszerują na oślep, ich głosy śpiewają, głosy lamentują, głosy śpiewają. Słyszymy je, aż dzwoni nam w uszach, krzyczy nam w uszach, dzwoni nam w uszach.
Potrzebują świętego i wybawcy, świętego i żeglarza, świętego i wybawcy. Będą wiecznie szukać i błąkać się po tym brzegu,wiecznie szukać i błąkać sie po tym brzegu
Julianna Baggott
...Ściegienny bardzo wolno ruszył przed siebie i wkrótce zbliżył się do Krakowskiego Przedmieścia. Myśli jego były pełne wspomnień. Tak, to już siedemnaście lat upłynie we wrześniu, jak stopa jego po raz pierwszy stanęła na bruku stolicy. Przybył tu wprost z wioski rodzinnej w Kielecczyźnie, z zawsze miłej sercu Bilczy, w ubraniu połatanym i w zdartych butach, z pustą sakiewką, ażeby zakołatać do bram Kolegium oo. pijarów. Dlaczego to zrobił? Stanęły mu przed oczami lata szkolne w Kieleckiej Szkole Wojewódzkiej, którą ukończył chlubnie mimo szykan i drwin kolegów pochodzących ze szlacheckich domów, potem daremne starania o posadę urzędniczą. ...
Stefan Wolski