kociej duszy, pozyskać je dla siebie, nawiązać z nimi taką przyjaźń jak z ludźmi. Wiem też, że koty na mnie liczą, od piętnastu lat mam je tam, w Kersku, a one cierpliwie czekają, aż przyjadę tylko i wyłącznie dla nich. Kiedy pada śnieg i kiedy długo pada deszcz, muszę do nich jechać, ponieważ to są moi przyjaciele, muszę dać im mleka i mięsa, ale one, kiedy przyjadę, nie chcą jeść, chcą, żebym je przez chwilę popieścił, czekają na ludzkie słowo. Dla mnie to przestawanie w kotami to symbol stosunku do natury jako takiej, uwielbiam każdą porę roku, ponieważ jestem zakochany w naturze, jestem nią brzemienny...
Bohumil Hrabal
Jest to jeden z tych doniosłych snów, w których podejmuje się decydujący krok odchodząc od choroby umysłowej. Wprawdzie pacjent jeszcze nie wyzdrowiał, ale doświadczył najważniejszej rzeczy poza przyjściem do zdrowia, przeżywając jasną i żywą wizję życia, w którym nie jest ściganym przestępcą, lecz wolnym człowiekiem.
Uzmysławia on także sobie, że aby tam dotrzeć, musi przeprawić się przez rzekę, odwieczny i powszechny symbol ważnej decyzji, rozpoczęcia nowej formy istnienia - narodzin czy śmierci - porzucenia jednej postaci życia, na rzecz innej. Wizja miasta to spełnienie, lecz jest to życzenie racjonalne; wyobraża ono życie; pochodzi od śniącego, ale tej części, która została ukryta i oderwana, ale tej jego części, która została ukryta i oderwana od niego samego. Wizja ta jest realna, równie realna jak to wszystko, co jego wzrok dostrzega w ciągu dnia, prócz tego, że nadal potrzebna mu samotność i wolność egzystencji sennej, aby się w tym upewnić.
Erich Fromm
Zmrok. Sypialnia Kiwi. Chłodne barwy, lustro – owal na czterech kółkach. Rozebraliśmy się do pasa; chwycił mnie lewą ręką za ramię i oparliśmy się o siebie nawzajem, patrząc prosto w szklaną taflę. Zachodzące słońce i wschodzący księżyc muskały nas szarymi promieniami, gdy tak siedzieliśmy półnadzy przed lustrem. Nasze głowy miały identyczną wielkość, a włosy – tę samą średnią długość, były lśniące, idealnie proste, ani zbyt cienkie, ani zbyt grube. Mieliśmy takie same pociągłe, szczupłe twarze i duże, lśniące oczy, tak samo niestabilny poziom cukru we krwi, tak samo paskudne nosy i pełne usta, wysuszone i wygięte. Tę samą karnację, wzrost i wagę, identycznie wystające obojczyki i czarne włosy.
Mian Mian
Bohumil Hrabal
Jest to jeden z tych doniosłych snów, w których podejmuje się decydujący krok odchodząc od choroby umysłowej. Wprawdzie pacjent jeszcze nie wyzdrowiał, ale doświadczył najważniejszej rzeczy poza przyjściem do zdrowia, przeżywając jasną i żywą wizję życia, w którym nie jest ściganym przestępcą, lecz wolnym człowiekiem.
Uzmysławia on także sobie, że aby tam dotrzeć, musi przeprawić się przez rzekę, odwieczny i powszechny symbol ważnej decyzji, rozpoczęcia nowej formy istnienia - narodzin czy śmierci - porzucenia jednej postaci życia, na rzecz innej. Wizja miasta to spełnienie, lecz jest to życzenie racjonalne; wyobraża ono życie; pochodzi od śniącego, ale tej części, która została ukryta i oderwana, ale tej jego części, która została ukryta i oderwana od niego samego. Wizja ta jest realna, równie realna jak to wszystko, co jego wzrok dostrzega w ciągu dnia, prócz tego, że nadal potrzebna mu samotność i wolność egzystencji sennej, aby się w tym upewnić.
Erich Fromm
Zmrok. Sypialnia Kiwi. Chłodne barwy, lustro – owal na czterech kółkach. Rozebraliśmy się do pasa; chwycił mnie lewą ręką za ramię i oparliśmy się o siebie nawzajem, patrząc prosto w szklaną taflę. Zachodzące słońce i wschodzący księżyc muskały nas szarymi promieniami, gdy tak siedzieliśmy półnadzy przed lustrem. Nasze głowy miały identyczną wielkość, a włosy – tę samą średnią długość, były lśniące, idealnie proste, ani zbyt cienkie, ani zbyt grube. Mieliśmy takie same pociągłe, szczupłe twarze i duże, lśniące oczy, tak samo niestabilny poziom cukru we krwi, tak samo paskudne nosy i pełne usta, wysuszone i wygięte. Tę samą karnację, wzrost i wagę, identycznie wystające obojczyki i czarne włosy.
Mian Mian