między "dobrem" i "złem" jak ty. Dla mnie: ta granica jest często fałszywa. Jedno i drugie nigdy nie jest całkiem rozdzielone. Jedno nie może istnieć bez drugiego. O ile robię coś z miłości, czuję, że robię to, co najlepsze. Ale ty, wiecznie osądzający, wiecznie żałujący przeszłości, ciągłe wyrzuty, poczucie winy, pytania "a gdyby to", "a gdyby tamto". "Życie jest okrutne". "Żałuję, że nie zginąłem zamiast". No... pomyśl o tym. A jeśli wszystkie twoje uczynki, dobre i złe, nie robią Bogu różnicy? A jeśli wzór jest wyznaczony wcześniej? Nie, nie... czekaj... nad tym pytaniem warto się zastanowić. A jeśli nasze zło i błędy są właśnie tym, co wyznacza nasz los i prowadzi nas do dobra? A jeśli niektórzy z nas nie trafiliby tam inną drogą?
Donna Tartt
Istnieje pięć stopni miłości. Pierwszym jest upodobanie. Polega ono na tym, że patrzący uznaje oglądaną osobę za piękną albo też wysoko ceni jej charakter. Wszystko to mieści się w granicach wzajemnej przyjaźni. Potem jest podziw. Polega na tym, że patrzący pragnie, aby oglądana osoba była zawsze blisko. Potem przychodzi czas na zakochanie, które polega na tęsknocie, gdy się rozstajemy z ukochaną osobą. Dalej jest umiłowanie, polegające na tym, że człowiek jest całkowicie pochłonięty ukochaną osobą. Wreszcie jest namiętność polegająca na prawie całkowitej niemożności jedzenia i picia. Często prowadzi to do choroby albo opętania, a nawet do śmierci. Po tym wszystkim miłość nie zna już końca.
Ibn Hazm
To ujawnia jakiś systemowy błąd. Bo wykształcenie, dach nad głową, opieka zdrowotna - to są podstawowe prawa obywatelskie i ludzkie. Dlaczego ludzie muszą zadłużać się po to, żeby móc je sfinansować? Dla zarządzających państwem jest to korzystne, bo ludzi uwikłanych w różnorakie kredyty i długi łatwiej kontrolować i dyscyplinować, jak również motywować do jeszcze wydajniejszej pracy. Tylko że nikt nie myśl o kosztach pracy ponad siły, nie tylko zdrowotnych, ale i społecznych.
W efekcie mamy w kraju podział na zadłużonych i bezradnych. Ci pierwsi mają jakąś pracę, zdolność kredytową, długi i znaleźli się w pułapce kredytowej. Ale zdołali jeszcze założyć rodzinę, mają dach nad głową. Ci drudzy to miliony młodych ludzi, dwudziesto- czy trzydziestoletnich, którzy nie mają żadnej pracy, żadnej zdolności kredytowej. To jest stracone pokolenie, które już nie załapie się na osobistą, ani an społeczną dojrzałość.
Agnieszka Jucewicz
Donna Tartt
Istnieje pięć stopni miłości. Pierwszym jest upodobanie. Polega ono na tym, że patrzący uznaje oglądaną osobę za piękną albo też wysoko ceni jej charakter. Wszystko to mieści się w granicach wzajemnej przyjaźni. Potem jest podziw. Polega na tym, że patrzący pragnie, aby oglądana osoba była zawsze blisko. Potem przychodzi czas na zakochanie, które polega na tęsknocie, gdy się rozstajemy z ukochaną osobą. Dalej jest umiłowanie, polegające na tym, że człowiek jest całkowicie pochłonięty ukochaną osobą. Wreszcie jest namiętność polegająca na prawie całkowitej niemożności jedzenia i picia. Często prowadzi to do choroby albo opętania, a nawet do śmierci. Po tym wszystkim miłość nie zna już końca.
Ibn Hazm
To ujawnia jakiś systemowy błąd. Bo wykształcenie, dach nad głową, opieka zdrowotna - to są podstawowe prawa obywatelskie i ludzkie. Dlaczego ludzie muszą zadłużać się po to, żeby móc je sfinansować? Dla zarządzających państwem jest to korzystne, bo ludzi uwikłanych w różnorakie kredyty i długi łatwiej kontrolować i dyscyplinować, jak również motywować do jeszcze wydajniejszej pracy. Tylko że nikt nie myśl o kosztach pracy ponad siły, nie tylko zdrowotnych, ale i społecznych.
W efekcie mamy w kraju podział na zadłużonych i bezradnych. Ci pierwsi mają jakąś pracę, zdolność kredytową, długi i znaleźli się w pułapce kredytowej. Ale zdołali jeszcze założyć rodzinę, mają dach nad głową. Ci drudzy to miliony młodych ludzi, dwudziesto- czy trzydziestoletnich, którzy nie mają żadnej pracy, żadnej zdolności kredytowej. To jest stracone pokolenie, które już nie załapie się na osobistą, ani an społeczną dojrzałość.
Agnieszka Jucewicz