tę historię. Chciałbym, lecz… wtedy nie byłaby to już prawdziwa historia, a jej marna, zniszczona barierami języka, umiejętności twórczych i poznawczych kopia. Czy tak jest zawsze? Czy to możliwe, że najbardziej poruszające książki nigdy nie miały okazji powstać? Zostały na zawsze – przy zachowaniu całkowitego braku szacunku dla terminu „zawsze” (z perspektywy czasu ułudnego i najzwyczajniej w świecie głupiego) – wyłącznie w głowach ich autorów? Utworzyły się na krótką chwilę, nie słowem, a iskrą duszy zapisały tak piękne opowieści, kruszące serce historie, aby lada moment zniknąć w odmętach zapomnienia i nigdy nie doczekać swoich prawdziwych narodzin?
Adam Piechota
W ogóle pociąg do samotności oznacza u człowieka, że duch w nim istnieje i jest miernikiem tego, jaki to jest duch. Często bzdurzący nie-ludzie i współ-ludzie nie czują pociągu do samotności w tym stopniu, bo są jak papużki nierozłączki; od razu umierają, gdy zostają sami; jak małe dziecko trzeba ukołysać do snu, tak tamci potrzebują towarzyskiej kołysanki, aby móc jeść, pić, spać, modlić się, kochać itd. Zarówno w starożytności, jak i w średniowieczu zwracano uwagę na taki pociąg do samotności, szanowano nawet jego znaczenie; w naszych zaś czasach gromadnej towarzyskości • ludzie lękają się bardzo samotności (co za rym!), tak że nie uważają jej za nic innego, tylko za karę dla zbrodniarzy. A przecież w naszych czasach posiadanie ducha to zbrodnia, a więc wszystko jest w porządku, jeśli takich amatorów samotności zamykają do ciupy.
Søren Aabye Kierkegaard
- (...) I pomyślałam, że dzisiaj tak dobrze... a potem wszystko się skończy. Skończy się. Niech Pan już nie całuje. Niech Pan sobie już pójdzie. Wszystko mi się tylko śni, a potem już Pana nigdy nie zobaczę. Ja mam złe przeczucie. Dlaczego Pan to zrobił?
(...)
Zamknąłem jej usta pocałunkami.
- Przyjdę jutro i po jutrze i co dzień będę czekał na Ciebie, będę myślał o tobie. O siódmej przyjdę, dobrze? Masz czas? Tutaj będę chodził koło rogu. Nie płacz. To nie sen. Kocham Cię.
Przyjdę jutro...
..................................
A jednak to był tylko sen.
O siódmej miałem ważne zajęcie.
Nie spotkałem jej nigdy.
Władysław Broniewski
Adam Piechota
W ogóle pociąg do samotności oznacza u człowieka, że duch w nim istnieje i jest miernikiem tego, jaki to jest duch. Często bzdurzący nie-ludzie i współ-ludzie nie czują pociągu do samotności w tym stopniu, bo są jak papużki nierozłączki; od razu umierają, gdy zostają sami; jak małe dziecko trzeba ukołysać do snu, tak tamci potrzebują towarzyskiej kołysanki, aby móc jeść, pić, spać, modlić się, kochać itd. Zarówno w starożytności, jak i w średniowieczu zwracano uwagę na taki pociąg do samotności, szanowano nawet jego znaczenie; w naszych zaś czasach gromadnej towarzyskości • ludzie lękają się bardzo samotności (co za rym!), tak że nie uważają jej za nic innego, tylko za karę dla zbrodniarzy. A przecież w naszych czasach posiadanie ducha to zbrodnia, a więc wszystko jest w porządku, jeśli takich amatorów samotności zamykają do ciupy.
Søren Aabye Kierkegaard
- (...) I pomyślałam, że dzisiaj tak dobrze... a potem wszystko się skończy. Skończy się. Niech Pan już nie całuje. Niech Pan sobie już pójdzie. Wszystko mi się tylko śni, a potem już Pana nigdy nie zobaczę. Ja mam złe przeczucie. Dlaczego Pan to zrobił?
(...)
Zamknąłem jej usta pocałunkami.
- Przyjdę jutro i po jutrze i co dzień będę czekał na Ciebie, będę myślał o tobie. O siódmej przyjdę, dobrze? Masz czas? Tutaj będę chodził koło rogu. Nie płacz. To nie sen. Kocham Cię.
Przyjdę jutro...
..................................
A jednak to był tylko sen.
O siódmej miałem ważne zajęcie.
Nie spotkałem jej nigdy.
Władysław Broniewski