a pod nim jej rudawe włosy. Ale ten zaostrzony nos, te wciągnięte w głąb wargi, wystający podbródek, te żółte, przezroczyste, złożone ręce, po których widać było, że są zimne i sztywne, nie należały do niej. Była to jakaś obca, woskowa lalka, a w owym wystawianiu i składaniu jej hołdu tkwiło coś przerażającego. I Hanno patrzył w stronę pokoju pejzażowego, jak gdyby za chwilę miała się tam ukazać prawdziwa babcia... Nie ukazała się jednak. Umarła. Śmierć przemieniła ją na zawsze w woskową figurę, której powieki były tak nieubłaganie, tak nieprzystępnie mocno zamknięte...
Tomasz Mann
- Jestem szczęśliwa. Nigdy w całym moim życiu nie czułam się tak dobrze. A ty?
- Ja? – przytula ją do siebie – ja czuję się znakomicie.
- Tak, że mógłbyś palcem dotknąć nieba?
- Nie, nie tak.
- Jak to, nie tak?
- O wiele wyżej. Co najmniej trzy metry nad niebem.
Federico Moccia
Posunął w moją stronę mały zeszyt i ołówek. Na białej wyklejce tylnej wewnętrznej okładki przedzieliłem koło literą S i zaczerniłem połówkę jin, po czym oddałem notes Estravenowi.
– Czy znasz ten symbol? – spytałem.
Przyglądał mu się dłuższą chwilę z dziwnym wyrazem twarzy.
– Nie – powiedział. – Spotyka się go na Ziemi, na Hain i na Cziffewar. To jin i jang. "Światło jest lewą ręką ciemności...", jak to szło? Światło i ciemność. Strach i odwaga. Zimno i ciepło. Żeńskie i męskie. To jesteś ty, Therem. Oba w jednym. Cień na śniegu.
Ursula K. Le Guin
To tak jak wtedy, gdy patrzysz na siebie w lustrze i wypowiadasz na głos swoje imię. I w końcu zaczyna ci się wydawać, że nic nie trzyma się kupy. Czasami mi się to zdarza, ale nie potrzebuję na to aż godziny przed lustrem. Wszystko zaczyna umykać bardzo szybko. Otwieram oczy i nic nie widzę. Zaczynam ciężko oddychać, by coś jednak zobaczyć, ale nie mogę. Nie zawsze tak się dzieje, ale kiedy się zdarzy, jestem przerażony.
Stephen Chbosky
Tomasz Mann
- Jestem szczęśliwa. Nigdy w całym moim życiu nie czułam się tak dobrze. A ty?
- Ja? – przytula ją do siebie – ja czuję się znakomicie.
- Tak, że mógłbyś palcem dotknąć nieba?
- Nie, nie tak.
- Jak to, nie tak?
- O wiele wyżej. Co najmniej trzy metry nad niebem.
Federico Moccia
Posunął w moją stronę mały zeszyt i ołówek. Na białej wyklejce tylnej wewnętrznej okładki przedzieliłem koło literą S i zaczerniłem połówkę jin, po czym oddałem notes Estravenowi.
– Czy znasz ten symbol? – spytałem.
Przyglądał mu się dłuższą chwilę z dziwnym wyrazem twarzy.
– Nie – powiedział. – Spotyka się go na Ziemi, na Hain i na Cziffewar. To jin i jang. "Światło jest lewą ręką ciemności...", jak to szło? Światło i ciemność. Strach i odwaga. Zimno i ciepło. Żeńskie i męskie. To jesteś ty, Therem. Oba w jednym. Cień na śniegu.
Ursula K. Le Guin
To tak jak wtedy, gdy patrzysz na siebie w lustrze i wypowiadasz na głos swoje imię. I w końcu zaczyna ci się wydawać, że nic nie trzyma się kupy. Czasami mi się to zdarza, ale nie potrzebuję na to aż godziny przed lustrem. Wszystko zaczyna umykać bardzo szybko. Otwieram oczy i nic nie widzę. Zaczynam ciężko oddychać, by coś jednak zobaczyć, ale nie mogę. Nie zawsze tak się dzieje, ale kiedy się zdarzy, jestem przerażony.
Stephen Chbosky