wart takiego wyróżnienia czy też co innego mogło być przyczyną. Obecnie podejrzewam, że taki pożar to raczej fajerwerki dla postronnych niż przyjemność dla zainteresowanego. Ogień w każdym razie nie jest moim żywiołem. Jeśli kiedyś w moim życiu pojawi się prawdziwe słońce, sczeznę, nieprzyzwyczajony do klimatu.
Hjalmar Söderberg
CHŁOPIEC: To jestem ja?
KOBIETA: Oczywiście. Ty, wyłącznie ty.
CHŁOPIEC: Co to znaczy "ja"?
KOBIETA: To znaczy, że ani nie ja, ani nikt inny.
CHŁOPIEC: ... I jakby mnie nie było, toby nie było mnie?
KOBIETA: Ani trochę.
CHŁOPIEC: To znaczy, że ja muszę być, żebym był?
KOBIETA: Tak, nikt inny nie może być tobą zamiast ciebie.
CHŁOPIEC: Tylko ja sam?
KOBIETA: Tylko ty sam.
Chłopiec wzdycha ciężko.
KOBIETA: Czy cię to martwi?
CHŁOPIEC: Nie, ale co ja teraz zrobię. /Wyspa róż/
Sławomir Mrożek
No dobrze- powiadam ci, ale przecież nikt nie skałada Głupocie ofiar, ani nie buduje jej świątyni! To też ja właśnie- jak-em już rzekła- trochę sie takiej niewdzięczności dziwię, ależ to jestem taka dobroduszna biorę za dobrą monetę a nawet oczekiwać tego nie mogę. Bo i co by mi tam przyszło z kadzidełek, czy mąki ofiarnej albo koziołka ofiarnego,m czy wieprzaka, skoro mi wszyscy ludzie na całym świecie cześć oddają, jaką nawet sami panowie teologowie zwykli uznawać za najwyższą.
Erazm z Rotterdamu
Drgnęła niespokojnie, w zeszłym roku zaczęły ją nękać chwile desperackiej pustki, jakby nic tak naprawdę nie miało znaczenia, jakby nic nie mogło się zmienić, nic nie było nowe. Widziała życie przed sobą – jeden ciągnący się bez końca dzień po drugim, a każdy z nich w zasadzie taki sam. Tymczasem czas mijał, a jej nie przytrafiło się nic poza tym, że robiła się coraz starsza i mniejsza, i pewnego dnia będzie wielkości kropki, a potem po prostu zniknie. Pff! Jak mały liść, spalony pod lupą na słońcu.
Candace Bushnell
Hjalmar Söderberg
CHŁOPIEC: To jestem ja?
KOBIETA: Oczywiście. Ty, wyłącznie ty.
CHŁOPIEC: Co to znaczy "ja"?
KOBIETA: To znaczy, że ani nie ja, ani nikt inny.
CHŁOPIEC: ... I jakby mnie nie było, toby nie było mnie?
KOBIETA: Ani trochę.
CHŁOPIEC: To znaczy, że ja muszę być, żebym był?
KOBIETA: Tak, nikt inny nie może być tobą zamiast ciebie.
CHŁOPIEC: Tylko ja sam?
KOBIETA: Tylko ty sam.
Chłopiec wzdycha ciężko.
KOBIETA: Czy cię to martwi?
CHŁOPIEC: Nie, ale co ja teraz zrobię. /Wyspa róż/
Sławomir Mrożek
No dobrze- powiadam ci, ale przecież nikt nie skałada Głupocie ofiar, ani nie buduje jej świątyni! To też ja właśnie- jak-em już rzekła- trochę sie takiej niewdzięczności dziwię, ależ to jestem taka dobroduszna biorę za dobrą monetę a nawet oczekiwać tego nie mogę. Bo i co by mi tam przyszło z kadzidełek, czy mąki ofiarnej albo koziołka ofiarnego,m czy wieprzaka, skoro mi wszyscy ludzie na całym świecie cześć oddają, jaką nawet sami panowie teologowie zwykli uznawać za najwyższą.
Erazm z Rotterdamu
Drgnęła niespokojnie, w zeszłym roku zaczęły ją nękać chwile desperackiej pustki, jakby nic tak naprawdę nie miało znaczenia, jakby nic nie mogło się zmienić, nic nie było nowe. Widziała życie przed sobą – jeden ciągnący się bez końca dzień po drugim, a każdy z nich w zasadzie taki sam. Tymczasem czas mijał, a jej nie przytrafiło się nic poza tym, że robiła się coraz starsza i mniejsza, i pewnego dnia będzie wielkości kropki, a potem po prostu zniknie. Pff! Jak mały liść, spalony pod lupą na słońcu.
Candace Bushnell