jeszcze przed wojną, ale jego pomysł nadal straszył. Koktajl robiony był w jakiś mętny sposób, na bazie mleka i proszku do pieczenia. Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków miał siedem procent, Królewna Śnieżka i dwunastu krasnoludków – dwanaście, Królewna Śnieżka i czterdziestu rozbójników – czterdzieści, a ostatni: Królewna Śnieżka i kompania gwałcicieli miał dziewięćdziesiąt sześć procent i nie zawierał już wcale mleka
Andrzej Pilipiuk
GOSTEK: Ale oni są jak dzieci. Komuna im nie pasowała, bo z moskiewskiego nadania, demokracja im nie pasuje, bo nie rozumieją, że jedni są inni niż inni.
GLANS: Jedni są tacy, inni są inni. Los większości, polega na tym, że sobie żyją, na boku, na marginesie. A mniejszość, mniejszość czyli elita decyduje.
s.76.
Wojciech Tomczyk
W chwilach, gdy dostrzegamy kres, nadzieja jest tchnieniem życia;żeby je dobrze wykorzystać, trzeba wziąć drugi oddech.
Maratończycy wiedzą, czym on jest. To coś w rodzaju stanu łaski. Oddech uspokaja się, pogłębia, ból znika. Dusimy się, chcąc żyć zbyt szybko, okazać się najlepszymi, wygrać wyścig. Ci, którzy po kilkudziesięciu kilometrach oddychają lepiej, potrafią wyobrazić sobie metę. Celem jest boska uczta, odnaleziona miłość. Wizja mety jest tu zasadnicza.
Philippe Pozzo di Borgo
Ciekawe jednak, że obok domów rozpusty przetrwały w Piątej Dzielnicy aż do końca domy surowych, ortodoksyjnych Żydów, którzy obchodzili święta w sposób tradycyjny. Zdarzało się zatem, że z hasłem Tanztavernen, z krzykami pijaków na ulicach, z dźwiękami harf i śpieszną paplaniną prostytutek mieszała się z dochodzącą z synagog monotonią melodią psalmów śpiewanych w czasie sobotnich modłów.
Angelo Maria Ripellino
Andrzej Pilipiuk
GOSTEK: Ale oni są jak dzieci. Komuna im nie pasowała, bo z moskiewskiego nadania, demokracja im nie pasuje, bo nie rozumieją, że jedni są inni niż inni.
GLANS: Jedni są tacy, inni są inni. Los większości, polega na tym, że sobie żyją, na boku, na marginesie. A mniejszość, mniejszość czyli elita decyduje.
s.76.
Wojciech Tomczyk
W chwilach, gdy dostrzegamy kres, nadzieja jest tchnieniem życia;żeby je dobrze wykorzystać, trzeba wziąć drugi oddech.
Maratończycy wiedzą, czym on jest. To coś w rodzaju stanu łaski. Oddech uspokaja się, pogłębia, ból znika. Dusimy się, chcąc żyć zbyt szybko, okazać się najlepszymi, wygrać wyścig. Ci, którzy po kilkudziesięciu kilometrach oddychają lepiej, potrafią wyobrazić sobie metę. Celem jest boska uczta, odnaleziona miłość. Wizja mety jest tu zasadnicza.
Philippe Pozzo di Borgo
Ciekawe jednak, że obok domów rozpusty przetrwały w Piątej Dzielnicy aż do końca domy surowych, ortodoksyjnych Żydów, którzy obchodzili święta w sposób tradycyjny. Zdarzało się zatem, że z hasłem Tanztavernen, z krzykami pijaków na ulicach, z dźwiękami harf i śpieszną paplaniną prostytutek mieszała się z dochodzącą z synagog monotonią melodią psalmów śpiewanych w czasie sobotnich modłów.
Angelo Maria Ripellino