jest głupie i źle zadane. Wyjaśniał, że kobiety, kiedy mówią, nie chcą wcale przekazać informacji, jak oczekują mężczyźni. One chcą po prostu podzielić się emocjami. Emocjami! Dlatego też pytanie, czy ktoś rozumie kobiety, jest głupie do imentu. Należy spytać, czy ktoś czuje kobiety. Czy jest w stanie spotkać się z nimi sercem. Sercem, a nie rozumem. Słuchać kobiet nie ma sensu - przecież wszystkie wyłącznie bzdury gadają. Ale należy wiecznie próbować czuć kobiety, bo one są w stanie przekazać takie rzeczy, o których mężczyźnie nie mają zielonego pojęcia.
Andrzej Ziemiański
-Dobrze! Ja pierwsza-mówi Karen.-Chyba widzę...coś...niebieskiego!-piszczy.
Hardin śmieje się cicho.
-Koszulę Kena-szepcze i wtula się we mnie jeszcze mocniej.
-Ekaran nawigacji?- zgaduje London.
-Nie.
-Koszulę Kena?-pytam.
-Tak! Tessa, teraz twoja kolej.
Hardin szczypie mnie lekko, a ja koncentruję się na wielkim uśmiechu Karen. Za dobrze się bawi, grając w te głupie gry, ale jest dla mnie zbyt miła, żebym do niej nie dołączyła.
-Okej, chyba widzę coś-zerkam na Hardina-czarnego.
-Duszę Hardina!-woła Landon, a ja wybucham śmiechem.
Hardin otwiera jedno oko i wystawia przyrodniemu bratu środkowy palec.
-Zjadłeś!-krzyczę i się śmieje.
-W takim razie wszyscy możecie się zamknąć, żebym mógł z moją czarną duszą się trochę przespać-mruczy Hardin z zamkniętymi oczami.
Anna Todd
Biedni ludzie, biedni ludzie, tacy jak my, przeminęli, odeszli. Będę zanosił błagania z elektrycznej wieży. Będę zanosił błagania z wieżyczki samolotu. On odsłoni Swoje oblicze. Nie zostawi mnie na pastwę losu. Rozsławię Jego imię w parlamencie. Przyjmę Jego milczenie w cierpieniu. Przeszedłem przez ogień rodziny i miłości. Palę ze swoją kochanką, śpię ze swym przyjacielem. Rozmawialiśmy o złamanych biednych ludziach, o tych, którzy odeszli. Sam na sam ze swoim radiem, podnoszę do góry ręce. Witam Cię, który mnie dziś czytasz. Witam Cię, która koisz me serce. Witajcie, kochanko i przyjacielu, którzy tęsknicie wiecznie za mną w swej podróży do końca.
Leonard Cohen
Andrzej Ziemiański
-Dobrze! Ja pierwsza-mówi Karen.-Chyba widzę...coś...niebieskiego!-piszczy.
Hardin śmieje się cicho.
-Koszulę Kena-szepcze i wtula się we mnie jeszcze mocniej.
-Ekaran nawigacji?- zgaduje London.
-Nie.
-Koszulę Kena?-pytam.
-Tak! Tessa, teraz twoja kolej.
Hardin szczypie mnie lekko, a ja koncentruję się na wielkim uśmiechu Karen. Za dobrze się bawi, grając w te głupie gry, ale jest dla mnie zbyt miła, żebym do niej nie dołączyła.
-Okej, chyba widzę coś-zerkam na Hardina-czarnego.
-Duszę Hardina!-woła Landon, a ja wybucham śmiechem.
Hardin otwiera jedno oko i wystawia przyrodniemu bratu środkowy palec.
-Zjadłeś!-krzyczę i się śmieje.
-W takim razie wszyscy możecie się zamknąć, żebym mógł z moją czarną duszą się trochę przespać-mruczy Hardin z zamkniętymi oczami.
Anna Todd
Biedni ludzie, biedni ludzie, tacy jak my, przeminęli, odeszli. Będę zanosił błagania z elektrycznej wieży. Będę zanosił błagania z wieżyczki samolotu. On odsłoni Swoje oblicze. Nie zostawi mnie na pastwę losu. Rozsławię Jego imię w parlamencie. Przyjmę Jego milczenie w cierpieniu. Przeszedłem przez ogień rodziny i miłości. Palę ze swoją kochanką, śpię ze swym przyjacielem. Rozmawialiśmy o złamanych biednych ludziach, o tych, którzy odeszli. Sam na sam ze swoim radiem, podnoszę do góry ręce. Witam Cię, który mnie dziś czytasz. Witam Cię, która koisz me serce. Witajcie, kochanko i przyjacielu, którzy tęsknicie wiecznie za mną w swej podróży do końca.
Leonard Cohen