fizycznym, bez jedzenia, wody i schronienia. Na Kwajalein strażnicy dążyli do pozbawienia ich czegoś, co trzymało ich przy życiu nawet wówczas, gdy przepadło wszystko inne: ludzkiej godności. Szacunek do samego siebie i poczucie własnej wartości, najtajniejsza broń duszy, jest istotą człowieczeństwa; ktoś ich pozbawiony jest odczłowieczony, oderwany od ludzkości i zdegradowany. Ludzie poddani dehumanizującemu traktowaniu doświadczają poczucia głębokiego nieszczęścia oraz osamotnienia i przekonują się, że w takich warunkach niepodobna zachować nadzieję. Wraz z godnością tracą tożsamość. Nie określają już sami siebie, lecz są określani przez swoich prześladowców oraz okoliczności, w jakich zmuszeni są przebywać.
Laura Hillenbrand
-Wiesz kto wygrał aukcję?-spytałam.
-Tak,tata bliźniaków.Pan Young.[...]
-Co za ulga.
Trochę się odprężyłam, przytuliłam do Lee i poczułam jaki jest spięty, ale po chwili on też odetchnął.Wypełniła nas nagła radość-poczułam ją zarówno w nim, jak i w sobie.Uścisnął mnie. Jego namiętność która tak długo się tliła, była gotowa rozbłysnąć żywym płomieniem,a gdy chodziło o Lee stawałam się bardzo łatwopalna.
-Hej,ostrożnie-wtrąciła się Bronte.Zbliża się Homer.
-No i ?-zapytałam z szerokim uśmiechem.
-No wiesz, chłopak w którym się kochasz.Ten, który kocha się w tobie.
-Homer?!Chyba żartujesz.To o nim wtedy mówiłaś?O Homerze ?!
Nie mogłam w to uwierzyć, że Szkarłatny Pryszcz tak się pomylił.
-Bronte, oszalałaś?! Ja kocham Lee!"
<3
John Marsden
Zabije!" pomyślałam, cofając się do ściany. Zmierzał do mnie Len, wściekły jak
mrakobies.
- No to co, znalazłaś zaklęcie? - zapytał przesadnie miłym tonem.
- Jakby ci to powiedzieć... - Trafiłam na ścianę i teraz pełzłam wzdłuż niej w kierunku
wyjścia. - Widzisz, Len... Każdy zawód wymaga ofiar...
- A nie przyszło ci do głowy, że „ofiara" może mieć inne zdanie na ten temat? - Głos Lena
dosłownie ociekał słodkim jadem. Fakt, chyba nie najlepiej wyszło. Za moimi plecami pojawiła się
pustka - drzwi. Nie dbając o to, co o mnie pomyślą, odwróciłam się i przy akompaniamencie
gwizdów trolla rzuciłam się do ucieczki.
Olga Gromyko
Laura Hillenbrand
-Wiesz kto wygrał aukcję?-spytałam.
-Tak,tata bliźniaków.Pan Young.[...]
-Co za ulga.
Trochę się odprężyłam, przytuliłam do Lee i poczułam jaki jest spięty, ale po chwili on też odetchnął.Wypełniła nas nagła radość-poczułam ją zarówno w nim, jak i w sobie.Uścisnął mnie. Jego namiętność która tak długo się tliła, była gotowa rozbłysnąć żywym płomieniem,a gdy chodziło o Lee stawałam się bardzo łatwopalna.
-Hej,ostrożnie-wtrąciła się Bronte.Zbliża się Homer.
-No i ?-zapytałam z szerokim uśmiechem.
-No wiesz, chłopak w którym się kochasz.Ten, który kocha się w tobie.
-Homer?!Chyba żartujesz.To o nim wtedy mówiłaś?O Homerze ?!
Nie mogłam w to uwierzyć, że Szkarłatny Pryszcz tak się pomylił.
-Bronte, oszalałaś?! Ja kocham Lee!"
<3
John Marsden
Zabije!" pomyślałam, cofając się do ściany. Zmierzał do mnie Len, wściekły jak
mrakobies.
- No to co, znalazłaś zaklęcie? - zapytał przesadnie miłym tonem.
- Jakby ci to powiedzieć... - Trafiłam na ścianę i teraz pełzłam wzdłuż niej w kierunku
wyjścia. - Widzisz, Len... Każdy zawód wymaga ofiar...
- A nie przyszło ci do głowy, że „ofiara" może mieć inne zdanie na ten temat? - Głos Lena
dosłownie ociekał słodkim jadem. Fakt, chyba nie najlepiej wyszło. Za moimi plecami pojawiła się
pustka - drzwi. Nie dbając o to, co o mnie pomyślą, odwróciłam się i przy akompaniamencie
gwizdów trolla rzuciłam się do ucieczki.
Olga Gromyko