porzucić „jakobińsko-leninowski” paradygmat scentralizowanej dyktatorskiej władzy. Ale być może przyszedł czas, by mantrę tę odwrócić i przyznać, że właściwa dawka tego „jakobińsko-leninowskiego” paradygmatu to właśnie to, co jest dzisiaj potrzebne lewicy. Dziś powinniśmy obstawać przy tym, co Badiou nazywa „wieczną” Ideą Komunizmu lub „inwariantami” komunistycznymi, „czterema podstawowymi pojęciami” będącymi w użyciu od Platona począwszy, przez średniowieczne milenarystyczne rewolty, po jakobinizm, leninizm i maoizm: ścisła egalitarystyczna sprawiedliwość, terror dyscypliny, polityczny woluntaryzm i ufność w lud.
Slavoj Žižek
Piekło mogłoby tak wyglądać, żadnych tam takich,
czym księża straszą, tylko pan leży, a nad panem pastwi się czyjeś chrapanie. W pańskich uszach, płucach, w pańskim gardle, w tej pańskiej niemocy, która nie daje panu słowa z siebie wykrzyczeć. W dodatku jakby to pan sam chrapał, chociaż nie pan chrapie.
Wiesław Myśliwski
Ale dwa lata później wojna ugrzęzła w okopach Verdun, w Lotaryngii. A ja częściej błogosławiłem trupy niż walczących ludzi. Żyliśmy pod ziemią wśród pocisków rozrywających błoto, galopujących epidemii i brodatych, postarzałych o sto lat mężczyzn, którzy płakali jak dzieci.
Byłem kapelanem szczurów.
Timothée de Fombelle
Czuła jak ogarnia ją obsesyjne podejrzenie, że mąż nie ma chyba żadnej przyjemności z ich wspólnego seksu, a tylko koncentruje się na sprawianiu przyjemności jej, zmusza, by doznawała rozkoszy i namiętności; leżąc bezsennie w nocy, przeżywała lęk, że mąż czerpie jakąś perwersyjną przyjemność z wymuszania na niej rozkoszy.
s.203.
David Foster Wallace
Slavoj Žižek
Piekło mogłoby tak wyglądać, żadnych tam takich,
czym księża straszą, tylko pan leży, a nad panem pastwi się czyjeś chrapanie. W pańskich uszach, płucach, w pańskim gardle, w tej pańskiej niemocy, która nie daje panu słowa z siebie wykrzyczeć. W dodatku jakby to pan sam chrapał, chociaż nie pan chrapie.
Wiesław Myśliwski
Ale dwa lata później wojna ugrzęzła w okopach Verdun, w Lotaryngii. A ja częściej błogosławiłem trupy niż walczących ludzi. Żyliśmy pod ziemią wśród pocisków rozrywających błoto, galopujących epidemii i brodatych, postarzałych o sto lat mężczyzn, którzy płakali jak dzieci.
Byłem kapelanem szczurów.
Timothée de Fombelle
Czuła jak ogarnia ją obsesyjne podejrzenie, że mąż nie ma chyba żadnej przyjemności z ich wspólnego seksu, a tylko koncentruje się na sprawianiu przyjemności jej, zmusza, by doznawała rozkoszy i namiętności; leżąc bezsennie w nocy, przeżywała lęk, że mąż czerpie jakąś perwersyjną przyjemność z wymuszania na niej rozkoszy.
s.203.
David Foster Wallace