nią żebracy. Jej uwagę przyciągała zwłaszcza pewna rodzina, której jedyną własnością zdawały się być dwa dziecinne wózki. Ojciec pchał w jednym wózku trójkę niemowląt, a matka w drugim jeszcze trójkę. Pięknymi głosami wyśpiewywali stare piosenki w jidysz. Przez pierwszą zimę Irena codziennie dawała im parę monet, słuchając ich śpiewu. Po kilku miesiącach spostrzegła, że ojcu i matce towarzyszy już tylko czwórka dzieci, a potem trójka; wreszcie znikł jeden wózek, a także obuwie i płaszcze tej rodziny. Wreszcie pozostali już tylko matka i ojciec. Wciąż jeszcze potrafili śpiewać, ale z matki zrobił się już wątły szkielecik i ojciec musiał ją pchać w tym wózku. Po czym ona też znikła i śpiewanie się skończyło.
Jack Mayer
Jakby nagle znalazł się w innym świecie. Miliony zapachów jednocześnie natarły na niego - ostre, słodkie, metaliczne, czułe, niebezpieczne, trwożne, ogromne jak domy, mikroskopijne jak pyłki, ciężkie jak kamienie, subtelne i skomplikowane jak mechanizm zegarka. Powietrze stwardniało, wykrystalizowały się w nim krawędzie, płaszczyzny, kąty, jakby przestrzeń wypełniały ogromne, szorstkie kule, śliskie ostrosłupy, gigantyczne graniaste kryształy i przez to wszystko trzeba było się przedzierać, niby w majakach sennych przez ciemny zagracony antykwariat, pełen staroświeckich, cudacznych mebli. (...) To nie był odmienny świat - to świat znany, codzienny, zwrócił się ku Redowi inną, nieznaną stroną
Arkadij Strugacki
Zbiorowe szaleństwo polowań na czarownice nie trwało dziesięć lat, jak polowanie na Żydów w III Rzeszy, ani nawet lat 70, jak komunizm. W swoim apogeum trwało co najmniej 150 lat, natomiast prawo sankcjonujące ten obłęd obowiązywało lat prawie 300. Widać z tego, że polowanie na czarownice jest chyba największą hańbą współczesnej europejskiej cywilizacji, a w dodatku pierwowzorem instytucjonalnych i zalegalizowanych form ludobójstwa.
Wygląda na to, że Adam, rozpaczliwie pragnąc oczyścić się przed Bogiem z grzechu i odzyskać jego przychylność, mordował z zimną krwią Ewę, swoją siostrę i żonę, krzycząc wniebogłosy, że "to jej wina".
Adam nie po raz pierwszy i nie ostatni oszalał. Pełen pychy, gniewu i zaślepienia dopuścił się strasznej zbrodni. Zapomniał, że łatwiej zobaczyć źdźbło w oku bliźniego, niż belkę we własnym. Aż boję się pomyśleć, jaka kara czeka go za tak zbrodniczą głupotę.
Wojciech Eichelberger
Jack Mayer
Jakby nagle znalazł się w innym świecie. Miliony zapachów jednocześnie natarły na niego - ostre, słodkie, metaliczne, czułe, niebezpieczne, trwożne, ogromne jak domy, mikroskopijne jak pyłki, ciężkie jak kamienie, subtelne i skomplikowane jak mechanizm zegarka. Powietrze stwardniało, wykrystalizowały się w nim krawędzie, płaszczyzny, kąty, jakby przestrzeń wypełniały ogromne, szorstkie kule, śliskie ostrosłupy, gigantyczne graniaste kryształy i przez to wszystko trzeba było się przedzierać, niby w majakach sennych przez ciemny zagracony antykwariat, pełen staroświeckich, cudacznych mebli. (...) To nie był odmienny świat - to świat znany, codzienny, zwrócił się ku Redowi inną, nieznaną stroną
Arkadij Strugacki
Zbiorowe szaleństwo polowań na czarownice nie trwało dziesięć lat, jak polowanie na Żydów w III Rzeszy, ani nawet lat 70, jak komunizm. W swoim apogeum trwało co najmniej 150 lat, natomiast prawo sankcjonujące ten obłęd obowiązywało lat prawie 300. Widać z tego, że polowanie na czarownice jest chyba największą hańbą współczesnej europejskiej cywilizacji, a w dodatku pierwowzorem instytucjonalnych i zalegalizowanych form ludobójstwa.
Wygląda na to, że Adam, rozpaczliwie pragnąc oczyścić się przed Bogiem z grzechu i odzyskać jego przychylność, mordował z zimną krwią Ewę, swoją siostrę i żonę, krzycząc wniebogłosy, że "to jej wina".
Adam nie po raz pierwszy i nie ostatni oszalał. Pełen pychy, gniewu i zaślepienia dopuścił się strasznej zbrodni. Zapomniał, że łatwiej zobaczyć źdźbło w oku bliźniego, niż belkę we własnym. Aż boję się pomyśleć, jaka kara czeka go za tak zbrodniczą głupotę.
Wojciech Eichelberger