projekcji naszej miłości do siebie na drugą osobę, którą rzekomo "kochamy". Krótko mówiąc, kompletnie ignorujemy jej charakter, tylko tak jakby tworzymy sobie z tego kogoś wyidealizowany obraz doskonałego przedstawiciela płci przeciwnej, odpowiadającego naszym wymaganiom, czyli naszej własnej miłości do siebie. Wyobrażamy sobie, jaki powinien być obiekt naszych uczuć... jak sami chcielibyśmy być kochani... i wizje te nakładamy na obraz drugiej osoby.... To właśnie je tak naprawdę kochamy. Czyli poniekąd, samych siebie ... Jung twierdzi, że miłość ma w sobie sporo z narcyzmu.
Hiroki Endo
- Jesteś nowy. Jak masz na imię?
- Neythen, milordzie.
- Brzmi jak nazwa jakiejś okropnej choroby. Albo problemów żołądkowych(...)
Neythen zrobił zdziwioną minę.
- Mama mówiła, że to imię świętego, a nie nazwa choroby.
- Jakiego świętego?
- No tego, co mu ucięli głowę. A on ją wziął pod pachę i poszedł. Do samego domu.
- Pewnie po drodze nabrudził - stwierdził Pierś. - Poza tym to mało prawdopodobne, choć z drugiej strony kurczaki też potrafią biegać bez głowy. Matka myślała, że też będziesz miał taki dar?
Neythen zamrugał oczyma.
- Nie, milordzie.
- Może po prostu miała taką cichą nadzieję. Matki lubią myśleć o przyszłości swoich dzieci. Kusi mnie, żeby cię ściąć i sprawdzić, czy miała rację. Czasem najbardziej nieprawdopodobne przesądy znajdują twarde naukowe wyjaśnienie(...)
Eloisa James
Wielu naukowców twierdzi, i jest to dość odważne twierdzenie – uwaga, panie! – że mężczyzna wraca do domu, do tej samej kobiety, nie dlatego, żeby mieć dobre samopoczucie, tylko żeby uniknąć złego samopoczucia. Czy w swojej praktyce seksuologa zetknąłeś się z tym, by któraś ze stron twierdziła, że on jest z tą kobietą, a ona jest z tym mężczyzną – bo boją się życia bez siebie? Obecność wynikająca z lęku?
ZI: Oczywiście. To nawet jest dosyć częste. „Co się stanie ze mną, jak zostanę sama/sam?” Ludzie tkwią w związku, który może nie jest toksyczny, ale nie jest też dla nich dobry. Jest mdły, nic naprawdę nie wnosi. Świat bez emocji, namiętności. Ci ludzie mogą na siebie liczyć, dają sobie nawzajem poczucie bezpieczeństwa – to też dużo, ale wszystko tam jest chłodne.
Janusz Leon Wiśniewski
Hiroki Endo
- Jesteś nowy. Jak masz na imię?
- Neythen, milordzie.
- Brzmi jak nazwa jakiejś okropnej choroby. Albo problemów żołądkowych(...)
Neythen zrobił zdziwioną minę.
- Mama mówiła, że to imię świętego, a nie nazwa choroby.
- Jakiego świętego?
- No tego, co mu ucięli głowę. A on ją wziął pod pachę i poszedł. Do samego domu.
- Pewnie po drodze nabrudził - stwierdził Pierś. - Poza tym to mało prawdopodobne, choć z drugiej strony kurczaki też potrafią biegać bez głowy. Matka myślała, że też będziesz miał taki dar?
Neythen zamrugał oczyma.
- Nie, milordzie.
- Może po prostu miała taką cichą nadzieję. Matki lubią myśleć o przyszłości swoich dzieci. Kusi mnie, żeby cię ściąć i sprawdzić, czy miała rację. Czasem najbardziej nieprawdopodobne przesądy znajdują twarde naukowe wyjaśnienie(...)
Eloisa James
Wielu naukowców twierdzi, i jest to dość odważne twierdzenie – uwaga, panie! – że mężczyzna wraca do domu, do tej samej kobiety, nie dlatego, żeby mieć dobre samopoczucie, tylko żeby uniknąć złego samopoczucia. Czy w swojej praktyce seksuologa zetknąłeś się z tym, by któraś ze stron twierdziła, że on jest z tą kobietą, a ona jest z tym mężczyzną – bo boją się życia bez siebie? Obecność wynikająca z lęku?
ZI: Oczywiście. To nawet jest dosyć częste. „Co się stanie ze mną, jak zostanę sama/sam?” Ludzie tkwią w związku, który może nie jest toksyczny, ale nie jest też dla nich dobry. Jest mdły, nic naprawdę nie wnosi. Świat bez emocji, namiętności. Ci ludzie mogą na siebie liczyć, dają sobie nawzajem poczucie bezpieczeństwa – to też dużo, ale wszystko tam jest chłodne.
Janusz Leon Wiśniewski