wzajem, jak dziś czynią? Że zawsze byli kłamliwi, chytrzy, przewrotni, niewdzięczni, drapieżni, słabi zmienni, tchórzliwi, zazdrośni, chciwi, opoje, skąpi, ambitni, krwiożerczy, obmowni rozpustni, obłudni, fanatycy i głupi?
- Czy wierzysz - rzekł Marcin - że kobuzy zawsze zjadały gołębie, kiedy je napotkały?
- Bez wątpienia - rzekł Kandyd.
- No więc - odparł Marcin - jeżeli kobuzy zawsze mają ten sam charakter, czemu miałby się on zmieniać u ludzi?
Voltaire
One blink. Tears.
“I love you,” he whispered as if the words were
being ripped from his soul.
Parker closed her eyes. “I love you too.”
“More than him?”
Her quivering lips pressed together as she
swallowed past the pain and fear. “So much more.”
Levi’s pinky finger slid around hers.
And that’s when life happened.
E. Ann Jewel
Krew prosto z serca, pomyślał i nie wiedzieć czemu ogarnęło go radosne uniesienie. Po raz pierwszy od wielu lat, przypomniał sobie, że można oderwać myśli od przyziemnych, codziennych spraw, że można skierować je znacznie wyżej. Niemal natychmiast poczuł, iż to właśnie się z nim dzieje, że szybują coraz wyżej i wyżej. Pąsowe płatki lśniły na porysowanym blacie biurka jak rubiny, jak tajemne światła utoczone ze skrytego serca świata. Nie jednego świata, przemknęło mu przez głowę. Są też inne, miliony światów, obracających się na iglicy Wieży.
Stephen King
- Czy wierzysz - rzekł Marcin - że kobuzy zawsze zjadały gołębie, kiedy je napotkały?
- Bez wątpienia - rzekł Kandyd.
- No więc - odparł Marcin - jeżeli kobuzy zawsze mają ten sam charakter, czemu miałby się on zmieniać u ludzi?
Voltaire
One blink. Tears.
“I love you,” he whispered as if the words were
being ripped from his soul.
Parker closed her eyes. “I love you too.”
“More than him?”
Her quivering lips pressed together as she
swallowed past the pain and fear. “So much more.”
Levi’s pinky finger slid around hers.
And that’s when life happened.
E. Ann Jewel
Krew prosto z serca, pomyślał i nie wiedzieć czemu ogarnęło go radosne uniesienie. Po raz pierwszy od wielu lat, przypomniał sobie, że można oderwać myśli od przyziemnych, codziennych spraw, że można skierować je znacznie wyżej. Niemal natychmiast poczuł, iż to właśnie się z nim dzieje, że szybują coraz wyżej i wyżej. Pąsowe płatki lśniły na porysowanym blacie biurka jak rubiny, jak tajemne światła utoczone ze skrytego serca świata. Nie jednego świata, przemknęło mu przez głowę. Są też inne, miliony światów, obracających się na iglicy Wieży.
Stephen King