zbyt wiele. Ja nie byłem wyjątkiem. Wówczas to osoby w firmie stanowiły „moją paczkę”, których opinia liczyła się najbardziej. Korporacyjna Wirtulandia pociągała mnie przede wszystkim dlatego, że zaspokajałem w niej, niemal do syta, własną próżność. Każdy elegancko ubrany, uśmiechnięty, zadowolony z życia. Dowcipny. Nie przeszkadzał mi wyścig szczurów (to była amerykańska korporacja), bo udawało mi się biec przed innymi. Wszyscy współpracownicy i najważniejsze osoby w firmie bardzo mnie cenili. Czułem się wartościowym człowiekiem. A niestety, byłem tylko cennym pracownikiem. A w domu, w świecie R, traktowano mnie jak nieudacznika. Ta odmiana działała na mnie jak narkotyk.
Marek Lipski
„Doszedłem do wniosku, że najwyższy czas wstać. Po pięciu nieudanych próbach pokonałem wreszcie syndrom agresywnego chodnika – gdyby ktoś nie wiedział, mam na myśli sytuację, kiedy chodnik, a w tym przypadku podłoga, oddala się coraz bardziej i bardziej… aż w końcu znienacka obija człowiekowi gębę. Doczłapałem się do lodówki i wyciągnąłem trzylitrowy słój z błogosławioną wodą po ogórkach (…)
Ksenia Basztowa
Chodzi po prostu o to, że życie u boku Tomasa to dla niej coś nowego, nieznanego, chciałabym się wszystkiego nauczyć, żeby nie musiała się bez przerwy czegoś bać, denerwować się przed każdym wyjściem. To okropnie mnie męczy, Tomas, i te spotkania z twoimi znajomymi, którzy są przekonani, że miałam szczęście, bo teraz na święta mogę jeść jagnięcinę - przestań się dręczyć.
Kristina Sandberg
- Pan Bonhart - powiedział Vilgefortz, masując palce - wciąż, jak widzę, ma kłopoty ze zrozumieniem obowiązków gościa. Raczy pan zapamiętać: będąc w gościnie, nie niszczy się mebli i dzieł sztuki, nie kradnie drobnych przedmiotów, nie zanieczyszcza dywanów i miejsc trudno dostępnych. Nie gwałci się i nie bije innych gości. To ostatnie przynajmniej dopóty, dopóki nie skończy gwałcić i bić gospodarz, dopóki nie da znaku, że już bić i gwałcić można.
Andrzej Sapkowski
Marek Lipski
„Doszedłem do wniosku, że najwyższy czas wstać. Po pięciu nieudanych próbach pokonałem wreszcie syndrom agresywnego chodnika – gdyby ktoś nie wiedział, mam na myśli sytuację, kiedy chodnik, a w tym przypadku podłoga, oddala się coraz bardziej i bardziej… aż w końcu znienacka obija człowiekowi gębę. Doczłapałem się do lodówki i wyciągnąłem trzylitrowy słój z błogosławioną wodą po ogórkach (…)
Ksenia Basztowa
Chodzi po prostu o to, że życie u boku Tomasa to dla niej coś nowego, nieznanego, chciałabym się wszystkiego nauczyć, żeby nie musiała się bez przerwy czegoś bać, denerwować się przed każdym wyjściem. To okropnie mnie męczy, Tomas, i te spotkania z twoimi znajomymi, którzy są przekonani, że miałam szczęście, bo teraz na święta mogę jeść jagnięcinę - przestań się dręczyć.
Kristina Sandberg
- Pan Bonhart - powiedział Vilgefortz, masując palce - wciąż, jak widzę, ma kłopoty ze zrozumieniem obowiązków gościa. Raczy pan zapamiętać: będąc w gościnie, nie niszczy się mebli i dzieł sztuki, nie kradnie drobnych przedmiotów, nie zanieczyszcza dywanów i miejsc trudno dostępnych. Nie gwałci się i nie bije innych gości. To ostatnie przynajmniej dopóty, dopóki nie skończy gwałcić i bić gospodarz, dopóki nie da znaku, że już bić i gwałcić można.
Andrzej Sapkowski