te słowa, przychodziło mi na myśl drzewo, w które uderza piorun, odzierając je z gałęzi i liści. Pozostaje tylko osmolony, chropowaty pień. Pień jest mocny i niezłomny, ale czy nadal jest drzewem, nawet jeśli krążą w nim jeszcze soki? Z człowiekiem jest tak samo. Każde złe doświadczenie odziera go z wierzchniej, miękkiej, delikatnej, wrażliwej tkanki. Następne podobne doświadczenie spływa po kościach. Ale dalsze, jeszcze gorsze i gorsze, odbierają kolejne uczucia. Człowiek nie uodparnia się na nie, traci tylko wrażliwość. Gdy liczba bodźców osiągnie dopuszczalny próg, pozostaje wreszcie tylko pierwotne jądro. Twarde i obojętne, animowane instynktem samozachowawczymi biologiczną wolą przetrwania. Czy tacy ludzie są jeszcze ludźmi? Czy może już zwierzętami, gorszymi nawet od ludzi, bo zdolnymi do bezwzględnego okrucieństwa.
Marcin Szczygielski
O tak, nasłuchałem się Kurtza aż do przesytu. I okazało się, że moje pojęcie o nim było słuszne. Głos. Kurtz był już prawie tylko głosem. I słuchałem go — tego głosu — innych głosów — wszyscy byli prawie że tylko głosami — i nawet wspomnienia o tamtych czasach błąkają się koło mnie — nieuchwytne — jak zamierająca wibracja jakiejś nieskończonej paplaniny, głupiej, okrutnej, plugawej, dzikiej lub po prostu pospolitej, pozbawionej wszelkiego sensu. Głosy, głosy — nawet i ta dziewczyna… Otóż —
Milczał długi czas.
— Odżegnałem się w końcu kłamstwem od wizji jego talentów — zaczął nagle.
Joseph Conrad
(...) przez całą historię ludzkości to, co stare, było cenne, patrząc wstecz, doszukiwano się mądrości. Od czasów rewolucji przemysłowej historia jest nieinteresująca, liczy się wyrażany w kategoriach postępu geometrycznego wzrost wszystkiego, co się da policzyć. Ma być więcej, szybciej, fajniej. Czasem skutkiem ubocznym takiego myślenia jest to, że ludzkość tworzy sobie problem, a następnie lekarstwo na ten problem. Z niego wyrasta kolejny problem, na który potrzebne jest kolejne lekarstwo. Historia jak z poprzedniej epoki, gdy tłumaczono nam, że w „komunizmie bohatersko walczymy z problemami nieznanymi w innych ustrojach”! Ja nie mówię, że należy siedzieć w miejscu. Mówię, że połówka banknotu, na której napisane jest „rozwój”, zyskuje realną siłą nabywczą, gdy sklei się ją z drugą z napisem „miłość”. Kto nam urządził cały ten kryzys ekonomiczny, jak nie panowie dążący do podkręcenia postępu
w bogaceniu się?
Szymon Hołownia
Marcin Szczygielski
O tak, nasłuchałem się Kurtza aż do przesytu. I okazało się, że moje pojęcie o nim było słuszne. Głos. Kurtz był już prawie tylko głosem. I słuchałem go — tego głosu — innych głosów — wszyscy byli prawie że tylko głosami — i nawet wspomnienia o tamtych czasach błąkają się koło mnie — nieuchwytne — jak zamierająca wibracja jakiejś nieskończonej paplaniny, głupiej, okrutnej, plugawej, dzikiej lub po prostu pospolitej, pozbawionej wszelkiego sensu. Głosy, głosy — nawet i ta dziewczyna… Otóż —
Milczał długi czas.
— Odżegnałem się w końcu kłamstwem od wizji jego talentów — zaczął nagle.
Joseph Conrad
(...) przez całą historię ludzkości to, co stare, było cenne, patrząc wstecz, doszukiwano się mądrości. Od czasów rewolucji przemysłowej historia jest nieinteresująca, liczy się wyrażany w kategoriach postępu geometrycznego wzrost wszystkiego, co się da policzyć. Ma być więcej, szybciej, fajniej. Czasem skutkiem ubocznym takiego myślenia jest to, że ludzkość tworzy sobie problem, a następnie lekarstwo na ten problem. Z niego wyrasta kolejny problem, na który potrzebne jest kolejne lekarstwo. Historia jak z poprzedniej epoki, gdy tłumaczono nam, że w „komunizmie bohatersko walczymy z problemami nieznanymi w innych ustrojach”! Ja nie mówię, że należy siedzieć w miejscu. Mówię, że połówka banknotu, na której napisane jest „rozwój”, zyskuje realną siłą nabywczą, gdy sklei się ją z drugą z napisem „miłość”. Kto nam urządził cały ten kryzys ekonomiczny, jak nie panowie dążący do podkręcenia postępu
w bogaceniu się?
Szymon Hołownia