mężem rozwiedzionym, każdego psychoanalitykiem i psychiatrą, każdego dawnym pokłóconym i pogodzonym pięćdziesiąt razy przyjacielem, naczynia połączone, mówisz raz i wiedzą wszyscy. Jak powiesz źle na A, to zaraz wszystkie jego byłe matki, żony i kochanki, oraz naczynia z nimi połączone, są za lub przeciw, mniej więcej po połowie. Tylko na tych, co osiągnęli największy sukces, można gadać do woli, bo im wszyscy zazdroszczą i ich nienawidzą.
Michał Witkowski
Miecz ma większy zasięg od młota, ale młotem można złamać miecz. To może być ciekawe, chociaż to głupota przynosić młot na pojedynek na miecze, chyba, że się nie ma nic innego.
Korzystaj z każdej broni, która ci wpadnie w ręce, a wszystko, co ci wpadnie w ręce, jest potencjalną bronią.
J.D. Robb
«Ty mi zgon wróżysz! — gniewny Achilles zawoła
Wiem ja, że nic od śmierci zbawić mnie nie zdoła.
Tu, daleko od ojca i matki, polegnę.
Jednak ochotnym sercem na Trojany biegnę:
Poznają dobrze oręż mój nieprzyjaciele».
— Rzekł i wołając, pędzi na Achajów czele.
Homer
-Nie zapomnij najważniejszej rzeczy przy używaniu tego maleństwa.
-Co? - Wzięłam czerwony gwizdek do ręki i oglądałam go. Oddech Westona ogrzał moją twarz.
-Dmuchanie.
-Hę? - Ok, zaraz zemdleję. Jego usta były centymetry od moich.
-Musisz dmuchać. - Jego pełne usta rozszerzyły się w uśmiechu. - W gwizdek. Wiesz, aby zawiadomić, że potrzebujesz pomocy.
-Oh - powiedziałam bez tchu. - Racja.
Rachel Van Dyken
Michał Witkowski
Miecz ma większy zasięg od młota, ale młotem można złamać miecz. To może być ciekawe, chociaż to głupota przynosić młot na pojedynek na miecze, chyba, że się nie ma nic innego.
Korzystaj z każdej broni, która ci wpadnie w ręce, a wszystko, co ci wpadnie w ręce, jest potencjalną bronią.
J.D. Robb
«Ty mi zgon wróżysz! — gniewny Achilles zawoła
Wiem ja, że nic od śmierci zbawić mnie nie zdoła.
Tu, daleko od ojca i matki, polegnę.
Jednak ochotnym sercem na Trojany biegnę:
Poznają dobrze oręż mój nieprzyjaciele».
— Rzekł i wołając, pędzi na Achajów czele.
Homer
-Nie zapomnij najważniejszej rzeczy przy używaniu tego maleństwa.
-Co? - Wzięłam czerwony gwizdek do ręki i oglądałam go. Oddech Westona ogrzał moją twarz.
-Dmuchanie.
-Hę? - Ok, zaraz zemdleję. Jego usta były centymetry od moich.
-Musisz dmuchać. - Jego pełne usta rozszerzyły się w uśmiechu. - W gwizdek. Wiesz, aby zawiadomić, że potrzebujesz pomocy.
-Oh - powiedziałam bez tchu. - Racja.
Rachel Van Dyken