w którym dzieci budzą strach i nienawiść, to było coś, muszę powiedzieć... Naprawdę przekraczało to wszelkie wyobrażenie grozy. Nie można sobie wyobrazić nic straszliwszego. A to była Kambodża Czerwonych Khmerów.
Tiziano Terzani
Leżałam zwinięta w kłębek, nie zwracając uwagi na świat zewnętrzny. W pewnym momencie zaczął mi przeszkadzać stały szum. Moje imię wymawiane co chwila. Dziecięcym głosikiem. Ada. Ada. Ada. Ada. Położyłam dłonie na uszach, żeby odgrodzić się od tego dźwięku. Potem było jeszcze gorzej. Odezwij się. Natarczywy głos dziecka. Małe rączki w moich włosach i na ramionach. Nie bawiąc się w delikatność, odsunęłam je i zakryłam się kołdrą aż po głowę. Przez jakiś czas mogłam do woli nurzać się w gnoju. Zasnęłam. Lubiłam spać, bo czasem pojawiała się pustka. Może była też tym razem, bo pamiętam tylko przebudzenie. Ktoś ściągnął ze mnie kołdrę zanim zdążyłam ją zatrzymać. Zacisnęłam mocno oczy. Niech myśli, że śpię. Niech odejdzie. Ada - usłyszałam znów głos Rafałka. Ada. Ada. Ada. Ada. Wkładał mi do ręki jakiś przedmiot, powtarzając moje imię. To mój brat - pomyślałam. Nie jestem sama. Zacisnęłam palce na czymś dziwnie znajomym. Jeszcze nie otwierałam oczu.
- Ojcze nas, któryś jest w niebie - mówił Rafałek (...).
Magdalena Zimniak
Tiziano Terzani
Leżałam zwinięta w kłębek, nie zwracając uwagi na świat zewnętrzny. W pewnym momencie zaczął mi przeszkadzać stały szum. Moje imię wymawiane co chwila. Dziecięcym głosikiem. Ada. Ada. Ada. Ada. Położyłam dłonie na uszach, żeby odgrodzić się od tego dźwięku. Potem było jeszcze gorzej. Odezwij się. Natarczywy głos dziecka. Małe rączki w moich włosach i na ramionach. Nie bawiąc się w delikatność, odsunęłam je i zakryłam się kołdrą aż po głowę. Przez jakiś czas mogłam do woli nurzać się w gnoju. Zasnęłam. Lubiłam spać, bo czasem pojawiała się pustka. Może była też tym razem, bo pamiętam tylko przebudzenie. Ktoś ściągnął ze mnie kołdrę zanim zdążyłam ją zatrzymać. Zacisnęłam mocno oczy. Niech myśli, że śpię. Niech odejdzie. Ada - usłyszałam znów głos Rafałka. Ada. Ada. Ada. Ada. Wkładał mi do ręki jakiś przedmiot, powtarzając moje imię. To mój brat - pomyślałam. Nie jestem sama. Zacisnęłam palce na czymś dziwnie znajomym. Jeszcze nie otwierałam oczu.
- Ojcze nas, któryś jest w niebie - mówił Rafałek (...).
Magdalena Zimniak