fiszbiny gorsetu, pękały skorupy nieufności, kolczugi wyobrażeń, aż spotkali się w połowie drogi, na ziemi niczyjej, między jej palisadą a jego ostrokołem, nadzy, bezbronni i zadziwieni. Doprowadzili się nawzajem do śmiechu, płaczu i krzyku, otulili i wypełnili się sobą, w sobie się zapomnieli.
Małgorzata Fugiel-Kuźmińska
Joy doznawała takiej rozkoszy, że jęknęła z żalem, gdy
odsunął usta od jej ust. Wolno uniosła powieki i spojrzała w jego
lazurowe oczy. Dostrzegła w nich trudne do poskromienia
zmysłowe pragnienia. To był jeden z tych skarbów, które ukrywał
pod maską chłodu. Właśnie zdążył ją już założyć i znowu dzielił
go od całego świata okrutny dystans.
- Zrobisz to - stwierdził zagadkowo.
- Słucham? - spytała trochę nieprzytomnie, usiłując wytropić
w oczach Aleca namiętność i wciąż rozkoszując się pierwszym
w życiu pocałunkiem. - Co zrobię? - Nie miała pojęcia, że jej
oczy zdradzają wszystko, co czuje serce.
- Mniejsza o to - odparł, jakby czekał na bardziej stosowny
moment, i popatrzył na drzwi.
Przestraszyła się na myśl, że może ktoś wszedł do pokoju,
a ona w ogóle tego nie zauważyła. Zacisnęła dłonie na ramionach
Aleca i w ślad za nim zerknęła na drzwi. Na szczęście nikt ich
nie otworzył. W pokoju wciąż byli tylko we dwoje. Belmore
postawił ją na podłodze, ale przesuwał dłońmi po jej ramionach.
Przez długą chwilę przyglądał się Joy w milczeniu, a jego
spojrzenie złagodniało. Nagle uniósł jej podbródek, patrząc prosto
w oczy.
- Wyjdziesz za mnie.
Jill Barnett
Małgorzata Fugiel-Kuźmińska
Joy doznawała takiej rozkoszy, że jęknęła z żalem, gdy
odsunął usta od jej ust. Wolno uniosła powieki i spojrzała w jego
lazurowe oczy. Dostrzegła w nich trudne do poskromienia
zmysłowe pragnienia. To był jeden z tych skarbów, które ukrywał
pod maską chłodu. Właśnie zdążył ją już założyć i znowu dzielił
go od całego świata okrutny dystans.
- Zrobisz to - stwierdził zagadkowo.
- Słucham? - spytała trochę nieprzytomnie, usiłując wytropić
w oczach Aleca namiętność i wciąż rozkoszując się pierwszym
w życiu pocałunkiem. - Co zrobię? - Nie miała pojęcia, że jej
oczy zdradzają wszystko, co czuje serce.
- Mniejsza o to - odparł, jakby czekał na bardziej stosowny
moment, i popatrzył na drzwi.
Przestraszyła się na myśl, że może ktoś wszedł do pokoju,
a ona w ogóle tego nie zauważyła. Zacisnęła dłonie na ramionach
Aleca i w ślad za nim zerknęła na drzwi. Na szczęście nikt ich
nie otworzył. W pokoju wciąż byli tylko we dwoje. Belmore
postawił ją na podłodze, ale przesuwał dłońmi po jej ramionach.
Przez długą chwilę przyglądał się Joy w milczeniu, a jego
spojrzenie złagodniało. Nagle uniósł jej podbródek, patrząc prosto
w oczy.
- Wyjdziesz za mnie.
Jill Barnett