ścieżką wytyczoną przez los. Najpełniej można to wyjaśnić przez yin i yang: na świecie istnieją kobiety i mężczyźni, ciemność i światło, smutek i radość. Przeciwieństwa tworzą równowagę.
Lisa See
Niemniej jednak nie złościłem się na nią, przeciwnie, obwiniałem samego siebie: gdybym tylko był lepszym, bardziej oddanym synem i nie rozrzucał rzeczy po podłodze, nie męczył jej i nie nudził, odrabiał lekcje o właściwej porze, co wieczór chętnie wynosił śmieci, tak aby nie musieli mnie upominać, nie uprzykrzał im życia, nie hałasował, nie zapominał wyłączyć światła, nie wracał w podartej koszuli, nie kręcił się po kuchni w ubłoconych butach... Gdybym miał choć trochę więcej zrozumienia dla jej migreny albo przynajmniej starał się zgodnie z jej wolą wyglądać mniej anemicznie i blado, jeść wszystko co ugotowała, nie sprawiać jej tyle kłopotu, być przez wzgląd na nią chłopcem bardziej towarzyskim, a nie takim samotnikiem, nie takim wątłym i chucherkowatym, ale opalonym i sprawnym, tak jak ona by chciała!
A może właśnie na odwrót? Gdybym był znacznie słabszy, chorowity, sparaliżowany i przykuty do wózka inwalidzkiego, chory na gruźlicę albo nawet niewidomy od urodzenia? Przecież dobroć i wielkoduszność w żadnym razie nie pozwoliłyby jej zaniedbać dzieka dotkniętego nieszczęściem, pozostawić go własnemu losowi i pójść sobie! Gdybym tylko był niepełnosprawnym dzieckiem bez nóg, gdybym tylko zawczasu wbiegł pod koła przejeżdżającego samochodu, został przejechany i amputowano bbym mi obie nogi, może mama by się zlitowała? Nie porzuciłaby mnie? Zostałaby, żeby dalej się mną opiekować?
Skoro mama zostawiła mnie w ten sposób, nie oglądając się za siebie, to pewny znak, że nigdy mnie nie kochała. Kiedy się kogoś kocha, sama mnie tak uczyła, kiedy sie kocha, wybacza się wszystko oprócz zdrady. Przebacza się nawet rozmaite przykrości i zgubioną czapkę, a także kabaczki zostawione na talerzu.
Amos Oz
Lisa See
Niemniej jednak nie złościłem się na nią, przeciwnie, obwiniałem samego siebie: gdybym tylko był lepszym, bardziej oddanym synem i nie rozrzucał rzeczy po podłodze, nie męczył jej i nie nudził, odrabiał lekcje o właściwej porze, co wieczór chętnie wynosił śmieci, tak aby nie musieli mnie upominać, nie uprzykrzał im życia, nie hałasował, nie zapominał wyłączyć światła, nie wracał w podartej koszuli, nie kręcił się po kuchni w ubłoconych butach... Gdybym miał choć trochę więcej zrozumienia dla jej migreny albo przynajmniej starał się zgodnie z jej wolą wyglądać mniej anemicznie i blado, jeść wszystko co ugotowała, nie sprawiać jej tyle kłopotu, być przez wzgląd na nią chłopcem bardziej towarzyskim, a nie takim samotnikiem, nie takim wątłym i chucherkowatym, ale opalonym i sprawnym, tak jak ona by chciała!
A może właśnie na odwrót? Gdybym był znacznie słabszy, chorowity, sparaliżowany i przykuty do wózka inwalidzkiego, chory na gruźlicę albo nawet niewidomy od urodzenia? Przecież dobroć i wielkoduszność w żadnym razie nie pozwoliłyby jej zaniedbać dzieka dotkniętego nieszczęściem, pozostawić go własnemu losowi i pójść sobie! Gdybym tylko był niepełnosprawnym dzieckiem bez nóg, gdybym tylko zawczasu wbiegł pod koła przejeżdżającego samochodu, został przejechany i amputowano bbym mi obie nogi, może mama by się zlitowała? Nie porzuciłaby mnie? Zostałaby, żeby dalej się mną opiekować?
Skoro mama zostawiła mnie w ten sposób, nie oglądając się za siebie, to pewny znak, że nigdy mnie nie kochała. Kiedy się kogoś kocha, sama mnie tak uczyła, kiedy sie kocha, wybacza się wszystko oprócz zdrady. Przebacza się nawet rozmaite przykrości i zgubioną czapkę, a także kabaczki zostawione na talerzu.
Amos Oz