że nie możesz walczyć, bo jesteś w sukni ślubnej-odparł Jem -I cokolwiek to dla Ciebie znaczy, nie sądzę, żeby Will też potrafił walczyć w takim stroju. -Może i nie-przyznał Will -Ale byłbym olśniewającą panną młodą.
Cassandra Clare
Czas jako substrat ludzkiego doświadczenia nie daje się skonceptualizować (w sensie redukcji do terminów bardziej pierwotnych). Jeśli postrzegamy go jako niekończące się samounicestwienie, cały świat doświadczenia z braku substratu zapada się w nicość. Absolut może służyć ocaleniu świata, uratować go od umierania bez początku i bez końca: w jego wiecznej teraźniejszości wszystko jest przechowane, wszystko chronione i utrwalone, i nic nigdy nie ginie; stwarza on ostateczną podporę istnienia czegokolwiek, ucieleśnia zawładnięcie czasem. By wszak spełniać tę funkcję, musi być jednak nie tylko na czas uodpornionym, lecz także doskonale samoistnym i niepodzielnym; jak to jest możliwe, by owa (pozorna) Nicość wszechświata wracała do chwały istnienia w wieczystej jedności z Eschatonu, bez rozerwania jej na strzępy - wiedzieć nie możemy. Skoro więc Absolut, jak czas - jego wróg wciąż żywy, choć pokonany - nie poddaje się pojęciowej redukcji do czegokolwiek innego, to imię jego, o ile je ma, Nic. Tak to jedno Nic wybawia drugie Nic od jego Nicości.
Oto horror metaphysicus.
Leszek Kołakowski
Cassandra Clare
Czas jako substrat ludzkiego doświadczenia nie daje się skonceptualizować (w sensie redukcji do terminów bardziej pierwotnych). Jeśli postrzegamy go jako niekończące się samounicestwienie, cały świat doświadczenia z braku substratu zapada się w nicość. Absolut może służyć ocaleniu świata, uratować go od umierania bez początku i bez końca: w jego wiecznej teraźniejszości wszystko jest przechowane, wszystko chronione i utrwalone, i nic nigdy nie ginie; stwarza on ostateczną podporę istnienia czegokolwiek, ucieleśnia zawładnięcie czasem. By wszak spełniać tę funkcję, musi być jednak nie tylko na czas uodpornionym, lecz także doskonale samoistnym i niepodzielnym; jak to jest możliwe, by owa (pozorna) Nicość wszechświata wracała do chwały istnienia w wieczystej jedności z Eschatonu, bez rozerwania jej na strzępy - wiedzieć nie możemy. Skoro więc Absolut, jak czas - jego wróg wciąż żywy, choć pokonany - nie poddaje się pojęciowej redukcji do czegokolwiek innego, to imię jego, o ile je ma, Nic. Tak to jedno Nic wybawia drugie Nic od jego Nicości.
Oto horror metaphysicus.
Leszek Kołakowski