rwie. Nagle nic nie pamiętam. To znów zaczynam wspominać to, czego nigdy nie wspominałem. O czym nie pamiętałem. I kadry lecą jak na starym filmie. Niemy film, bez głosu, tylko ludzkie oczy i twarze. A najczęściej pędzą konie. Pędzą tak, że jeszcze chwila, a pęknie mi serce. Tak jest, póki oczu nie otworzę.
Swietłana Aleksijewicz
Pan Oczek ciągle jeszcze nie skończył swej mowy, jakby bał się, że gdy zamilknie, zostanie pokonany przez głód.
- A może przyjechał pan tutaj dla Maryi Dziewicy, kiedy usłyszał pan, że w szczególny sposób błogosławi Ona naszemu krajowi?
Joseph przypomina sobie plan miasta, które wygląda jak głowa Maryi.
-Nie?-pyta pan Oczek.-Oczywiście, że nie. Widać, że pana miłość ma ziemski wymiar i z tego powodu nie posiada pan daru modlitwy. W miłości każde życzliwe słowo jest jak plaster, który przyrasta do skóry, dlatego, gdy nadchodzi czas, żeby go usunąć...- W tym momencie pamięć o bólu nadaje jego twarzy taki wyraz, jaki może się utrzymać jedynie krótką chwilę.- A teraz nic nie może powstrzymać pańskiej miłości, by nie uchodziła z pana. Dzień po dniu. Noc po nocy. I niech mi wolno będzie to stwierdzić, prawdopodobnie w zupełnie nieodpowiednich kierunkach. Zakładając oczywiście, że nie przeżywa pan twórczej niemocy. Aha! - Pan Oczek zauważa błysk w spojrzeniu Josepha. - W takim wypadku sztuka, która rozpoznaje pańskie jęki, jednocześnie je pogłębia. Proszę wybaczyć. Wołowina, co widzę, to świetny wybór.
James Hopkin
Swietłana Aleksijewicz
Pan Oczek ciągle jeszcze nie skończył swej mowy, jakby bał się, że gdy zamilknie, zostanie pokonany przez głód.
- A może przyjechał pan tutaj dla Maryi Dziewicy, kiedy usłyszał pan, że w szczególny sposób błogosławi Ona naszemu krajowi?
Joseph przypomina sobie plan miasta, które wygląda jak głowa Maryi.
-Nie?-pyta pan Oczek.-Oczywiście, że nie. Widać, że pana miłość ma ziemski wymiar i z tego powodu nie posiada pan daru modlitwy. W miłości każde życzliwe słowo jest jak plaster, który przyrasta do skóry, dlatego, gdy nadchodzi czas, żeby go usunąć...- W tym momencie pamięć o bólu nadaje jego twarzy taki wyraz, jaki może się utrzymać jedynie krótką chwilę.- A teraz nic nie może powstrzymać pańskiej miłości, by nie uchodziła z pana. Dzień po dniu. Noc po nocy. I niech mi wolno będzie to stwierdzić, prawdopodobnie w zupełnie nieodpowiednich kierunkach. Zakładając oczywiście, że nie przeżywa pan twórczej niemocy. Aha! - Pan Oczek zauważa błysk w spojrzeniu Josepha. - W takim wypadku sztuka, która rozpoznaje pańskie jęki, jednocześnie je pogłębia. Proszę wybaczyć. Wołowina, co widzę, to świetny wybór.
James Hopkin