Muszę wyznać, że rozmawiając z wojowniczymi socjalistami często odczuwałem wątpliwości, czy niektórzy z
nich (a może nawet większość) w ogóle by się przejmowali socjalistycznym porządkiem, jakkolwiek doskonałym w innych aspektach, gdyby miał być on kierowany przez kogoś innego.
Joseph A. Schumpeter
Gdy patrzę na wąską i mało znaną, czasami nawet bez numeru, szosę meandrującą wśród pól, lasów i wzgórz, mam wrażenie jej lekkości, zwiewności nawet; wydaje mi się, że ta droga ledwie dotyka zieleni traw, a silniejszy powiew wiatru może ją zdmuchnąć, na powrót czyniąc ziemię dziewiczą. Te drogi są jej przyjazne: ocienione jaworami wspinają się bez protestów na pagóry i ochoczo opadają w doliny, wymijają stare domy i odwieczne kamienie, skręcają ku małej wiosce schowanej w fałdzie ziemi, wiosce, o której nikt nie pamięta poza nimi i garstką mieszkańców. Takie drogi uśmiechają się do podróżującego, są ciekawe ludzi i świata wokół.
Autostrada jest inna: obca, wyniosła, pyszna, ignorująca krajobraz. We wzgórzach ryje głębokie wąwozy wyglądające niczym rany ziemi zadane pługiem olbrzyma, dziurawi góry, zasypuje doliny lub wznosi się nad nimi estakadami, odsuwa się od ludzkich siedzib obwodnicami i ogrodzeniami, pędząc nieprzytomnie i nic nie widząc wokół siebie z wyjątkiem niedosiężnego horyzontu. Ją tylko pęd interesuje i pochłaniane kilometry.
Krzysztof Gdula
Joseph A. Schumpeter
Gdy patrzę na wąską i mało znaną, czasami nawet bez numeru, szosę meandrującą wśród pól, lasów i wzgórz, mam wrażenie jej lekkości, zwiewności nawet; wydaje mi się, że ta droga ledwie dotyka zieleni traw, a silniejszy powiew wiatru może ją zdmuchnąć, na powrót czyniąc ziemię dziewiczą. Te drogi są jej przyjazne: ocienione jaworami wspinają się bez protestów na pagóry i ochoczo opadają w doliny, wymijają stare domy i odwieczne kamienie, skręcają ku małej wiosce schowanej w fałdzie ziemi, wiosce, o której nikt nie pamięta poza nimi i garstką mieszkańców. Takie drogi uśmiechają się do podróżującego, są ciekawe ludzi i świata wokół.
Autostrada jest inna: obca, wyniosła, pyszna, ignorująca krajobraz. We wzgórzach ryje głębokie wąwozy wyglądające niczym rany ziemi zadane pługiem olbrzyma, dziurawi góry, zasypuje doliny lub wznosi się nad nimi estakadami, odsuwa się od ludzkich siedzib obwodnicami i ogrodzeniami, pędząc nieprzytomnie i nic nie widząc wokół siebie z wyjątkiem niedosiężnego horyzontu. Ją tylko pęd interesuje i pochłaniane kilometry.
Krzysztof Gdula