i zażywają błogiego samozachwytu, tam ja powątpiewam w mój talent i umiejętność. Boże, który mnie wyposażyłeś tak obficie, czemuż nie zatrzymałeś połowy swych dobrodziejstw, zsyłając mi w ich miejsce bodaj trochę pewności siebie i skłonności poprzestawania na byle czym.
Johann Wolfgang von Goethe
Kłopot sprawia nam dziś sama definicja demokracji. Największą popularność zdobywa teoria, wedle której istotą tego ustroju, jest swobodne konkurowanie grup o wpływy na decyzje państwa, tak, iż żadna z władz, sił politycznych lub gospodarczych nie posiada monopolu na rządzenie i decyzje. Demokracja charakteryzuje się swobodą zrzeszania, opinii. Chronione są podstawowe wolności obywatelskie. Wolność w tym modelu nie jest usytuowana w grupach, organizacjach walczących o wpływy (partie polityczne zwykle przyjmują postać organizacji wybitnie scentralizowanych i oligarchicznych), ale „między” grupami, w starciu czy konkurencji o wpływanie na państwo i opinię publiczną. W myśl tej teorii demokracji obywatel nie jest uważany za rzeczywistego czy potencjalnego prawodawcę, nie bierze już udziału w procesie podejmowania decyzji, a jest jedynie petentem grup, spośród których wybiera sobie najbliższą czy najmniej sobie wrogą. Nikt tu nie zastanawia się nad obywatelskimi kompetencjami, umiejętnością oceny alternatywnych programów ani zdolnością przedstawiania własnych interesów. Obywatel jest swoistego rodzaju konsumentem na rynku polityki i wybiera jeden towar – partię – pod naciskiem czy wpływem wielkich kampanii reklamowych i marketingowych.
Paweł Śpiewak
Johann Wolfgang von Goethe
Kłopot sprawia nam dziś sama definicja demokracji. Największą popularność zdobywa teoria, wedle której istotą tego ustroju, jest swobodne konkurowanie grup o wpływy na decyzje państwa, tak, iż żadna z władz, sił politycznych lub gospodarczych nie posiada monopolu na rządzenie i decyzje. Demokracja charakteryzuje się swobodą zrzeszania, opinii. Chronione są podstawowe wolności obywatelskie. Wolność w tym modelu nie jest usytuowana w grupach, organizacjach walczących o wpływy (partie polityczne zwykle przyjmują postać organizacji wybitnie scentralizowanych i oligarchicznych), ale „między” grupami, w starciu czy konkurencji o wpływanie na państwo i opinię publiczną. W myśl tej teorii demokracji obywatel nie jest uważany za rzeczywistego czy potencjalnego prawodawcę, nie bierze już udziału w procesie podejmowania decyzji, a jest jedynie petentem grup, spośród których wybiera sobie najbliższą czy najmniej sobie wrogą. Nikt tu nie zastanawia się nad obywatelskimi kompetencjami, umiejętnością oceny alternatywnych programów ani zdolnością przedstawiania własnych interesów. Obywatel jest swoistego rodzaju konsumentem na rynku polityki i wybiera jeden towar – partię – pod naciskiem czy wpływem wielkich kampanii reklamowych i marketingowych.
Paweł Śpiewak