Ustaliłem kilka obowiązujących mnie prawideł postępowania. Przede wszystkim: nie prosić o nic naczalstwa
i wykonywać taką pracę, jaką mi wyznaczą, jeśli będzie dostatecznie czysta moralnie. Nie szukać niczyjej pomocy - ani materialnej, ani moralnej. Nie mogę być donosicielem, "stukaczem". Powinienem być prawdziwy - w tych wypadkach, kiedy prawda, a nie kłamstwo przynosi korzyść drugiemu człowiekowi. Powinienem być jednakowy w stosunkach ze wszystkimi - stojącymi wyżej ode mnie i tymi stojącymi niżej. I osobista znajomość z naczelnikiem nie powinna być dla mnie więcej warta niż znajomość z ostatnim "dochodiagą". Nie powinienem się nikogo i niczego bać. Strach - to hańbiąca, demoralizująca rzecz, poniżająca człowieka. Nikogo nie proszę, aby mi wierzył i sam nie wierzę nikomu. Co do reszty - polegać na własnej intuicji, na sumieniu (...) Być rewolucjonistą - to przede wszystkim być uczciwym człowiekiem. To proste, ale jakie trudne. Warłam Szałamow [S.Meller] Pytała pani o "warszawkę". Nie znoszę tego określenia. Używają go polityczne gnojki,które wtedy gryzły...