inaczej. Zamknięta granica nie kończyła się na 38 równoleżniku, ale była wszędzie, w sercu każdego człowieka, blokowała przeszłość i dławiła przyszłość.
Suki Kim
Mogliby tak uroczo spędzić resztę popołudnia (podczas gdy dziadek w spokoju ponudziłby się przy szaszłyku i piwie), gdyby nie Mateusz.
- Ła ce pupkę - wyznał i złapał się za spodnie.
- Zgubiłeś śrubkę?! - przeraziła się babcia.
- Nie, nie, ła-ce-pup-kę - powtórzył Mateo, starając się mówić bardzo wyraźnie. Babcia oczywiście nic nie zrozumiała. Mateusza rozumieli tylko mama i Jędrek.
- Jędrusiu - Baba Ania zwróciła się o pomoc do eksperta - co on mówi?
- On mówi, że chce kupę.
Babunia złapała za rękę skrzywionego w oczywistych zamiarach wnusia.
- Jędrek, idź powiedzieć dziadkowi, że idziemy zrobić kupkę.
- Ale ja chcę z wami!
- Jędrulku, my zaraz wrócimy - próbowała tłumaczyć babcia.
- Ja też chcę kupę - oświadczył natychmiast Jędrek i wymownie przestąpił z nogi na nogę. Na takie dictum babci zabrakło argumentów.
- Tylko co zrobimy z dziadkiem? - wahała się jeszcze.
Jędrek błyskawicznie znalazł rozwiązanie.
- Dziadek! - wrzasnął w kierunku stolików, gdzie pan Tadeusz właśnie raczył się kiełbaską. - Dzia-dek! - doktor Grzelak czujnie uniósł głowę znad papierowego talerzyka. - My idziemy ku-pę! Wszyscy! Babcia też! - usłyszał zdumiewającą wiadomość. Troszkę się zmieszał. Ludzie patrzyli na niego zaintrygowani, jakby czekali kiedy on „też pójdzie”. Nie poszedł. Ale obiecał sobie, że powie Jędrkowi do słuchu. A kiełbasa nieco straciła na smaku...
- Chodź, chodź, Mateuszku - pani Anna pociągnęła malca za sobą. - Szybciutko, tylko trzymaj, nie zrób w majtki, bo nie mam cię w co przebrać.
Zaczął się wyścig z czasem; o ile można tak powiedzieć...
Joanna Łukowska
Suki Kim
Mogliby tak uroczo spędzić resztę popołudnia (podczas gdy dziadek w spokoju ponudziłby się przy szaszłyku i piwie), gdyby nie Mateusz.
- Ła ce pupkę - wyznał i złapał się za spodnie.
- Zgubiłeś śrubkę?! - przeraziła się babcia.
- Nie, nie, ła-ce-pup-kę - powtórzył Mateo, starając się mówić bardzo wyraźnie. Babcia oczywiście nic nie zrozumiała. Mateusza rozumieli tylko mama i Jędrek.
- Jędrusiu - Baba Ania zwróciła się o pomoc do eksperta - co on mówi?
- On mówi, że chce kupę.
Babunia złapała za rękę skrzywionego w oczywistych zamiarach wnusia.
- Jędrek, idź powiedzieć dziadkowi, że idziemy zrobić kupkę.
- Ale ja chcę z wami!
- Jędrulku, my zaraz wrócimy - próbowała tłumaczyć babcia.
- Ja też chcę kupę - oświadczył natychmiast Jędrek i wymownie przestąpił z nogi na nogę. Na takie dictum babci zabrakło argumentów.
- Tylko co zrobimy z dziadkiem? - wahała się jeszcze.
Jędrek błyskawicznie znalazł rozwiązanie.
- Dziadek! - wrzasnął w kierunku stolików, gdzie pan Tadeusz właśnie raczył się kiełbaską. - Dzia-dek! - doktor Grzelak czujnie uniósł głowę znad papierowego talerzyka. - My idziemy ku-pę! Wszyscy! Babcia też! - usłyszał zdumiewającą wiadomość. Troszkę się zmieszał. Ludzie patrzyli na niego zaintrygowani, jakby czekali kiedy on „też pójdzie”. Nie poszedł. Ale obiecał sobie, że powie Jędrkowi do słuchu. A kiełbasa nieco straciła na smaku...
- Chodź, chodź, Mateuszku - pani Anna pociągnęła malca za sobą. - Szybciutko, tylko trzymaj, nie zrób w majtki, bo nie mam cię w co przebrać.
Zaczął się wyścig z czasem; o ile można tak powiedzieć...
Joanna Łukowska