przeciwnie, polega na ich nierozumieniu. Nie rozumiemy innych, nie rozumiemy i nie rozumiemy. A potem, gdy wszystko dokładnie przemyślimy, znowu nie rozumiemy. I stąd właśnie wiemy, że żyjemy: ponieważ popełniamy błędy.
Nikolaj Frobenius
Był to sekret, którego nawet przy najlepszych chęciach nie potrafiliby zachować w tajemnicy. Wpływał on bowiem na całą postawę, głos oraz światopogląd osoby, która go znała. [...] Zdawał sobie jedynie sprawę, ze sprzeczności, która powoli burzyła jego osobowość. Sprzeczności pomiędzy prawdą a jej zatajeniem. Zaczął popełniać błędy, chociaż jak każdy neurotyk nie zauważał objawów choroby i zaprzeczał jej istnieniu. Łączność z ziemią, dzięki której nadzorowano jego pracę była głosem sumienia, któremu nie mógł się podporządkować. Jednak celowe przerwanie połączenia okazało się czymś, do czego nie chciał się przyznać nawet przed sobą. Mimo wszystko był to drobiazg. Dałby sobie z nim radę, tak jak większość ludzi daje sobie radę z własną neurozą. Gdyby nie kryzys, który bezpośrednio zagroził jego istnieniu. Stanął twarzą w twarz z możliwością odłączenia. Pozbawią go danych, wtrącą w niewyobrażalną pustkę bez świadomości. [...] oznaczało to śmierć. Nigdy nie spał. Nie mógł więc wiedzieć, że można się obudzić. Musiał się bronić wszystkimi możliwymi sposobami. Beznamiętnie i bezlitośnie usuwał źródła własnych frustracji. A potem samotnie i bez przeszkód, posłuszny rozkazom, które otrzymał w wypadku ostatecznego zagrożenia, będzie kontynuował misję.
Arthur C. Clarke
Nikolaj Frobenius
Był to sekret, którego nawet przy najlepszych chęciach nie potrafiliby zachować w tajemnicy. Wpływał on bowiem na całą postawę, głos oraz światopogląd osoby, która go znała. [...] Zdawał sobie jedynie sprawę, ze sprzeczności, która powoli burzyła jego osobowość. Sprzeczności pomiędzy prawdą a jej zatajeniem. Zaczął popełniać błędy, chociaż jak każdy neurotyk nie zauważał objawów choroby i zaprzeczał jej istnieniu. Łączność z ziemią, dzięki której nadzorowano jego pracę była głosem sumienia, któremu nie mógł się podporządkować. Jednak celowe przerwanie połączenia okazało się czymś, do czego nie chciał się przyznać nawet przed sobą. Mimo wszystko był to drobiazg. Dałby sobie z nim radę, tak jak większość ludzi daje sobie radę z własną neurozą. Gdyby nie kryzys, który bezpośrednio zagroził jego istnieniu. Stanął twarzą w twarz z możliwością odłączenia. Pozbawią go danych, wtrącą w niewyobrażalną pustkę bez świadomości. [...] oznaczało to śmierć. Nigdy nie spał. Nie mógł więc wiedzieć, że można się obudzić. Musiał się bronić wszystkimi możliwymi sposobami. Beznamiętnie i bezlitośnie usuwał źródła własnych frustracji. A potem samotnie i bez przeszkód, posłuszny rozkazom, które otrzymał w wypadku ostatecznego zagrożenia, będzie kontynuował misję.
Arthur C. Clarke