w ręku i zmieniają kanały. Albo przestają zmieniać, rezygnują i oglądają cokolwiek. Kiedy to się stało? Kiedy telewizja zmieniła się w cmentarzysko staroci i mównicę dla przemądrzałych imbecyli?
Jarosław Grzędowicz
Nie chcę dowodów fizycznych, namacalnych, które trzeba ciągać za sobą. Pragnę dowodów stale noszonych w umyśle, zawsze obecnych dotykiem, barwą, zapachem. Ale ich nie da się zdobyć. Po to by w coś uwierzyć, trzeba nosić to coś ze sobą. (...) Nienawidzę rzeczy materialnych, bo zawsze można je porzucić i tym samym przestać w nie wierzyć.
Ray Bradbury
Ale, na miłość boską, co mam ze sobą począć?! Nająć się do służby, z obowiązkami i dyscypliną, zapomnieć o poezji, całować rączki łaskawej pani i wykonywać tysiące innych obrzydliwych czynności, dzień w dzień, dla kogo, po co? Co rano czuć lęk przed nadchodzącym dniem i cudzymi wymaganiami. Wiedzieć, że każdy przedmiot, którego trzeba dotknąć, jest wrogi i niechętny, przy każdym ruchu mieć pewność, że będzie chybiony. Niczego nie kochać, nie wierzyć, że uda się czegoś dokonać, skoro nigdy jeszcze nie udało się dokonać tego jednego, zmienić samą siebie tak, by być kochaną.
Christine Lavant
Gdy Osama bin Laden przyszedł na świat, jego matka Alia Ghanem miała około piętnastu lat. Mohamed bin Laden rozwiódł się z nią wkrótce potem – prawdopodobnie zanim jeszcze skończyła osiemnaście lat. Nie urodziła mu drugiego dziecka. Jak łatwo się domyślić, podczas tych zawirowań matka i syn trzymali się razem. Później, gdy Osama był już nastolatkiem, „kładł się u stóp i pieścił ją – opowiada Chaled Batarfi, sąsiad i przyjaciel Osamy. – Jeśli wiedział, że coś ją trapi, nie mógł spać”.
Steve Coll
Jarosław Grzędowicz
Nie chcę dowodów fizycznych, namacalnych, które trzeba ciągać za sobą. Pragnę dowodów stale noszonych w umyśle, zawsze obecnych dotykiem, barwą, zapachem. Ale ich nie da się zdobyć. Po to by w coś uwierzyć, trzeba nosić to coś ze sobą. (...) Nienawidzę rzeczy materialnych, bo zawsze można je porzucić i tym samym przestać w nie wierzyć.
Ray Bradbury
Ale, na miłość boską, co mam ze sobą począć?! Nająć się do służby, z obowiązkami i dyscypliną, zapomnieć o poezji, całować rączki łaskawej pani i wykonywać tysiące innych obrzydliwych czynności, dzień w dzień, dla kogo, po co? Co rano czuć lęk przed nadchodzącym dniem i cudzymi wymaganiami. Wiedzieć, że każdy przedmiot, którego trzeba dotknąć, jest wrogi i niechętny, przy każdym ruchu mieć pewność, że będzie chybiony. Niczego nie kochać, nie wierzyć, że uda się czegoś dokonać, skoro nigdy jeszcze nie udało się dokonać tego jednego, zmienić samą siebie tak, by być kochaną.
Christine Lavant
Gdy Osama bin Laden przyszedł na świat, jego matka Alia Ghanem miała około piętnastu lat. Mohamed bin Laden rozwiódł się z nią wkrótce potem – prawdopodobnie zanim jeszcze skończyła osiemnaście lat. Nie urodziła mu drugiego dziecka. Jak łatwo się domyślić, podczas tych zawirowań matka i syn trzymali się razem. Później, gdy Osama był już nastolatkiem, „kładł się u stóp i pieścił ją – opowiada Chaled Batarfi, sąsiad i przyjaciel Osamy. – Jeśli wiedział, że coś ją trapi, nie mógł spać”.
Steve Coll